Porażka Schetyny to konserwowanie patologii Dutkiewicza we Wrocławiu

0
0
0
/

Porządek panuje we Wrocławiu – może powiedzieć Donald Tusk parafrazując wypowiedź francuskiego dyplomaty po upadku powstania listopadowego. Utrącenie Grzegorza Schetyny ze stanowiska lidera dolnośląskich struktur Platformy Obywatelskiej to także spokój w gabinecie przy Alejach Ujazdowskich.

 

Nie ma wątpliwości, że przegrana Schetyny w uważanym za jego twierdzę Wrocławiu to prawdziwa klęska. Stracił ostatnie strukturalne zaplecze w partii i to w starciu z Jackiem Protasiewiczem zesłańcem do Parlamentu Europejskiego, którego z pewnością nie można  było uznawać za pierwszorzędnego aktora wewnątrzpartyjnych gier o władzę.


W istocie Protasiewicz był jedynie narzędziem Tuska użytym w celu ostatecznej pacyfikacji swojego niegdysiejszego bliskiego współpracownika, który zresztą wcześniej oczyszczał grunt pod absolutną władzę Tuska w partii.


Czy teraz Schetyna sam podzieli los Olechowskiego, Piskorskiego, Gilowskiej czy Rokity? Raczej nie, w gruncie rzeczy jest już mało groźny. Przykład upadku niegdyś potężnego, ostatniego poważnego opozycjonisty po odejściu Jarosława Gowina wyizoluje go i zniechęci na dłuższy czas ewentualnych naśladowców. Oczywiście efekt pacyfikacji Schetyny, właśnie w kontekście osoby byłego ministra sprawiedliwości, na dłuższą metę będzie obosieczny. Premier obronił wodzowski charakter partii co na ten moment gwarantuje mu pełną kontrolę nad sytuacją w niej, w klubie parlamentarnym i rządzie. W najbliższych tygodniach czy miesiącach poprawi to sterowność PO, działacze partyjni będą mieli okazję zająć się czymkolwiek innym poza samymi sobą. Demonstracja siły premiera zdyscyplinuje też koalicyjnego partnera - PSL.


Praca za głos


Nagranie rozmowy posła PO Norberta Wojnarowskiego z jednym z delegatów na zjazd, w którym ten pierwszy obiecuje elektorowi pracę w KGHM w zamian za poparcie Protasiewicza na niedzielnym głosowaniu, demonstruje główny mechanizm gwarantujący funkcjonowanie partii rządzącej. Tusk konserwując swoją kontrolę absolutną nad partią przekształcił PO w biurokratyczną spółdzielnię władzy, której członkowie nie odczuwają jakichkolwiek skrupułów ideowych czy reformatorskich zapędów, wymagając jednak przy tym permanentnego dostępu do „konfitur” – stanowisk, synekur, kontraktów, dotacji. W sytuacji gdy perspektywa dalszego jej sprawowania staje się cokolwiek mglista obok przykładu Schetyny, zachowania działaczy partyjnych może zacząć stymulować także przykład Gowina.


Pozornie zaskakująco szybko drogę od hegemona sceny partyjnej pod twardym przywództwem „kanclerza” Millera do małej partii, swego czasu walczącej o parlamentarne przetrwanie, przebył już SLD.  Jeszcze bardziej jaskrawym przykładem postępowania w tempie geometrycznym  trendu erozji typowych partii władzy w obliczu zakwestionowania wizji jej dalszego sprawowanie była AWS, którą mało kto dziś pamięta. PO też nie może już liczyć na zbyt wielu chętnych reformatorów, jej członkowie wraz z pogarszaniem się sondażowych wyników popularności wybiorą raczej ewakuację.


Wydawało się zresztą, że ten trend, ta reakcja łańcuchowa już się rozpoczęła i rozwija się bez większych wahań. Jak zwykle jednak jedynym który może ocalić premiera Tuska okazał się Jarosław Kaczyński. Firmując nieprzytomne rajdy parlamentarnego zespołu posła Macierewicza w istocie podał premierowi pomocną dłoń. Potwierdza to zresztą przekonanie, że głównym czynnikiem podtrzymującym rządowe perspektywy obecnego premiera jest taki a nie inny charakter partii wykreowanej i kreującej się jako główna alternatywa.


Wielka ugoda we Wrocławiu


Regionalne wybory w Platformie będą mieć szczególne konsekwencje dla dolnośląskiej sceny politycznej. Grzegorz Schetyna jeszcze kilka lat temu był prawdziwym wojewódzkim szefem wszystkich szefów, kreującym układy tak w lokalnej administracji rządowej jak i w wojewódzkim czy wrocławskim samorządzie.


Sytuację zmieniło wybicie się na niezależność prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza z końcem ubiegłej dekady. Ówczesny sekretarz generalny PO zareagował w typowy dla siebie sposób sięgając po represje. Władze centralne i wojewódzkie manipulowały dotacjami i funduszami strukturalnymi ze szkodą dla Wrocławia, w praktyce dokonały też udanego sabotażu starań miasta o Expo 2010.


Nie na wiele się to zdało. Dutkiewicz tylko umocnił się jako lokalny polityk, swego czasu  puszczający do mediów oko w sprawie swoich ogólnopolskich ambicji. Z tych ostatnich, zaznaczonych rachitycznymi projektami „Polska XXI” i „Polska Plus” na razie zrezygnował, natomiast stał się nie tylko niekwestionowanym zarządcą Wrocławia ale i politykiem na skalę regionalną. Jego lista w wyborach do Sejmiku Województwa w 2010 r. zdobyła 9 mandatów, w okręgu wrocławskim i wokół-wrocławskim przebijając PO.


Dziś radni Platformy zajmują ławy opozycji w radzie Wrocławia co jest przyczyną podziałów wśród jej wrocławskich działaczy. Dutkiewicz zaś nie oszczędził Platformie kuksańców. Gdy ta za cenę wielkich koncesji na rzecz PSL doprowadziła do obalenia starosty powiatu wrocławskiego ten znalazł miękkie lądowanie na stanowisku dyrektora miejskiego Wydziału Środowiska i Rolnictwa.


Tymczasem jeszcze na początku września premier Tusk zapowiedział: „W wyborach samorządowych Platforma Obywatelska będzie popierała tych prezydentów, burmistrzów i wójtów, którzy myślą podobnie jak PO” dodając „wiem, że to jest dla Grzegorza Schetyny może bolesne, bo jest bardzo pokłócony z prezydentem Rafałem Dutkiewiczem. Uważam, że to szkoda”. W niedzielę sam Protasiewicz pytał zaś retorycznie czy wyborcy oczekują od Platformy aby walczyła „z miejscowym burmistrzem, radnymi, ludźmi Dutkiewicza?” odpowiadając sobie iż „oczekują od nas dobrego, mądrego rządzenia ze wszystkimi, którzy są gotowi do takiego współrządzenia”.


Rysująca się wielka ugoda oznacza oczywiście konsolidację lokalnego wrocławskiego establishmentu, dalsze wzmocnienie prezydenta miasta i kontynuację patologii związanych z jego władzą. Bombastyczne pokazowe inwestycje w sytuacji zmniejszania jakości i zakresu usług miejskich służb, murszenie całych kwartałów komunalnych kamienic. Wątpliwy kierunek polityki historycznej i kulturalnej magistratu, w tym drugim przypadku polegającej na pompowaniu olbrzymich kwot w niszowe inicjatywy jedynie słusznych ideologicznie, zawodowych „działaczy społecznych”. To najbardziej widoczne przejawy tych patologii zasklepionego układu. Poparcie rządzącej partii może tylko wzmóc arogancję włodarza Wrocławia, w czerwcu pokrzykującego o „moim mieście” w stronę młodzieży protestującej przeciw wizycie Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Dobrego humoru Dutkiewicza nie mąci nawet gargantuiczne zadłużenie miasta. Ostatecznie jego skutki najbardziej odczują zwykli wrocławianie.


Karol Kaźmierczak
fot. premier.gov.pl

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną