- Te wszystkie instytucje, ta cała potężna biurokracja ma stworzyć kastę ludzi "unijnych", którzy dbaliby przede wszystkim o interesy brukselskiego molocha - mówi Robert Winnicki z Ruchu Narodowego w wywiadzie dla Prawy.pl.

W dzień flagi Polski ogłosił Pan konkurs na zrywanie unijnych flag z budynków publicznych. Jaki cel miało „neutralizowanie wrogiego symbolu”?

Miało cel propagandowy, antyunijny, antybrukselski. Miało cel moralny - walczymy z wrogim symbolem bezpośrednio i mobilizujemy się do zdecydowanej akcji. Miało wymiar politycznej manifestacji przeciwko eurofederalizmowi.

Flaga Unii Europejskiej jest dla Polski wrogim symbolem?

Flaga UE jest dziś symbolem euro-socalizmu, euro-federalizmu, euro-lewactwa. To jest podmiot polityczny o skrajnie antynarodowym, antychrześciajńskim, antyeuropejskim (w rozumieniu naszego dziedzictwa kulturowego) nastawieniu. Trzeba tę eurofederację i jej symbolikę zwalczać.

Czyli powinniśmy wyjść z Unii?

Powinniśmy odzyskać własne państwo z rąk demoliberalnych elit. To po pierwsze. Po drugie - podjąć próbę demontażu UE w kierunku strefy wolnego handlu, bez politycznej, administracyjnej, militarnej i ideologicznej nadbudowy. Po trzecie - jeśli się to nie powiedzie - oczywiście opuścić coraz bardziej skorumpowaną, zbiurokratyzowaną i lewacką Unię, pozostając w łączności gospodarczej z zachodnią Europą na wzór Szwajcarii czy Norwegii.

Z Unii Europejskiej Polacy ciągnął jednak korzyści... choćby w postaci dotacji.

I dopóki jest co wyciągać oraz można to robić, to właśnie robić trzeba. Ale ta sytuacja dobiega końca. Strefa euro się załamie i płatnicy netto, głównie Niemcy, powiedzą - dosyć. Poza tym - my też płacimy do budżetu UE, to pierwsze. A po drugie - na dotacjach nikt jeszcze nie zbudował silnej gospodarki, co pokazuje choćby przykład Hiszpanii, w której sytuacja jest dziś dramatyczna. Ograniczenie naszych własnych możliwości rozwojowych, np. w postaci przyjęcia Pakietu Klimatycznego jest o wiele gorsze niż potencjalna utrata dotacji, które są jak jednorazowy zastrzyk zboża - karmią, ale nie uczą jak siać, uprawiać i zbierać na własną rękę.

Kto płaci, ten wymaga. Czy dotacje unijne i diety europosłów są zapłatą za naszą suwerenność?

To są łapówki. Przy czym sytuacja jest bardziej skomplikowana. Bo te "łapówki" biorą w jakimś stopniu wszystkie państwa, ale to głównie te z naszej części kontynentu podlegają kolonizacji ekonomicznej Zachodu, o której mówi np. prof. Witold Kieżun. Inni biorąc tę kasę nie mają kompleksów i mentalności neokolonialnej, więc jednocześnie zabiegają o interesy swoich państwa. Ale jest w tym o tyle prawdy, że te wszystkie instytucje, ta cała potężna biurokracja ma stworzyć kastę ludzi "unijnych", którzy dbaliby przede wszystkim o interesy brukselskiego molocha. I są dosyć skuteczni - owa kasta będzie zażarcie bronić swoich przywilejów oraz pozycji.

Na kongresie RN zapowiedziano referendum ws. utworzenia list Ruchu Narodowego do wyborów do europarlamentu. Dlaczego macie zamiar działać w UE, gdy ją krytykujecie?

Dla tego samego powodu, dla którego Narodowa Demokracja brała udział w pracach parlamentów państw zaborczych - ponieważ tam rozgrywa się walka o polskie interesy. Trzeba walczyć na każdym froncie. A poza tym - jeśli będzie decyzja o wystawianiu list wyborczych, to jasnym jest, że trzeba je wystawiać w każdych wyborach. Siła polityczna, która rezygnowałaby z jakichś wyborów, czyli z najbardziej rozpalającego emocje polityczne wydarzenia w ustroju demokratycznym, sama skazywałaby się na marginalizację.

Wiele osób snuje teorie, że Unia Europejska jest zalążkiem państwa europejskiego – na którego czele mają stanąć Niemcy. Czy zgadza się Pan z taką opinią?

Tak. Konstytucja unijna, wspólna waluta, wspólna armia popierana np. przez Jarosława Kaczyńskiego, wspólna polityka zagraniczna kierowana przez Niemców, co głosi m.in. Radosław Sikorski - to wszystko zmierza do lewackiej eurofederacji.

Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Rałał Staniszewski.