Sergiusz Muszyński (PiS): Ruchowi Narodowemu brakuje potencjału intelektualnego

0
0
0
/

- Ruch Narodowy jest siłą pełną porażającej intelektualnej niepowagi, ruchem prostych odpowiedzi na trudne pytania. Brak mu, w przeciwieństwie do przedwojennej endecji, z której dziedzictwem nie ma nic wspólnego, realizmu politycznego - mówi w wywiadzie dla Prawy.pl Sergiusz Muszyński z PiS.


 

W jednym ze swoich felietonów stwierdziłeś, że Ruch Narodowy domaga się odzyskania Wilna i Lwowa - lecz jeden z liderów RN, Krzysztof Bosak wyraźnie temu zaprzeczył. Czy wciąż uważasz, że narodowcy dążą do zmiany granicy Polski na wschodzie?


W istocie bardzo trudno stwierdzić czego chcą tak zwani narodowcy, gdyż ich ruch – formalnoprawnie do tej pory niezarejestrowany – to w istocie zlepek kilku różnych marginalnych organizacji bez spisanego programu politycznego. Na dodatek liderzy Ruchu Narodowego swoimi wypowiedziami często sobie nawzajem przeczą. Powtórzę – grupa polityczna o której mówimy, do dziś dnia nie przedstawiła swojego programu, nie ma także własnych projektów ustaw. Ogłaszanie startu w wyborach bez tak elementarnego dokumentu jakim jest program nie jest zachowaniem poważnym. Wracając do sprawy Kresów, z relacji medialnych z Marszu Niepodległości 2012 r. wynika, że pan Artur Zawisza wzywał na nim do odzyskania Wilna i Lwowa, z kolei jak przypomniałeś Krzysztof Bosak w odpowiedzi na mój status na Facebooku zdecydowanie zaprzeczył istnieniu takiego postulatu. To dobry przykład na to, o czym wspomniałem wcześniej. Na tę chwilę, ani ja ani potencjalni wyborcy Ruchu Narodowego wobec braku jakichkolwiek dokumentów programowych poza zdawkową deklaracją ideową nie mają pojęcia do czego to środowisko dąży. Nic tych ludzi w zasadzie nie łączy poza hasełkami w rodzaju „precz z komuną”, „raz sierpem raz młotem”, „traktat lizboński – zdrada Polski” i tak dalej.


Odrodzony Ruch Narodowy przez MW, ONR i UPR jest dość młodą organizacją i może dlatego nie ma jeszcze gotowych ustaw, czy spisanych w dokładny sposób postulatów. PiS zaś działa już od 12 lat, a wciąż nie widać efektów.


Program polityczny to fundament każdej poważnej organizacji politycznej ubiegającej się o miejsce w parlamencie. Prawo i Sprawiedliwość posiada zarówno rozbudowany program polityczny, w którym można przeczytać o naszej wizji Polski – wizji polskiej gospodarki, wizji stosunków zagranicznych czy służb specjalnych, jak i własne projekty ustaw, w tym projekt nowej Konstytucji. Program PiS-u był i jest - bo niebawem czeka nas publikacja jego nowej odsłony - tworzony i opiniowany przez całe rzesze profesorów uniwersyteckich, ekspertów z każdej z omawianych w programie dziedzin. Najnowsza aktualizacja programu PiS, która będzie niebawem ogłoszona, opracowywana jest od 2009 r. Ruch Narodowy chętnie rzuca hasełka w rodzaju "obalenia republiki okrągłego stołu", a jeszcze chętniej deklaruje start w wyborach. Jednak żadnej wizji Polski, poza tym, że ma to być Polska "bez lewaków i pedałów", tam nie ma. A do pierwszych wyborów w tym sezonie wyborczym zostało zaledwie kilka miesięcy.


Jak deklarują liderzy RN to nie miejsce w parlamencie jest dla nich najważniejsze, a budowa prawdziwego ruchu społecznego, oddolnego.


Jeśli jakiś podmiot zgłasza chęć startu w wyborach i chce poprzez politykę rzeczywiście dokonywać zmian to niezależnie od tego czy jest ruchem społecznym, komitetem wyborczym wyborców czy partią, musi mieć program polityczny i projekty ustaw. Skąd wyborca ma wiedzieć jaką wizję Polski wybiera, głosując na Ruch Narodowy? Mówiąc mniej poprawnie, wydaje mi się, że w Ruchu Narodowym po prostu brakuje potencjału intelektualnego na stworzenie takiego programu. Wśród liderów Ruchu Narodowego chyba tylko Krzysztof Bosak jest osobą, którą możną traktować poważnie.


