Wiemy, dlaczego Donald Trump wycofał się z porozumienia klimatycznego

0
0
0
/

Niemiecka gazeta Der Spiegel odkryła, że to z powodu posiadania bardzo mocnego... detektora kitu.

Otóż Der Spiegel ujawnia, jak to w ostatnich dniach przed podjęciem ostatecznej decyzji o wycofaniu się Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego, prezydent Donald Trump przyjął serię delegacji od unijnych liderów, usiłujących przekonać go, aby zmienił zdanie.

- Dla mnie jest łatwiej pozostać niż wyjść z tego porozumienia – mówił im wówczas Trump. I miał w tym absolutną rację. Od chwili pamiętnej mowy w Ogrodzie Różanym ogłaszającej jego plan wycofania się z porozumień paryskich, Trump znalazł się w większym ogniu krytyki, niż Berlin w ogniu nalotów w 1944 roku. Musiał odeprzeć ataki wściekłej córki, Ivanki, sekretarza stanu Rexa Tillersona a nawet swojego finansowego doradcy Gary'ego Cohna. Co więcej miał przeciwko sobie przynajmniej połowę ludzi na tej planecie, w tym takich, którzy imputowali mu, że sprzeniewierza się nauce, a jednak zdecydował się zrezygnować z porozumienia klimatycznego. Co o tym zdecydowało?

Otóż warto wrócić do szczytu G-7, gdzie na Sycylii przywódcy państw wchodzących w skład tego gremium usiłowali wiercić Trumpowi przysłowiową dziurę w brzuchu w materii zmian klimatycznych i rzekomego im zapobiegania mimo że oficjalnym tematem rozmów były gospodarka i zrównoważony rozwój.

Nowo wybrany prezydent Francji, Emmanuel Macron wypalił jako pierwszy: “Zmiany klimatyczne są prawdziwe i dotykają najbiedniejsze kraje” - wyrecytował. Za nim premier Kanady Justin Trudeau przypomniał amerykańskiemu prezydentowi, jak zwycięska była walka z dziurą ozonową i że było możliwe przekonanie przemysłowców, aby doprowadzili do redukcji emisji szkodliwych gazów. W końcu kolej przyszła na kanclerz Niemiec Angelę Merkel, która wskazywała na znaczące szanse dla gospodarki z tytułu stosowania zielonej energii. - Jeżeli największa światowa siła gospodarcza się wycofa, pozostawi pole Chińczykom – brała amerykańskiego prezydenta niejako pod włos. - Xi Jinping jest mądry – dodała – i skorzysta z tej szansy. Nawet Saudyjczycy przygotowywali się na erę po ropie naftowej – przekonywała, dodając, iż oszczędzanie energii jest nie tylko wartościowym celem dla gospodarki, ale także z wielu innych względów, nie tylko z powodu klimatycznych.

Pytanie tylko, w którym punkcie detektorowi kitu Donalda Trumpa zabrakło skali? Otóż portal Breitbart.com postanowił to przeanalizować i sprawdzić.

Na pierwszy ogień poszła wypowiedź “maminsynka” Macrona, której pierwsza połowa jest trywialnie oczywista, jako że klimat musiał się zmieniać przez 4,5 mld lat istnienia planety. Jednakże wyobrażenie, że ostatnie zmiany klimatyczne są katastroficzne, bezprecedensowe i ewidentnie spowodowane przez człowieka jest teorią niepewną, nieposiadającą faktów na jej poparcie. Poza tym jest zupełnie bezsensowna. Nawet jeżeli będziemy podejrzewać, że zmiany klimatyczne rzeczywiście niosą za sobą takie konsekwencje, to jednak zbyt mało dla uzasadnienia bezsensownego wydawania pieniędzy, a tym jest niewątpliwie paryskie porozumienie, w szczególności dla takiego kraju jak Stany Zjednoczone, co do których oczekiwano, że pokryją wszystkie koszty.

Jak obliczył Bjorn Lomborg, używając do tego własnych modeli matematycznych i danych, jeżeli każde z państw sygnatariuszy będzie przestrzegać porozumień z Paryża, efektem będzie zredukowanie globalnego ocieplenia o 0,17 stopnia do 2100 roku! Koszt tego wyniesie bagatela 100 trylionów dolarów.

Jeżeli natomiast naprawdę owo globalne ocieplenie “dotyka najbiedniejsze kraje”, są zdecydowanie lepsze sposoby wspomożenia ich niż doprowadzanie amerykańskiej gospodarki do recesji.

Co do wypowiedzi premiera Kanady, to rozprawił się z nią Matt Ridley, wskazując iż „dziura ozonowa” była mniej lub bardziej mitem miejskim wykreowanym przez obrońców środowiska przede wszystkim po to, aby uzasadnić ich nienasycone pragnienie narzucania światowym rządom ekologicznych regulacji.

W końcu przyszła kolej na Angelę Merkel, Mutti wszystkich globalistów i jej stwierdzenie: „Odnawialne energie – stwierdziła kanclerz Niemiec – stanowią znaczące szanse dla gospodarki”. Otóż nie ma odnawialnego źródła energii, które byłoby opłacalne bez wysokich subsydiów ze skarbu państwa, czy bez znaczących ulg podatkowych. Wystarczy odciąć dopływ dofinansowania a zielone kłamstwa wraz z odnawianymi źródłami energii stracą jakikolwiek sens. A co do imputowania Chińczykom ekologicznych inklinacji, to śmieją się oni z tego w kułak. Podobnie zresztą jak i mieszkańcy Indii...

Swoją drogą to naprawdę przykre, a zwraca na to uwagę publicysta Breitbart.com, kiedy partnerzy usiłują wcisnąć taki kit, obrażając przy tym stosowaną prymitywną argumentacją niemającą pokrycia w rzeczywistości i traktują niczym średniej klasy idiotę... Wówczas już naprawdę człowiek nie ma żadnych wątpliwości, jak ma postąpić...

Źródło: Breitbart.com

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną