Oto, jak wyglądały "procesy" dokonywane przez NKWD

0
0
0
/

Gościem PRAWY.TV był Michał Zarychta z Oddziałowego Biura Edukacji Narodowej IPN , który podczas Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych opowiedział o zbrodniach NKWD na warszawskiej Pradze. Dlaczego akurat w Warszawie mówimy o Żołnierzach Wyklętych? Dlatego, że już w połowie września 1944 r., czyli wtedy kiedy jeszcze po drugiej stronie Wisły trwało Powstania Warszawskie znalazły się oddziały NKWD, które przystąpiły do likwidacji polskiego podziemia niepodległościowego. Wtedy kiedy Armia Krajowa jeszcze po drugiej strony Wisły walczyła o niepodległość z Niemcami, tu AK-owcy byli likwidowani i więzieni przed oddziały NKWD. I tu na Pradze tworzyły się jednostki Urzędu Bezpieczeństwa, które również miały na celu likwidację polskiego podziemia niepodległościowego. Ten budynek przy którym stoimy przy ul. 11 listopada 68 to tzw. kordegarda, czyli część wielkiego kompleksu koszar, który funkcjonował od czasów carskich, a w roku 1944 został przejęty przez Armię Czerwoną, przez wojska I Armii Wojska Polskiego, a także w części przez wojska NKWD. Te dwa numery 66 i 68 są ściśle związane z likwidowaniem żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego. Odbywało się to w ten sposób, że w takim małym budynku działo się wszystko od śledztwa, przez osądzenie, aż po wykonanie kary śmierci. Było to możliwe dzięki temu, że PKWN zgodził się na to, żeby NKWD zajęło się tzw. obszarem przyfrontowym. Tym obszarem przyfrontowym Warszawa była praktycznie do połowy 1945 r. Więc przez rok uznawano to za miejsce, w którym jurysdykcję ma w pełni NKWD. Sądziły tzw. trojki, które nie miały nic wspólnego z wymiarem sprawiedliwości. Były to prostu trybunały wojenne, które działały tak jak działają sądy doraźne. Każdy kto został uznany za przeciwnika systemu sowieckiego, Związku Sowieckiego był likwidowany. W tym miejscu odbywało się przede wszystkim śledztwo. W przypadku NKWD i UB była to seria ciężkich przesłuchań z torturami, w wyniku których niektórzy ludzie nie dożywali do tego trybunały, do bycia osądzonymi. Chociaż „fachowcy” potrafili bić tak żeby skazaniec został przed trybunał w jakiś sposób dostarczony. To jest o tyle straszne, że zwykli AK-owcy, którzy wiązali pewnie nadzieje z pojawieniem się Armii Czerwonej i tzw. wyzwoleniem, byli potem w sposób brutalny mordowani właśnie m.in. w tym budynku metodą katyńską, czyli strzałem w tył głowy. Not.IF

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną