W kwestii aborcji PiS nie zdradził, bo przed wyborami szczerze deklarował, że popiera kompromis aborcyjny

0
0
0
/

bodakowski_fotaSpełniły się oczekiwania uważnych obserwatorów sceny politycznej i PiS odrzucił społeczny projekt antyaborcyjny. Środowiska pro-life i katolickie wyraziły swoje oburzenie i zarzuciły PiS zdradę. Niesłusznie - już w kwietniu ubiegłego roku, przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi pisałem na łamach portalu Prawy pl o tym, że PiS jednoznacznie deklaruje, że nie wystąpi przeciw kompromisowi aborcyjnemu. Uprzedzałem, że PiS nie jest zainteresowany realizacją katolickich postulatów bioetycznych. Dziś muszę przyznać, że PiS nikogo nie oszukał. W czasie wyborów PiS cieszył się poparciem mediów katolickich. Media te skrzętnie przed czytelnikami ukrywały akceptację PiS dla kompromisu aborcyjnego, nawet gdy działacze PiS jasno deklarowali swoje poglądy. Wypowiedzi polityków PiS akceptujące przepisy gwarantujące aborcję były zbywane milczeniem przez katolickich publicystów. Dziś więc nie wypada mieć pretensji do PiS, że działa sprzecznie z nauczaniem katolickim. Od dawna przecież wiadomo, że PiS swoje korzenie ideowe ma bardziej w klimatach sanacyjnych (tworzonych przez masonerię) niż katolickich. Pomimo że uważam odsuniecie od władzy PO za pozytywne wydarzenie, pomimo że jestem pozytywnie zaskoczony rządami PiS, będę nieustanie powtarzał to, co głoszę od ćwierć wieku: Polska potrzebuje partii katolickiej. Katolicy muszą zwerbalizować swój program i wokół tego katolickiego programu zorganizować demokratyczną strukturę zakorzenioną w terenie. Nikt za nas, katolików, nie będzie działał na rzecz tego, by Polska była krajem katolickim. PiS od lat jasno deklaruje, że nie jest zainteresowany wprowadzaniem w życie katolickiego programu. By nie być gołosłownym przypomnę, że 27 kwietnia 2015, w portalu Wirtualna Polska ukazał się wywiad Magdy Kaziewicz z Andrzejem Dudą. W wywiadzie tym kolejny raz kandydat PiS szczerze wyznał, że nie zakaże jako prezydent in vitro, a nawet poprze pewien rodzaj legalizacji związków partnerskich. Na pytanie dziennikarki o stosunek do in vitro Andrzej Duda stwierdził: „dopuszczam możliwość, że tworzy się tyle zarodków, ile jest potrzebnych do tego, by kobieta mogła zajść w ciążę. Nie zgadzam się na ich zamrażanie". Kandydat PiS zadeklarował, że już nie jest za ustawą, która wprowadzała karę więzienia za in vitro. Kandydat PiS stwierdził, że „Ja jako Andrzej Duda nie popieram in vitro. Ale jako prezydent Andrzej Duda rozumiem, że są rodzice, którzy nie mogą mieć dzieci i szukają rozwiązania tej sytuacji. Dlatego zaakceptuję in vitro, ale bez zamrażania zarodków". Zdaniem kandydata PiS „Episkopat poparłby rozwiązanie, o którym" mówi. W kwestii związków partnerskich Andrzej Duda uznał że „być może potrzebne jest uregulowanie osobistych relacji ludzi, które umożliwią im np. uzyskanie w szpitalu informacji o stanie zdrowia". Nie jest to pierwsza wypowiedź Andrzeja Dudy w kwestiach bioetycznych. W numerze 50. tygodnika tygodnika Gość Niedzielny z 11 grudnia 2014 znalazł się wywiad z Andrzejem Dudą, a w nim - dwa ważne pytania o stosunek kandydata do spraw poruszanych w bioetycznym nauczaniu Kościoła katolickiego. Pierwsze pytanie dotyczyło małżeństw gejowskich, a drugie aborcji. W kwestii małżeństw gejowskich kandydat PiS stwierdził, że nie podpisałby ustawy nadającej konkubinatom w tym i tym gejowskim praw małżeństw. Swoją decyzję Andrzej Duda uzasadnił tym, że konstytucja RP definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Redakcja tygodnika nie zainteresowała się jednak tym, co by się stało gdyby zmieniono definicję zawartą w konstytucji. A jest to zasadne pytanie z racji na to, że w swej odpowiedzi kandydat PiS odwołał się głównie do norm prawnych, a nie do pryncypiów. Na pytanie o to, jakby się kandydat PiS, będąc prezydentem, zachował wobec ustawy zakazującej całkowicie aborcję, Andrzej Duda odpowiedział w bardzo ciekawy sposób. Kandydat PiS zadeklarował, że obecnie jest przeciw aborcji, jest sygnatariuszem inicjatywy „Jeden z nas", głosował w sejmie przeciw aborcji i na forum ciał UE występował z krytyką aborcji, ale jako prezydent musiałby być mniej radykalny. Zdaniem Andrzeja Dudy całkowity zakaz aborcji spowodowałby to, że lewica w przyszłości wprowadziłaby całkowitą liberalizację aborcji. Zapytany, co zrobiłby z ustawą całkowicie zakazującą aborcji, Andrzej Duda odpowiedział” „Nie mam tu żadnych wątpliwości natury moralnej czy etycznej. Jestem sygnatariuszem Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Jeden z nas", która ma na celu zwiększenie ochrony życia ludzkiego w ramach prawa i polityki budżetowej UE. Głosowałem w Sejmie za projektem ustawy rozszerzającej ochronę życia nienarodzonych, a swego czasu występowałem także w obronie ich prawa do życia na forum Rady Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych UE. Mój osobisty pogląd w tej sprawie jest więc jednoznaczny. Roztropny i przewidujący polityk musi jednak brać pod uwagę również niebezpieczeństwo, że zmiana obowiązującej ustawy zaostrzy walkę o całkowitą liberalizację, a w przyszłości, w przypadku wyborczego zwycięstwa liberalnej lewicy, czego przecież wykluczyć nie można, doprowadzi do przyjęcia nowych regulacji przez zwolenników tzw. aborcji z przyczyn społecznych. Środowiska skrajnie lewicowe wciąż tego typu postulaty podnoszą i są przy tym niezwykle agresywne i ekspansywne. Dla nas, ludzi wierzących, to poważny problem, a dla katolickiego polityka to wielkie i trudne wyzwanie". Takie stanowisko, niezwykle popularne wśród zwolenników kompromisu aborcyjnego, może oznaczać, że jako prezydent Andrzej Duda, aspirujący zapewne do miana roztropnego i przewidującego polityka, nie poparłby całkowitego zakazu aborcji ze strachu przed naruszeniem kompromisu. W numerze 15 tygodnika „Gość Niedzielny" z 12 kwietnia 2015 z Andrzejem Dudą rozmawiał Andrzej Grajewski. Na jedno z pytań redakcji o in vitro kandydat PiS stwierdził że „byłbym skłonny rozważyć moją zgodę, jako prezydenta Rzeczpospolitej, jeśli zostanę wybrany, na ustawę regulującą procedury in vitro". „Nie może być" w takiej ustawie „zapisana zgoda na mrożenie zarodków. Nie było by także zgody na produkcje zarodków w ilościach większych, aniżeli są potrzebne do określonego zabiegu". W kwestii dopuszczalności aborcji Andrzej Duda pochlebnie wypowiadał się o kompromisie aborcyjnym, który został złamany przez PO. Zdaniem kandydata PiS wszelkie projekty ograniczające aborcję można zgłaszać tylko wtedy, gdy „jest do tego odpowiednia większość w parlamencie, jeśli jej nie ma, łatwo można doprowadzić do sytuacji odwrotnej, do wprowadzenia takich przepisów, które osłabią ochronę życia". Dziś PiS ma tę większość. Pomimo tego dalej trwa w swojej niechęci do wprowadzenia zakazu aborcji. A frazes o odwecie aborterów, którzy niby szanują ''kompromis'' aborcyjny, dalej jest powtarzany przez prominentnych polityków PiS, od lat chętnie prezentujących się w mediach katolickich i na katolickich uroczystościach religijnych.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną