Korwin-Mikke znowu przegra

0
0
0
/

Ledwie Kongres Nowej Prawicy doszedł do poziomu pięcioprocentowego progu wyborczego, a jego lider Janusz Korwin-Mikke ogłosił bezwarunkowy sukces marszu po brukselskie mandaty.

 

W zasadzie można by rzec - nic nowego. Od dwudziestu lat mamy bowiem do czynienia z kolejnymi, następującymi po sobie sekwencjami zdarzeń. Najpierw jest ożywienie polityczno-publicystyczną aktywnością Korwin-Mikkego w sieci. Wyjście z getta sympatyków z przedziału ostatnich klas szkoły podstawowej i początków gimnazjum.

 

Nieco większe zainteresowanie mediów, kolejnymi podrygami odwiecznego konserwatywnego-liberała przekłada się na częstsze wizyty Janusza Korwin-Mikkego w radio czy telewizji. To z reguły daje 1-2 pkt. proc. chwilowego wzrostu, ze stałego poparcia w przedziale 1-2 proc. Bywa, że w niektórych sondażach przekłada się to na upragnione 5 proc. To z kolei jest podstawą do znanej nam już na pamięć, acz powtarzanej każdorazowo, prognozy wyborczej Janusza Korwin-Mikkego. Wróżbita, tak jak 5, 10, czy 15 lat temu oznajmia wszystkim, że jego formacja idzie na pewne 10-12 proc. w realnym głosowaniu.

 

Ta buńczuczna deklaracja jest - co dowodzi przeszłość - pikiem w chwilowej koniunkturze na „pana w muszce”. Po czym nadchodzą trudniejsze dni. Korwin-Mikke jest dalej w mediach, ale zaczyna obrażać poszczególne grupy społeczne i zawodowe. To z kolei przekłada się na reakcję sondażową.

 

Przy wychodzeniu na ostatnią prostą kampanii, jego kolejne partyjne dzieła - UPR, PJKM, czy obecne KNP - zamiast pulchnieć, zaczynają tracić na wadze. Ten ostatni proces właśnie dokonuje się na naszych oczach. O sondażowych 5 proc. nie ma już mowy. Poziom 4 proc. wydaje się odległy. Stabilizacja, tak jak obecnie, następuje między 2 a 3 proc.

 

Co będzie niebawem? Ano zwiększona aktywność wynikająca ze zdenerwowania. Potem jeszcze próba poderwania sympatyków do akcji zbierania podpisów. A po jej wielce prawdopodobnym fiasku? Fiasku, bo w grę wchodzi obowiązek dostarczenia do PKW, co najmniej 130 tysięcy zapełnionych danymi przejawiających sympatię dla KNP osób. Po 10 tysięcy na każdy okręg wyborczy. Konia z rzędem, kto podejmie się tego dzieła dla Korwin-Mikkego w okręgu Warmia-Mazury z Podlasiem, na Lubelszczyźnie, Podkarpaciu, czy na Zachodnim Pomorzu i Ziemi Lubuskiej. Niewykonalne.

 

Gdyby Janusz Korwin-Mikke chciał uprawiać politykę realną, usiadłby z nieodległym mu programowo Jarosławem Gowinem. Wynegocjował „jedynkę” dla siebie i pozwolił całemu blokowi otrzeć się o wynik dwucyfrowy. Ale już wiemy, że takie rozwiązanie nie wchodzi w grę. Bo mistrz jest pewien sukcesu w pojedynkę.

 

Za dwa, trzy miesiące, kiedy proporcje między Polską Razem a KNP zwiększą się jeszcze bardziej na korzyść tego pierwszego tworu, możliwości jakichkolwiek negocjacji dla Korwin-Mikkego będą żadne. Ten moment - przedłużenia politycznej kariery przez ikonę konserwatywnych-liberałów - odchodzi do przeszłości.

 

Polecamy także: Geniusz czy wariat? 8 mitów i kłamstw o Korwinie >>

 

A przyszłość? Przegrana w wyborach do PE. Marginalizacja i niebyt przed wyborami samorządowymi. Do tego prezydencki start z zerem z przodu i podobne „osiągnięcie” w wyborach sejmowych. Ale to bez znaczenia. Najważniejsze by sprzedawał się „Najwyższy Czas” i rosła liczba „lików” w sieci. Przecież obecne, spore grono wirtualnych wielbicieli-gimnazjalistów, zastąpią nowi. Tak jest od dwudziestu lat. Konserwatywne, niezmienne podejście do uprawiania polityki przez Janusza Korwin-Mikkego jest sporym ułatwieniem dla politycznej konkurencji. Właśnie rozpoczyna się kolejne rozbieranie UPR-PJKM-KNP. Przed Państwem po raz n-ty na scenie „golas z muchą”.

 

Wanda Grudzień

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną