Sejm 230 głosami przegłosował przyjęcie projektu ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty wprowadzającej do szkół funkcję asystenta nauczyciela, zatrudnionego na gorszych warunkach niż nauczyciel dyplomowany, ale zobowiązanego wykonywać również jego obowiązki. Przeciw opowiedzieli się jedynie posłowie PiS i SP.

- Przyjęcie tego projektu to wstęp do likwidacji Karty Nauczyciela – ostrzegała poseł Dorota Wróbel, przewidując w najbliższej przyszłości całkowity demontaż systemu oświaty w Polsce. - W ustawie jest zapis, że asystent nauczyciela wykonuje zadania wyłącznie pod kierunkiem nauczyciela prowadzącego zajęcia, a to oznacza, że będzie on pełnił on dokładnie te same funkcje, co nauczyciel dyplomowany, tyle że nie otrzyma takiej samej zapłaty za swoją pracę – zwróciła się do posłów.
 

Politycy opozycji podkreślali, że ustawa pozostawia duże pole do interpretacji co do tego, kto i jakie ma otrzymać wynagrodzenie. Obawiają się oni, że szkoły zatrudniać będą np. jednego nauczyciela do wszystkich klas szkoły podstawowej, nadzorującego – przynajmniej formalnie – asystentów, podczas gdy zajęcia będą prowadzili ci ostatni.
 

Głosy te zlekceważyła minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska, która tak bardzo usiłowała przekonać o tym, iż jej resortowi „zależy jedynie na stworzeniu nowych miejsc pracy w oświacie”, że aż określiła oponentów mianem nierozumnych. - Skoro rząd ma pieniądze na zatrudnianie asystentów nauczycieli, to dlaczego nie rozdysponuje ich dla szkół? - ripostowała Wróbel, pytając, dlaczego rząd dotychczas twierdził, że nie ma pieniędzy na zwiększenie subwencji oświatowych.
 

Prawo i Sprawiedliwość usiłowało wnieść poprawki łagodzące tą ustawę, jednakże zostały one odrzucone.
 

Julia Nowicka

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.