Wspomniałeś o nowej konstytucji, którą PiS tworzy od 2009 roku. Do wprowadzenia nowej ustawy zasadniczej potrzebna jest większość parlamentarna 2/3. Z jaką partią PiS ma zamiar wejść w koalicję by taką przewagę uzyskać? Z SLD?


PiS swój projekt Konstytucji miał gotowy znacznie wcześniej niż w 2009 r., bodajże został on ogłoszony w 2005 r. To obecny program, bo wcześniej PiS prezentował inne, odpowiadające poprzednim wyzwaniom sprzed kryzysu, jest tworzony, aktualizowany od 2009 r. Jak wielokrotnie mówił prezes Kaczyński, by przeprowadzić zasadnicze zmiany Prawo i Sprawiedliwość musi rządzić samodzielnie, bez koalicjanta. Konstytucja, którą zaproponował PiS w tak dużym stopniu uderza w fundamenty dzisiejszej postkomunistycznej rzeczywistości, że aby ją uchwalić musimy samodzielnie wygrać wybory uzyskując większość konstytucyjną. Establishment nas w tej sprawie nie poprze. Co więcej, będzie robił wszystko by do uchwalenia nowej Konstytucji RP nie doszło, broniąc dawnych układów tak jak powinno się bronić niepodległości. Skoro mówi Pan o koalicji z SLD, chciałbym przypomnieć jak wielkiej manipulacji dopuścił się stosunkowo niedawno Ruch Narodowy, udostępniając na wszystkich swoich profilach na Facebooku materiał z wypowiedzią Adama Hofmana, w której dopuszczał on współpracę z SLD. Jest to wypowiedź sprzed kilku lat, gdy liderem Sojuszu był Napieralski, początkowo deklarujący chęć zerwania z postkomunistycznym dziedzictwem SLD. Ruch Narodowy przedstawiał tę wypowiedź tak, jakby to była wypowiedzieć świeża. Udostępniający ten materiał nie dodawali w opisach, że niedługo potem możliwość koalicji z SLD wykluczył prezes Kaczyński. Dzisiaj w Sojuszu rządzi najgorszy postkomunistyczny beton w postaci Leszka Millera czy Włodzimierza Czarzastego, więc o koalicji tym bardziej nie może być mowy. Prezes, szczególnie ostatnio, mówi jasno - chcemy rządzić samodzielnie, bez koalicjanta, gdyż tylko tak możliwa jest rzeczywista zmiana w Polsce.


Chęć rządzenia samodzielnie pewnie ma każde środowisko, lecz patrząc realnie PiS-owi będzie ciężko uzyskać poparcie większościowe, nie mówiąc o większości konstytucyjnej.


Oczywiście, że będzie ciężko, co nie oznacza, że jest to niemożliwe. Orban na Węgrzech podjął się tytanicznej pracy, która przyniosła efekt w postaci większości konstytucyjnej i radykalnej przebudowy państwa. Wiem, że PiS też jest do tego zdolny. W każdym razie my mamy program - Ruch Narodowy nie dość, że nie ma programu, to jeszcze jego liderzy w przeważającej większości po prostu nie wiedzą co mówią wypowiadając się o sprawach publicznych.


Na przykład?


Przykładów można przytoczyć mnóstwo. Jednym z głównych postulatów Ruchu Narodowego, ogłoszonym na ich konwencji oraz na ich ostatniej konferencji prasowej, jest chęć "wypowiedzenia Traktatu Lizbońskiego", pozostając tymczasowo jeszcze w Unii Europejskiej, co jest po prostu niemożliwe z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Traktat Lizboński nie jest samodzielnym aktem prawnym, tylko traktatem rewizyjnym w stosunku do Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) oraz Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE). Mówiąc inaczej, Traktat Lizboński to "traktat o zmianie traktatów", po którym dwa wspomniane traktaty przyjęły inny kształt. Z prawnego punktu widzenia wypowiedzieć możemy właśnie TUE i TFUE, występując w ten sposób z UE, nie zaś Traktat Lizboński, będący tylko ich rewizją. Oprócz tego wygadują straszne głupstwa już o samej Lizbonie. Wielokrotnie czytałem i słuchałem liderów Ruchu Narodowego opowiadających do czego to ta mityczna Lizbona upoważnia Unię Europejską. Słyszeliśmy już, że nakazuje ona Polsce wprowadzenie euro, tymczasem nie ma tam o tym ani słowa, do euro Polska zobowiązała się poprzez inny akt prawny, Traktat Akcesyjny. Dalej - według liderów Ruchu Narodowego Traktat Lizboński doprowadził do wyższości prawa unijnego nad prawem krajowym. To kolejna bzdura. Nadrzędność prawa unijnego, a wcześniej wspólnotowego, wynika z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, obecnie Trybunału Sprawiedliwości UE. Pierwszy wyrok, w którym Trybunał uznał nadrzędność prawa unijnego, zapadł już w 1964 r., była to słynna sprawa Flaminio Costa vs ENEL. To właśnie z orzecznictwa ETS wynika nadrzędność prawa UE, która trwa w tym orzecznictwie i praktyce działania w Unii do dziś dnia. W samym Traktacie z Lizbony nie ma o tym ani słowa. Kolejna rzecz - liderzy Ruchu Narodowego wielokrotnie mówili, że Traktat Lizboński dając Unii osobowość prawną zamienił ją w państwo federalne. Odsyłam w tym miejscu choćby do wykładu niedoszłego politologa Roberta Winnickiego dostępnego na YouTube pod nazwą „Zjednoczenie czy zniewolenie?”. Nie wiem na jakim świecie ci ludzie żyją - osobowość prawno-międzynarodową mają w dzisiejszym świecie, po II wojnie światowej, nie tylko państwa. ale i organizacje międzynarodowe, takie jak np. ONZ czy UE. UE z formalnoprawnego punktu widzenia jest organizacją międzynarodową z osobowością prawno-międzynarodową, czyli typowym podmiotem prawa międzynarodowego, jakich jest wiele na świecie. Nie jest w żadnym razie państwem. Federacji w prawie międzynarodowym nie powołuje się poprzez traktaty. Zanim liderzy Ruchu Narodowego zajmą się obalaniem Unii Europejskiej, niech po prostu się dokształcą, bo ich wiedza o Unii była czerpana prawdopodobnie z filmików na YouTube.


I to wszystko głoszą oni na zlecenie WSI?


Nie wiem, czy na zlecenie czy nie. Odnosi się Pan prawdopodobnie do jednego z moich tekstów opublikowanych na wPolityce.pl, w którym po prostu postawiłem kilka pytań. Ruch Narodowy wielokrotnie wytykał nam obecność w naszej partii ludzi, którzy kiedyś byli członkami PZPR. Dla ludzi z Ruchu Narodowego problemem jest współdziałanie PiS z kilkoma osobami, które otwarcie przyznają się do członkostwa w PZPR, które tego dzisiaj bardzo żałują i które to chcą odkupić walką o lepszą Polskę. Tymczasem sam "ruch obalenia republiki okrągłego stołu" ma podejrzane koneksje z byłym postkomunistycznym WSI i byłymi oficerami Ludowego Wojska Polskiego ze stowarzyszenia ProMilitio oraz z wielokrotnie potępiającym rozwiązanie WSI oraz dekomunizację portalem Nowy Ekran, obecnie neon24.pl. Krótko przypomnę, że admirał Marek Toczek z ProMilitio pomagał w szkoleniu Straży Marszu Niepodległości zaś członkiem rady nadzorczej spółki Nowy Ekran SA jest Artur Zawisza. Pierwszym szefem ProMilitio był gen. Tadeusz Wilecki, absolwent Akademii Sztabu Generalnego ZSRR, nawiasem mówiąc popierany w wyborach prezydenckich w 2000 r. przez dawne Stronnictwo Narodowe, w którym obok słynnego Bohdana Poręby z Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej i PZPR działał obecny członek rady decyzyjnej Ruchu Narodowego Sylwester Chruszcz. Mam prawo stawiać pytania o te związki i będę je dalej stawiał, dopóki nie otrzymam satysfakcjonującej odpowiedzi.


Czy nie jest tak, że po prostu obawiacie się stracenia części poparcia na rzecz Ruchu Narodowego i dlatego wyciągacie takie sprawy?


Ja osobiście nie obawiam się utraty poparcia na rzecz Ruchu Narodowego. W sondażach, które oczywiście nie powinny być dla nas wyrocznią, jednak mogą być pewną wskazówką, tak zwani narodowcy otrzymują poparcie między 0% a 2%. Ruch Narodowy jest siłą pełną porażającej intelektualnej niepowagi, ruchem prostych odpowiedzi na trudne pytania. Brak mu, w przeciwieństwie do przedwojennej endecji, z której dziedzictwem nie ma nic wspólnego, realizmu politycznego. Przypomnę że Roman Dmowski w czasach zaborów widział choćby to, że postulat odzyskania niepodległości i oderwania się od Rosji, Niemiec i Austrii jest nierealny, dlatego walczył o jak największy poziom autonomii dla ziem polskich w ramach zaboru rosyjskiego. Oczywiście sytuacja geopolityczna później uległa zmianie w wyniku I wojny światowej. Wracając jednak do meritum, tego realizmu brak niestety u tak zwanych narodowców. Sytuacja geopolityczna położonej między Niemcami a Rosją współczesnej Polski jest trudna. Analizując hasełka, bo przecież nie program, Ruchu Narodowego łatwo dostrzec do czego ich tok myślenia mógłby doprowadzić. Polska byłaby poza Unią Europejską, dla której - mimo że jest to organizacja pełna patologii - nie ma obecnie geopolitycznej alternatywy. Byłaby krajem skłóconym ze Stanami Zjednoczonymi i NATO, których politykę Ruch Narodowy wielokrotnie kontestował. A przecież obecnie nie ma innej drogi dla budowy bezpiecznej Polski z silną oraz zmodernizowaną armią niż uczestnictwo w NATO i jego polityce. Nasza Ojczyzna byłaby także krajem, który miałby zatrzaśniętą drogę do budowy trwałego sojuszu państw naszego regionu pod przywództwem Polski, gdyż - abstrahuję od tego czy Ruch Narodowy podnosi rewizję granic jako otwarty postulat - widać u narodowców dużą nostalgię za Wilnem i Lwowem. Powtórzę - nie ma obecnie alternatywy dla nieszczęsnej UE i NATO, chyba że ktoś tę alternatywę widzi w ZBiRze, unii celnej z Rosją czy Wspólnocie Niepodległych Państw. Polska potrzebuje patriotycznej siły zdolnej do podnoszenia polskich spraw w takich realiach jakie są, bez bujania w obłokach. I tą siłą jest Prawo i Sprawiedliwość.


Czy ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego jest partią socjalistyczną?


Oczywiście, że nie. Nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie PiS-u partią socjalistyczną. Jesteśmy ugrupowaniem o pragmatycznym podejściu do gospodarki, odrzucającym ideologizowanie tej sfery spraw publicznych. Nie jesteśmy ślepym więźniem jednej szkoły ekonomicznej, bo w dzisiejszej dobie kapitalizmu korporacyjnego podejście do gospodarki wymaga elastyczności i stosowania rozwiązań z rożnych szkół. W ciągu ostatniego stulecia w światowej gospodarce zaszły zmiany zasadnicze. Współczesna rzeczywistość jest dalece bardziej zglobalizowana niż ta z przełomu XIX i XX wieku, do której wielokrotnie odwoływał się Korwin-Mikke. Jedną z konsekwencji tego stanu rzeczy jest fakt, że wolny rynek w rozumieniu klasyków liberalizmu przestał istnieć i wobec nieodwracalności globalizacji nie wróci już nigdy, niezależnie od tego kto będzie rządził Polską i jakie reformy zaprowadzi. PiS jest partią racjonalnego podejścia do gospodarki.


A może można ją określić mianem „wolnorynkowej”?


Tak jak zaznaczyłem wcześniej, PiS jest partią pragmatyzmu gospodarczego. Odrzucamy ideologizowanie gospodarki i patrzenie na nią przez wąski pryzmat jednej szkoły ekonomicznej. Pomysły libertariańskie czy superliberalne w dzisiejszych realiach mogą stanowić jedynie zabawę intelektualną, nie zaś poważny program polityczny. Tak dalekie wycofanie się państwa z gospodarki jak postuluje choćby Nowa Prawica jest po prostu bajką dla naiwnych. Nie ma kraju na świecie, który działałby podług tych reguł, bo to jest po prostu niemożliwe. Gospodarka XXI wieku to obszar panowania wielkich korporacji, mających w wielu jej segmentach faktyczny monopol, tak jak choćby amerykańska Altria, współwłaściciel i właściciel takich marek jak m. in. Pepsi, Coca Cola, Milka, Alpen Gold, Maxwell House, czy Lays. Nie jest to także, jak zakładali klasycy liberalizmu, wyłącznie miejsce walki o zysk. Współczesna gospodarka to również pole wielkiej walki politycznej między państwami, realizującymi narzędziami ekonomicznymi swoje interesy narodowe. Za najbardziej znane przykłady służyć mogą rola Gazpromu w polityce Rosji czy też proces neokolonizacji polskiej gospodarki przez Zachód w dobie transformacji ustrojowej. Dlatego właśnie dzisiaj potrzebujemy stosowania mechanizmów z różnych szkół ekonomicznych, w zależności od koniunktury i realiów. Partią zdolną do takiego podejścia jest Prawo i Sprawiedliwość.


Sam jednak nie raz się deklarowałeś jako "wolnorynkowiec". Czy to się zmieniło?


Jestem wolnorynkowcem w tym znaczeniu, że uznaję wolnorynkowy kapitalizm za najlepszy ustrój na nieproblematyczne realia. Prawo i Sprawiedliwość jest partią wolnorynkowego kapitalizmu, z tym że dostrzegającą konieczność zachowania przez państwo udziałów w strategicznych sektorach, będących podstawą naszego bezpieczeństwa oraz polem walki politycznej między państwami, a także partią nieodrzucającą umiarkowanej ingerencji w gospodarkę w celu odbudowy siły polskiego kapitału czy reakcji na trudne sytuacje w koniunkturze. Całkowicie się pod tym podpisuję. Przyznam, że dzisiaj prezentuje bardziej pragmatyczne podejście do spraw gospodarczych niż jeszcze jakiś czas temu. Człowiek i jego poglądy ewoluują - doświadczał tego chyba każdy z nas.


Wiele osób snuje komentarze, że "robisz to dla stołku". Czy planujesz w najbliższym czasie z ramienia PiS wystartować w jakiś wyborach?


W Prawie i Sprawiedliwości jest miejsce zarówno dla osób bardziej wierzących w ingerencję państwa w gospodarkę jak i dla osób bardziej skłaniających się ku rozwiązaniom czysto wolnorynkowym. Przesunąłem się na gospodarcze centrum, gdyż po prostu dostrzegłem pewne rzeczy, których nie widziałem wcześniej, patrząc na gospodarkę bardziej ideologicznie. Przechodząc jednak do kwestii wyborów, w wielu miejscach czytałem komentarze o moich rzekomych planach na Sejm czy Parlament Europejski, które mają podobno determinować moje wypowiedzi. Chce temu stanowczo zaprzeczyć. Nie wybieram się do Parlamentu Europejskiego, gdyż po pierwsze PiS ma w swoich szeregach bardzo sprawne kadry z dużym doświadczeniem oraz obyciem w polityce międzynarodowej, które znają tamtejsze realia i wiedzą jak w Brukseli walczyć o polskie sprawy. Po drugie natomiast, jestem jeszcze młody i uważam, że pierwsze kroki na szczeblach działalności publicznej czy też przy pełnieniu funkcji publicznych powinno się stawiać w samorządzie, nie zaś na szczeblu europejskim czy krajowym. Nie ukrywam, że chciałbym spróbować w nich swoich sił właśnie w wyborach samorządowych. Jestem działaczem podwarszawskiego PiS w Piasecznie, członkiem zarządu tutejszych struktur partii, a także pełnomocnikiem Forum Młodych PiS na ten obszar i nie wykluczam swojego startu właśnie w wyborach samorządowych.


Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Rafał Staniszewski

 

© Wszystkie prawa do tekstu zastrzeżone. Jeśli koniecznie chcesz skopiować materiał do swojego serwisu skontaktuj się z redakcją.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną