Przypomina to rozmowę klechy z molestowanym – podsumował wystąpienia posłów przed głosowaniem nad projektem ustawy wprowadzającej wolną niedzielę poseł Armand Ryfiński (Twój Ruch) z tradycyjnym palikociarskim podtekstem. Wypowiedź ta pozostała bez reakcji marszałek Ewy Kopacz, chociaż kwalifikowała się do skierowania jej do Komisji Etyki. Niestety nie tylko ona.

Armand Ryfiński, domagając się zwołania Konwentu Seniorów w celu przedyskutowania z marszałkiem Stefaniukiem kwestii obrażania na forum Sejmu uczuć religijnych, stwierdził: „Pan marszałek Stefaniuk ciągle uważa się za osobę pokrzywdzoną i jego uczucia są naruszane, nie słyszłem, aby kiedykolwiek protestował, kiedy wzniecane były na tej sali modlitwy i obrażane uczucia innych osób, łamane”. - Wtedy pan marszałek milczy – dodał. - Jeżeli pan zaprotestuje następnym razem, jak tu będą wzniecane modlitwy, na tej sali Sejmu, to wtedy porozmawiamy, jak obywatel z obywatelem, a inaczej ta rozmowa wygląda jak rozmowa klechy z molestowanym – oświadczył, zwracając się do Franciszka Stefaniuka.
 

Równie „dowcipny” chciał być partyjny kolega Ryfińskiego, Roman Kotliński. - Na tej sali są łamane prawa ponad 40 tys. osób duchownych. O ile kasjerka w hipermarkecie pracuje siedem dni w tygodniu, o tyle ksiądz pracuje jeden dzień w tygodniu i ja w imieniu tych księży błagam, nie zabierajcie nam tego jednego dnia pracy, przecież my umrzemy z głodu, ludzie – szydził. Również tym razem marszałek Kopacz nie tylko że pozwoliła na to szyderstwo, ale na dodatek uciszała posłów na sali plenarnej, z których wielu nie kryło oburzenia tym, co usłyszeli.
 

Marszałek Kopacz, która tak chętnie tropi lapsusy językowe posłów PiS i SP, podczas przemówienia współpracowników Janusza Palikota okazała niespotykaną dotychczas wyrozumiałość. To, że w Sejmie jedni posłowie są bardziej uprzywilejowani niż inni widać od dawna, jednakże chyba jeszcze żaden z posłów nie upadł tak nisko w swojej bezkarności.
 

Karolina Maria Koter

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.