Dobra zmiana w sprawie banderowców

0
0
0
/

Jest ciągle niepewne czy Ukraina pójdzie w stronę, która w Polsce jest nie do zaakceptowania, czyli oparcia swojej historycznej legitymacji o tradycje UPA, o tradycje organizacji, które dopuściły się potwornych zbrodni na Polakach, czy też z tej drogi zrezygnuje” – powiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia Rzeszów lider Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Czy ta wypowiedź jest zapowiedzią dobrej zmiany w polityce wschodniej?

Do tej pory polscy politycy głównego nurtu (poza nielicznymi wyjątkami), albo udawali, że nie widzą fali neobanderyzmu na Ukrainie, albo wbrew faktom mówili, że jest to niegroźny margines, który nie ma wydźwięku antypolskiego. Wydawało się, że władze naszego kraju są zupełnie obojętne na odradzanie się ukraińskiego faszyzmu gdyż w przestrzeni medialnej ani z ust pana prezydenta Andrzeja Dudy, ani z ust pani premier Beaty Szydło nie padło wyraźne potępienie polityki historycznej władz ukraińskich, tak szczodrze wspieranych przez polskiego podatnika.

Rąbka tajemnicy uchylił jednak Jarosław Kaczyński zdradzając w mediach, że strona polska na płaszczyźnie dyplomatycznej wyrażała wobec władz ukraińskich swoje niezadowolenie. Czynić to miał zarówno Prezydent RP, Prezes Rady Ministrów, jak i sam lider PiS Jarosław Kaczyński. Wydaje się, że dyplomatyczny skandal z odmową wjazdu na teren Ukrainy sprzyjającego mniejszości ukraińskiej prezydenta Przemyśla, przelał czarę goryczy: -Powtarzam: są pewne granice nie do przekroczenia. Myśmy przez wiele lat wykazywali ogromną cierpliwość. I tej cierpliwości jeszcze trochę mamy, ale powtarzam: w tym roku tam będą (na Ukrainie) zapadały bardzo ważne decyzje z tego względu, że są różne rocznice i będziemy się musieli temu przyjrzeć – powiedział Jarosław Kaczyński. Jednocześnie były premier podkreślił, że poziom i rozwój dalszych stosunków bilateralnych wygląda „jak znak zapytania”, dając jasno do zrozumienia, że dzisiaj wszystko zależy od refleksji czynników ukraińskich.

Nawet najmocniejsi krytycy polityki wschodniej prowadzonej przez kolejne ekipy rządzące chcąc zachować elementarny obiektywizm muszą odnotować, że wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego rzucają nowe światło na ocenę działań obecnego rządu w tej sprawie. W tym kontekście należy również odnotować dobrą zmianę w relacjach z Białorusią, gdzie obserwujemy największe od 1995 roku zbliżenie obu państw, których symbolem stały się wizyty w Mińsku polskich delegacji z wicepremierem Mateuszem Morawieckim i przewodniczym Senatu Stanisławem Karczewskim.

Dla wielu zmiany te wydawać się mogą zbyt wolne lub niewystarczające, jednak można przypuszczać, że spojrzenie to wynika zarówno z braku wiedzy o zastrzeżonych dla władz państwowych niuansach dyplomatycznych jak i zbyt słabej polityce informacyjnej PiS-u w tym zakresie, którego niektórzy politycy wypowiadali się w sposób budzący podejrzenia co do działań polskiej dyplomacji. To z kolei mogło wytworzyć fałszywy obraz PiS-u jako partii probanderowskiej.

Ostatnie wypowiedzi szefa PiS powinny rozładować negatywne emocje jakie nabrzmiewały w szeroko rozumianych środowiskach kresowych i patriotycznych zwłaszcza, że nie są one wygłaszane w okresie wyborczym, a co za tym idzie nie są nastawione na doraźny cel polityczny (wynik wyborczy), wobec czego wydają się być szczerym przedstawieniem sprawy. Ponadto słowa prezesa Jarosława Kaczyńskiego korespondują z ostatnimi wypowiedziami szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego który w wywiadzie dla tygodnika „Wprost” powiedział: „Musimy odrobić tę lekcję, ale nie da się tego zrobić, jeśli na Ukrainie dojdzie do jakiejś wielkiej ogólnonarodowej fety z okazji 75 rocznicy UPA. Gdyby tak się stało, to może się okazać, że z Polski nikt tam już nie pojedzie. Mam nadzieję, że w Kijowie mają tego świadomość, bo przesłanie z Polski było bardzo jasne.”

Czas pokaże, czy partnerzy z Ukrainy wystawią polskich sojuszników na kolejną próbę.

Marek Ostapko

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną