Przedterminowe wybory, których nikt nie chce

0
0
0
/

Pozostające na fali sondażowej Prawo i Sprawiedliwość zadeklarowało, że gotowe jest poprzeć samorozwiązanie Sejmu, pod warunkiem powołania do czasu wyborów rządu technicznego.


Innymi słowy jest to próba powtórzenia, zakończonego niepowodzeniem, „wariantu Glińskiego”. Warto przypomnieć, że kilka miesięcy temu jedynie posłowie PiS, podnieśli ręce w Sejmie za „rządem technicznym”. Przeciwko była, co zrozumiałe, koalicja rządowa PO-PSL, ale także inne partie opozycyjne. Pomysł Kaczyńskiego z tabletowym premierem Glińskim nie wzbudził też entuzjazmu Solidarnej Polski. Czy teraz miałoby być inaczej?


Nic na to nie wskazuje. Krucha większość rządu Tuska pozwalająca na dryfowanie, może utrzymywać się miesiącami. Nawet po odejściu konserwatystów Gowina, PO i PSL mają w rezerwie odpady z Ruchu Palikota. Tzw. posłów dietetycznych, którzy świadomi małego prawdopodobieństwa ponownego wyboru, trzymać się będą do końca kadencji blisko większości rządowo-parlamentarnej. Mogą w ten sposób nie tylko utrzymać swoje diety poselskie, ale także przy większej obrotności umieścić jednego, czy drugiego członka rodziny w dobrze płatnych urzędach centralnych, bądź w samorządach.


Nowe wybory nie są na rękę osłabionej Platformie. Nie rozgląda się też za nimi koalicyjny partner – Polskie Stronnictwo Ludowe, które balansuje w okolicach progu wyborczego. Tysiące posad rozdanych rodzinom ludowców działa jak dobra polisa ubezpieczeniowa na życie i przeżycie.


Kolejni gracze, pomimo deklaracji o słabej jakości obecnych rządów, nie zdecydowaliby się na przedterminowe wybory. Co prawda swój stan posiadania zwiększyłby Sojusz Lewicy Demokratycznej, ale w kalkulacjach Leszka Millera, każdy upływający miesiąc może jeszcze wzmacniać, głównie kosztem centrolewicowego elektoratu PO, lewicę. W ten sposób SLD w nowym rozdaniu mogłaby doliczyć się około setki posłów i być atrakcyjnym partnerem do wielce prawdopodobnej koalicji „anty-PIS”.


Wyborów nie chce też Janusz Palikot, który pogrzebał właśnie swój Ruch, niemogący przebić się w badaniach przez próg pięciu procent. Rozkręca właśnie starą-nową partię, mniej „tęczową”, a bardziej „gospodarczą”, zmieniając markę. Jest jednak na starcie kosmetycznego zabiegu z wielką niewiadomą, co do jego ostatecznego rezultatu. Zresztą niewykluczone, że po odpadnięciu Gowina, a kaprysach PSL, to właśnie „nowy” Palikot będzie podporą układu PO do jesieni 2015 roku.


Rąk za nowymi wyborami nie podnieśliby też posłowie Solidarnej Polski. Po wielkich apetytach na dobry wynik w Elblągu, czy na Podkarpaciu, werdykt wyborców nie okazał się tak łaskawy dla partii Ziobry. W większości sondaży Solidarna Polska mieści się w przedziale od 0 do 3 proc. Dla obecnych posłów, także dietetycznych, oznaczałoby to pożegnanie się z Wiejską.


I w końcu PiS, które werbalnie prze do nowej elekcji, ale ma świadomość i kalkuluje, że wybory w terminie mogą dać więcej niż teraz. Obecna przewaga nad PO nie jest oszałamiająca, a w związku z tym nie daje gwarancji zdobycia bezwzględnej większości. Za rok, półtora, wypalona Platforma może być sporo słabsza, a nieosiągalny na dziś poziom 231 szabel w Sejmie dla PiS bardziej realny.


Antoni Krawczykiewicz
fot. Prawy.pl/A. Bruchwald

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną