Komu służy ustawa antyaborcyjna? Feministki na wyżynach manipulacji

0
0
0
/

„Seminarium ma taki przewrotny tytuł „komu służy ustawa?” w trakcie tego seminarium nie będziemy starać się odpowiadać na to pytanie, bo to pytanie zostało celowo w ten sposób skonstruowane. My dobrze wiemy komu służy ta ustawa. W zasadzie – nikomu.” Takimi słowami dyrektor Federacji na rzecz Kobiet i Planowania rodziny, Krystyna Kacpura, otworzyła seminarium pt. „Komu służy ustawa antyaborcyjna?”.

 

Poszłam tam z czystej ciekawości, chociaż po feministkach nie spodziewałam się w najmniejszym stopniu jakiejkolwiek merytorycznej debaty. Interesowało mnie głównie to, jaki mają pomysł na walkę o zalegalizowanie aborcji w kontekście polityki Parlamentu Europejskiego. Weszłam, kazano mi się wpisać na dwie listy (jedna lista obecności, druga dla mediów). Szybko okazało się jednak, że spotkanie było jednym wielkim „pojazdem” na Kościół, prawicę oraz...lekarzy. Jak można było spodziewać się po feministkach - cało to spotkanie, to jedna wielka manipulacja.


Aborcja, Senyszyn i Europarlament


Na początku konferencji została wyświetlona prezentacja podczas której wypowiadała się wiceprzewodnicząca SLD, pani Joanna Senyszyn. Przemówienie pani poseł zawierało jednak wiele manipulacji, pozwolę sobie przetoczyć tę wypowiedź w krótkich fragmentach i pozostawię ją bez komentarza:


„ (...) Kobiety i mężczyźni bez względu na wiek, płeć, rasę, narodowość, wyznanie, stan cywilny, zawód, niepełnosprawność, pochodzenie, czy status migracyjny, język, orientację seksualną, czy też tożsamość płciową mają prawo do dokonywania świadomych, odpowiedzialnych wyborów dotyczących własnego zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz do korzystania w tym celu ze wszystkich środków i możliwości. Wstyd, że tyle osób tego nie rozumie i próbuje nas pozbawić prawa do decydowania o sobie. Zakaz lub ograniczenie prawa do przerywania ciąży stanowi formę instytucjonalnej przemocy wobec kobiet. Jest wyrazem nierównego traktowania kobiet i mężczyzn, dyskryminacji kobiet, naruszania ich godności, zdrowia oraz prawa do wolności od poniżającego i nieludzkiego traktowania.
    

(…) Obowiązywanie restrykcyjnych ustaw aborcyjnych nie daje zmniejszenia liczby aborcji. Przeciwnie – wtedy dochodzi do największej liczby zabiegów. Przykładowo w Polsce prawica i Kościół sprzeciwiają się zmianie stanu wprowadzonego przez ustawę z 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Jeżeli chcą zmiany, to w kierunku zaostrzenia, a nie liberalizacji. Bezmyślnie prawica się cieszy, że jest tylko 800 legalnych aborcji rocznie i całkowicie lekceważy 150 tysięcy nielegalnych.


Powiedzmy sobie jasno: zakaz aborcji nie likwiduje przerywania ciąży, a jedynie spycha ją do podziemia. Antyaborcyjne ustawy są groźne dla zdrowia i życia kobiet. Stanowią formę dyskryminacji ze względu na poziom zamożności, ponieważ zakaz aborcji uderza głównie w kobiety biedne. Trzeba pamiętać, że zakaz aborcji jest atrybutem totalitaryzmu. Obowiązywał w czasach hitleryzmu, stalinizmu i frankizmu. W Polsce, do 1956 roku obowiązywała ustawa zakazująca przerywania ciąży, podobna bardzo do tej, która obowiązuje obecnie.
    

Niedawno w Parlamencie Europejskim pracowaliśmy nad raportem Edite Estreli w sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz praw w tej dziedzinie niestety w wyniku bardzo agresywnej, nieuczciwej kampanii tzw. pro-life'owców raport ten nie został przyjęty. Pomimo, że Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia, w której pracuję dwukrotnie raport przyjęła.


Raport, choć nie miał mocy wiążącej to bardzo ważny dokument, który w sposób kompleksowy przedstawia sytuację dostępu do usług w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, definiuje największe wyzwania w tym zakresie na najbliższe lata, oraz – co bardzo ważne, wzywa państwa członkowskie Unii do zapewnienia obywatelom warunków do niczym nieograniczonego korzystania z praw w tej dziedzinie.


Raport podkreśla również, że prawa seksualne i reprodukcyjne to prawa człowieka, a ich nieprzestrzeganie stanowi naruszenie praw kobiet i dziewcząt do równego traktowania, niedyskryminacji godności i zdrowia, oraz wolności od nieludzkiego i poniżającego traktowania.
    

(…) Z punktu widzenia trudnej sytuacji Polek, będącej następstwem obowiązywania restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego, za najważniejsze aspekty poruszone w raporcie Estreli uważam po pierwsze, że kobiety maja prawo do swobodnego i odpowiedzialnego decydowania o tym, czy chcą mieć dzieci, a jeśli tak to ile, kiedy i w jakich odstępach czasu. Prawo takie jest niezbędne do ich rozwoju osobistego, społecznego i gospodarczego.


Konsekwencją stanowiska takiego właśnie jest uznanie dostępu do legalnej, bezpiecznej aborcji za prawo kobiet, a brak takiego dostępu za naruszenie praw człowieka. Trzeba poza tym jasno powiedzieć, że w Polsce są naruszane prawa człowieka w aspekcie seksualnym i reprodukcyjnym. Z prowadzonych badań wynika, że legalność aborcji nie wpływa na zwiększenie liczby wykonywanych zabiegów, natomiast przyczynia się do zwiększenia ich bezpieczeństwa. Dlatego zaleca się państwom członkowskim aby aborcja była legalna, bezpieczna i dostępna dla wszystkich.


Równocześnie podkreśla się, co bardzo ważne, że aborcja nie może być traktowana, ani też promowana, jako metoda planowania rodziny. Drugi, bardzo ważny aspekt raportu Estreli to podkreślenie, że państwa członkowskie powinny regulować i monitorować korzystanie przez lekarzy z klauzuli sumienia, gdyż jej nadużywanie ogranicza prawa kobiet w sferze seksualnej i reprodukcyjnej. Mamy z tym do czynienia stale w Polsce. Przecież bardzo często lekarze odmawiają nie tylko usunięcia ciąży, kiedy to jest zgodne z prawem i legalne, ale nawet zapisania tabletek antykoncepcyjnych, czy innego rodzaju antykoncepcji.


Po trzecie w raporcie Estreli jest wezwanie aby wszystkie państwa członkowskie zapewniły wczesną, obowiązkową edukację seksualną dostosowaną do wieku i percepcji dzieci. Tylko w ten sposób można ograniczyć w grupie nastolatków liczbę porodów, aborcji i chorób przenoszonych drogą płciową. Dane statystyczne potwierdzają, że największy odsetek ciąż wśród nastolatek występuje w państwach członkowskich Europy Wschodniej, gdzie edukacja seksualna i antykoncepcja pozostawiają wiele do życzenia. Postulaty tego raportu to społecznie pożądany kierunek kształtowania mentalności i prawa.


(...) Wszystkie kobiety muszą mieć kontrolę nad swoimi prawami seksualnymi i reprodukcyjnymi. To jest nasz cel i to walczymy. (...)”


Prawo i manipulacje statystyczne


Po obejrzeniu prezentacji zabrały głos prelegentki, wśród których znalazły się: Karolina Więckiewicz – pomoc prawda Federacji, dr. Bożena Jawień - ginekolog, Barbara Nowacka – wiceprezes Fundacji im. Izabeli Jarugi-Nowackiej oraz Anna Grzywacz – jedna z założycielek Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton.


Na pytanie, czy obowiązująca obecnie ustawa ma jeszcze rację bytu i czy spełnia zakładane przez prawodawcę cele Karolina Więckiewicz odpowiedziała: - Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ustawy regulującej przerywanie ciąży mogłoby nie być. (…) Dobrze by było, gdyby to prawo rzeczywiście zapewniało kobietom dostęp do tych świadczeń, wtedy, kiedy mają do tego prawo. W Polsce jesteśmy bardzo daleko od takich rozwiązań. Czy ustawa, która obecnie obowiązuje jest dobra? Ta ustawa byłaby dobra, gdyby kobiety rzeczywiście przerywały ciąże w tych trzech konkretnych przypadkach. Ale, no, czas się otrząsnąć z tego mitu. Naprawdę po dwudziestu latach wypadałoby – twierdzi. Więckiewicz jednocześnie poważa autorytet społeczeństwa słowami:


- Pomijając tą całą mitologię która obrosła wokół tego, czy ta ustawa odzwierciedla poglądy społeczne na temat przerywania ciąży. Utrzymuje się, ze ona tak naprawdę jest zgodna z tym, czego chce to społeczeństwo. A wiemy z ostatnich badań, że 38% społeczeństwa chce utrzymania tego prawa w obecnym kształcie, 48% chce zmiany tej ustawy w zupełnie inną stronę. A więc ta ustawa nie odzwierciedla tego, czego to społeczeństwo chce! To jest kolejny mit z którego należy się otrząsnąć! Garstka, bo tylko 12% społeczeństwa chce zaostrzenia tej ustawy. Obecna ustawa sankcjonuje fikcję.


Pytanie: skąd prawnik Federacji ma takie statystyki? Pewnie jak zawsze – z głowy, bowiem ostatnie badania CBOS z sierpnia 2013 wykazują, że ok 70% badanych uważa, że aborcja jest zawsze złem i nigdy nie może być usprawiedliwiona. Natomiast z badań IQS wynika, że ok 60% społeczeństwa twierdzi, że aborcja powinna być zakazana nawet wtedy, kiedy wykryje się upośledzenie płodu.


Pani Karolina Więckiewicz twierdzi również, że obecna ustawa jest złą ustawą, bo krzywdzi znaczną część społeczeństwa, jest obojętna na losy kobiet, na przemoc wobec nich i okrucieństwo.


- Jeśli ktoś kto tworzył tę ustawę 20 lat temu, zakłada, że zakaz aborcji równa się nie wykonywanie zabiegów, to niech sobie tak uważa 20 lat temu! Tylko kurcze, te 20 lat minęło! I się nie sprawdziło. W związku z tym naprawdę czas się otrząsnąć! - rzecze intelektualny kwiat polskiego feminizmu.


Aborcja, lekarze i klauzula sumienia


Najwięcej kontrowersji wywołało pytanie zadane pani dr. Bożenie Jawień, która jest ginekologiem (czy ginekolożką, jak ją nazwały feministki podczas konferencji), jednak swoimi poglądami odbiega od składanej przysięgi Hipokratesa. Pytanie brzmiało: czy obecna ustawa antyaborcyjna służy lekarzom? Dlaczego lekarze nie chcą wykonywać nawet tych legalnych aborcji? Pani doktor odpowiedziała: - Ustawa zawiera mądrze skonstruowany punkt, który mówi, że aborcję można dokonać w przypadku zagrożenia życia bądź zdrowia kobiety. Pozostaje tutaj kwestia interpretacji tego punktu. W Hiszpanii dokonano setki tysięcy aborcji rocznie ze względu na zagrożenie zdrowia psychicznego kobiety – przypomniała ginekolog.


Dodała, że w Polsce zdrowie psychiczne jest uważane za coś, co nie istnieje. Oczywiście, jest to wierutną bzdurą, gdyż m.in. działacze Pro-Life przy temacie aborcji podkreślają szczególnie psychiczne jej skutki, co feministkom zdarza się pomijać. Najbardziej dziwi jednak fakt, że ten aspekt, niezwykle ważny, pomijany przez przed takie osoby jak pani doktor.


Ginekolog opowiedziała sytuację, która odbyła się na szkoleniu dla ginekologów. Otóż jeden z konsultantów wojewódzkich powiedział, że w jego województwie od wielu lat nie zdarzyło się, żeby zaistniała sytuacja zagrożenia życia pacjentki w związku z czym nie wykonano zabiegu aborcji. - Miał akurat szczęście, że wszystkie przeżyły. Mógł mieć mniej szczęścia i wtedy spotkalibyśmy się w Strasburgu.- dodała.


Dość istotną kwestią było poruszenie tematu Kościoła, który ponoć „zradykalizował się” w pewnym momencie i to wpłynęło na lekarzy, którzy nie ośmielili się sprzeciwić Kościołowi.


- Zostaliśmy omotani jako środowisko lekarskie. Taką miękką przemocą zostaliśmy zmuszeni do deklarowania się po stronie pro-choice, czy pro-life. Dlaczego lekarze się temu poddają? Dlatego, że są grupą będącą na celowniku Kościoła Katolickiego. - sugeruje ginekolog.


Krystyna Kacpura skomentowała: - To bardzo smutne, że lekarz poddaje się naciskom ideologicznym. Taki lekarz, nie powinien być lekarzem, to po pierwsze. Tacy lekarze zachowują się tak, jak całe społeczeństwo polskie. Podkreśliła, że cały czas obracamy się w obrębie obowiązującego prawa, które jest łamane, bo „lekarz nie ponosi odpowiedzialności za niewykonanie legalnej aborcji”.


Takim sposobem rozpoczęła się dyskusja na temat klauzuli sumienia. Dr. Jawień odpowiedziała, że instytucja nie ma prawa stosować klauzuli sumienia, więc szpital powinien zapewnić dostęp do aborcji. - Ale jeżeli akurat szpital zatrudnia samych sumiennych lekarzy, to nikt nie wykona takiej aborcji. Nie ma prawa, które nakazywałoby szpitalowi zatrudniać osoby, które by taki zabieg wykonywały. Rada Lekarska broni się przed tym, żeby lekarze musieli się publicznie deklarować, czy będą stosowali klauzulę sumienia do konkretnych rzeczy. NFZ nie posiada takich wykazów, który lekarz co może. Moim zdaniem to powinno być wymuszone. Kobieta przychodzi do lekarza po daną usługę i dostaje wykład z moralności jeżeli prosi o coś, co lekarzowi wydaje się niemoralne. Tak nie powinno być - dokończyła.


Karolina Więckiewicz stwierdziła jednak, że lekarz na podstawie klauzuli sumienia nie może nie przepisać tabletek antykoncepcyjnych i jest to usankcjonowane prawnie. - Ja muszę wiedzieć jedynie, że lekarz odróżnia, co to jest antykoncepcja zwykła, antykoncepcja doraźna i środki poronne. W związku z powyższym środków poronnych przepisać mi nie może, bo są w Polsce niedostępne. Natomiast antykoncepcja nie jest regulowana klauzulą sumienia - twierdzi.


- Co do antykoncepcji nie ma żadnych zaleceń wobec klauzuli sumienia. - twierdzi de Jawień. -Znam wielu lekarzy, którzy nie przepisują tabletek antykoncepcyjnych.


W tym momencie jedna z uczestniczek debaty stwierdziła, że tacy lekarze powinni zostać usunięci z zawodu, ponieważ nie realizują prawa. Dyrektorka Federacji powiedziała, że jeżeli ktoś spotka się z taką sytuacja, trzeba zgłosić nazwiska lekarzy. - Należy pójść do ginekologa, poprosić o przepisanie tabletek antykoncepcyjnych i w przypadku odmowy poprosić o odmowę na piśmie – dodała Jawień.


Skrobanka na Słowacji i polityczny Kościół?


W sprawie polityki głos zabrała Barbara Nowacka: - Politycy sprzedali nasze prawa do aborcji. Na ołtarzu składają prawa kobiet biednych, samotnych i wykluczonych. Bo my, jako mieszkanki wielkiego miasta, jesteśmy w stanie w kilka dni zorganizować środki na Słowację i tę skrobankę sobie załatwić. A co ma zrobić kobieta biedna, która nie ma wsparcia w partnerze? Bo niestety żyjemy w kraju, w którym zgodziliśmy się za wpuszczenie religii do szkół i wyparcie edukacji seksualnej – powiedziała.


– Pozwoliliśmy na to, żeby indoktrynacja religijna była w szkołach. To jest ustawa, która wpycha kobiety do domów. One albo rodzą te dzieci i nie ma z nich pożytku, bo nie są aktywne zawodowo, nie są szczęśliwe i spełnione, albo siedzą zestygmatyzowane wewnętrznie tym co zrobiły – dodała.


Na pytanie jak można zmienić ten stan rzeczy odpowiedziała: - Startować w wyborach. A gdy tę władzę uda się przejąć, to trzeba przyglądać się temu co się dzieje w szkołach: czego uczy się dzieci, dlaczego ta religia odbywa się w szkołach, dlaczego w mediach mamy takie przekazy a nie inne? Dlaczego wszędzie są te złe kobiety, co to mordują te dzieci, a dlaczego nigdzie nie ma ojca? - pyta retorycznie. No, może dlatego, że kiedy porusza się sprawę ojca, z ust feministek padnie prędzej, czy później stwierdzenie „mój brzuch, moja sprawa”.


Ostatnim tematem jaki poruszono, był (a jakże!) stosunek Kościoła Katolickiego do aborcji. Krystyna Kacpura twierdzi, że w czasach kiedy przypadały jej lata reprodukcyjności aborcja była legalna i mówiło się o niej otwarcie (jedyne lata, kiedy w Polsce aborcja była legalna to były czasy okupacji niemieckiej.


Pani Kacpura nie wygląda jednak na aż tak wiekową osobę, zakładam zatem, że jej wiek reprodukcyjny przypadał na okres PRL. W tym czasie jednak prawo było zezwalało na aborcję pod pewnymi konkretnymi warunkami Aby jej dokonać, trzeba było mieć specjalny papier od lekarza, który stwierdził np. uszkodzenie płodu. Chyba ktoś tu jechał na lewych papierach ;)). Pani Kacpura pyta retorycznie: co zmieniło się od tego czasu?


- Mam nadzieję, że większość wie skąd się wziął tak duży wpływ Kościoła na życie społeczne. Pontyfikat Jana Pawła II, jego wpływ na politykę, na walkę z komunizmem i ten dług teraz spłacamy – odpowiada Anna Grzywacz. - Ja mam duży żal do hierarchów Kościoła, który jest też moim Kościołem, że tak strasznie zaniedbuje tą ważną misję, którą ma, czyli budowanie pozytywnych postaw społecznych i edukowanie społeczeństwa, chociażby z ambony, czy na lekcjach religii. Napisałam artykuł o lekcjach religii i jest to albo w najlepszym wypadku malowanie świętych obrazków, albo w najgorszym mówi się dzieciom „Nie dawaj pieniędzy na Orkiestrę, bo Orkiestra daje pieniądze dla narkomanów”. No jakiś kosmos! - mówi.


Dalej sugeruje, że z ambony księża powinni mówić o tym, żeby „mężowie nie bili żon, nie bili dzieci, czy żeby nie kłócili się w rodzinie”: - Kościół powinien skupić się na tym jak zbudować fajną relację, a nie na tym, że my – edukatorzy seksualni – jesteśmy pedofilami.


Grzywacz podkreśla, że Kościół prowadzi politykę zafałszowania rzeczywistości, a nauka o moralności i niemoralności antykoncepcji, czy aborcji nie pochodzi z natchnienia Bożego.


- Wiele z decyzji, które zapadały w Watykanie było podjętych z powódek politycznych. Na przykład jakie są kulisy nauczania Kościoła na temat antykoncepcji, które zostało ujęte w encyklice Humanae Vitae, którą sygnował papież Paweł VI? Przyczyna nie była duchowa. Przyczyna była taka, że jeżeli Kościół nagle zmieni decyzję co do antykoncepcji, to to będzie takie niespójne, bo przez tyle lat był przeciwny i gdyby Kościół zmienił nauczanie, to ludzie straciliby kompas – mówi.


Oczywiście Grzywacz jawnie manipuluje informacjami twierdząc, ze papież zignorował głos ekspertów, którzy mieli nieco inne zdanie na temat antykoncepcji. Tymi ekspertami wg Grzywacz była m.in. powołana Komisja do spraw Kontroli Urodzin. Problem polega na tym, że … takiej komisji nie było. Encyklika Humanae Vitae powstała ze ścisłą współpracą z ówczesnym kard. Karolem Wojtyłą, powstały komisje złożone z biologów, socjologów, demografów. Część, która nie zgadzała się z papieżem, była w rzeczywistości mniejszością.


A tak już na marginesie do informacji pani Grzywacz: misją Kościoła w pierwszej kolejności jest zbawienie człowieka. I zapewnia on – w przeciwieństwie do feministek – ochronę człowieka od poczęcia, aż do śmierci. Dla Kościoła na poziomie człowieczeństwa nie ma różnicy pomiędzy zygotą, zarodkiem, płodem, czy noworodkiem. Natomiast wy „broniąc życia” zapominacie o Życiu, a walcząc o prawa człowieka zapominacie o Człowieku.


Magda Korzeniewska

Autorka jest działaczką Sekcji Kobiet Ruchu Narodowego.

 

fot. Prawy.pl/J.Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną