Ilu LEMINGÓW jest w OBOZIE PATRIOTYCZNYM?

0
0
0
/

"Jesteśmy za Europą, która będzie posiadała własne, silne i sprawne siły zbrojne, podlegające prezydentowi Unii Europejskiej".

 

Czyje to słowa i kiedy wypowiedziane, jak sądzicie?


Czy może Radosław Sikorski, który podczas słynnego przemówienia w listopadzie 2011 r. w Berlinie mówił m.in., że trzeba "połączyć stanowiska Przewodniczących Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej" oraz "nadać wyraz polityczny europejskiej opinii publicznej" ponieważ "Ważne jest, abyśmy zachowali spójność miedzy strefą euro a całą UE. Instytucje wspólnotowe powinny zachować swój centralny charakter." Czy chodzi o szefa MSZ?


Nie, to nie Sikorski.


Czyżby Bronisław Komorowski, który w tym miesiącu deklarował, że "- Naszą odpowiedzią na kryzys państw europejskich powinno być wzmocnienie UE, instytucji wspólnotowych i wspólnej waluty"?


Nie, to nie Komorowski.


Może Janusz Palikot, znany z kategorycznego sformułowania, wygłoszonego do kolegów z lewicy, o tym, że "Polacy muszą się wyrzec swojej polskości"?


Nie, to nie Palikot.


Albo guru polskiego lewactwa, Jacek Kuroń, który swego czasu deklarował: "Dla mnie zjednoczona Europa to maleńki przystanek na drodze do zjednoczonego świata"?


Nie, to nie Kuroń.


Autorem powyższych słów jest nie kto inny, jak Jarosław Kaczyński. Wypowiedział je udzielając dwa lata temu wywiadu "Gościowi Niedzielnemu". W wywiadzie tym potwierdził to, co we wrześniu 2011 r. deklarował agencji AFP podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Krynicy: http://www.eubusiness.com/news-eu/poland-politics.c3t/


Dlaczego warto przypomnieć o tym właśnie dziś? Ponieważ Kaczyński ponownie wybiera się na Forum Ekonomiczne do Krynicy. Być może któraś z jego wypowiedzi będzie miała podobną, do tej sprzed dwóch lat, o armii unijnej, wagę. Wypowiedzi, której nigdy nie zdementował, a w rozmowie z "GN" potwierdził.


W związku z tym powstaje pytanie - jaka debata odbyła się nad tą, jakże ważną, deklaracją polityczną szefa PiS-u, w szeroko pojętym "obozie patriotycznym"? Ile napisano artykułów, ile zaniepokojonych o niepodległość, o podmiotowość polityczną Polski, głosów, mogliśmy usłyszeć? Ile osób zadało sobie pytanie, czy "unijna siła zbrojna" pod rozkazami "unijnego prezydenta" to rzeczywiście ta wyśniona, suwerenna Polska, o której wielu popierających dziś PiS, marzy?


Sytuacja jest prosta - albo jest się za federacją brukselską, albo za dobrowolną współpracą traktowanych jako podmioty, a nie przedmioty, państw europejskich, połączonych strefami wolnego handlu.


Federaliści popierają: rząd unijny, prezydenta UE, wspólną politykę zagraniczną, wspólną walutę (zauważył ktoś, że PiS nie mówi euro "nie", ono mówi "nie teraz"?).


Zwolennicy Europy Ojczyzn mówią: nie centralnemu rządowi brukselskiemu, euro i armii unijnej. Popierają powrót do konfederacyjnej idei współpracy oraz wolnej wymiany gospodarczej.


Federaliści popierają stworzenie "człowieka unijnego" jak kiedyś "człowieka sowieckiego", bo taki "Europejczyk" potrzebny jest jako podstawowe, społeczno-kulturowe spoiwo tego tworu. Tworu, który ma już swoją osobowość prawną jak państwo (bo Traktat Lizboński, popierany przez PiS, podpisany przez Lecha Kaczyńskiego), ma swojego prezydenta (Herman van Rumpuy), swój MSZ (Catherine Ashton), swoją walutę (euro), a, jeśli spełnią się marzenia Jarosława Kaczyńskiego, będzie miał również siły zbrojne, zdolne do pacyfikowania niepokornych.


W tym sensie Palikot mówiący "Polacy powinni się wyrzec polskości" nie różni się wiele od Sikorskiego, Komorowskiego czy Kaczyńskiego. Mówi o konieczności, z jaką wcześniej czy później zderzy się polityka, którą realizują wszyscy zwolennicy euro, unijnej armii i unijnego prezydenta (a więc i Kaczyński). Konieczności posiadania "człowieka unijnego", który będzie podstawowym "budulcem" ludzkim tej euro-federacji.


Suwerenność, podmiotowość, niepodległość? Tak, ale tylko w retoryce, bo kiedy przychodzi do rozstrzygnięć, okazuje się, że okrągłostołowcy głosują "ławą". Nawet, jeśli są "patriotyczną", "katolicką" albo "niepodległościową" twarzą magdalenkowego układu.

 

Wielu działaczy patriotycznych dziwi się, dlaczego tak wielu młodych ludzi popiera Ruch Narodowy. Dlaczego radykalizm, otwarty unio-sceptycyzm zdobywa wśród nich taką popularność. Dlaczego mają dosyć nie tylko Tuska, Millera czy Komorowskiego, ale i Kaczyńskiego. Otóż właśnie tutaj tkwi odpowiedź - młodym patriotom, narodowcom, równie mocno ciąży łańcuch rosyjski, cuchnący samoogonem i zabójstwami politycznymi, co łańcuch zachodni, pachnący perfumami i epatujący homoparadami. Równie duży dystans mają do Putina, co do mówiącego Polakom "straciliście okazję by siedzieć cicho" prezydenta Francji. I m.in. dlatego nie poprą nigdy eurofederacyjnego Jarosława Kaczyńskiego i jego partii.

 

A "niepodległościowe" media, "niepodległościowi" publicyści i wreszcie "niepodległościowy" elektorat, który nie zadaje pisowcom pytań o fatalne deklaracje i jeszcze gorsze posunięcia? Ślepo podążając za przywództwem wiodącym do euro-federacji. Jak ich nazwać?


Może.... lemingami?


Artur Kotlarz

fot. ec.europa.eu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną