Pojednanie Palestyńczyków. Gniew Izraela [ZOBACZ VIDEO]

0
0
0
/

Hamas i Fatah mają wspólnie ustalić skład nowego rządu jedności narodowej. Po ponad siedmiu latach Palestyńczycy znów mogą być zjednoczeni co znacznie skomplikuje położenie Izraela.

 

Negocjacje odbywają się w Gazie, dotychczas kontrolowanej przez Hamas, gdzie jego przywódcy mają spotkają się z prezydentem „Państwa Palestyńskiego” na Zachodnim Brzegu Jordanu – tak przynajmniej twierdzi doradca hamasowskiego premiera Gazy Basim Naim.

 

Hamas wygrywa wybory

 

Palestyńczycy byli podzieleni od początku 2007 r. Rok wcześniej, w styczniu 2006 r. odbyły się wybory do Palestyńskiej Rady Ustawodawczej. Demokratyczne i wolne wybory były realizacją porozumień z Oslo i próbą wyjścia naprzeciw oczekiwaniom administracji Busha-juniora. Ta ostatnia pod hasłem „wojny z terroryzmem” prowadziła wyraźnie proizraelską politykę, a jej elementem było zaprzeczanie legitymacji Palestyńskich Władz Narodowych z Jaserem Arafatem na czele, rządzących ówczesną Autonomią Palestyńską, całkowicie kontrolowanych przez arafatowski ruch Fatah.

 

Ten ostatni popierał koncepcję wyborów tym chętniej, że do grudnia 2005 r. wszystkie sondaże wskazywały na jego zdecydowaną przewagę nad innymi palestyńskim frakcjami. W styczniu 2005 r. kandydat Fatahu Mahmud Abbas bezapelacyjnie wygrał z wynikiem 62% poparcia wybory na prezydenta Autonomii. Abbas i Fatah czuli się silni dziedziczeniem schedy po mającym status legendy, zmarłym w tajemniczych okolicznościach w listopadzie 2005 r. Jaserze Arafacie. Styczniowe wybory były drugimi po tych z 1996 r. ale pierwszymi w których wziął udział islamistyczny, pozostający poza Organizacją Wyzwolenia Palestyny Hamas. Ku zaskoczeniu komentatorów 25 stycznia 2006 r. Hamas wygrał zdobywając 44,5% głosów, o prawie 3% więcej niż Fatah. W ramach przyjętej ordynacji dało to islamistom aż 74 mandaty a Fatahowi tylko 45. Nowy rząd sformowali zwycięzcy, na czele stanął Ismail Hanija – faktyczny lider organizacji w Strefie Gazy (w której się urodził i wychował) i przez lata prawa ręką założyciela i duchowego autorytetu organizacji szejka Ahmada Jassina zabitego izraelską rakietą w marcu 2004 r.

 

Zwycięstwo Hamasu zostało przyjęte z zaskoczeniem. Trudno stwierdzić na ile było ono realne w przypadku władz Izraela i USA. Oczywiście zrodziło ono problem polityczny. Waszyngton i Tel-Awiw, które jeszcze niedawno wzywały do demokratyzacji Autonomii Palestyńskiej, teraz rozwodziły się nad niedopuszczalnością tego aby rządy w niej sprawowała organizacja określana przez nie jako terrorystyczna. Organizacja, która nigdy nie uznała istnienia państwa izraelskiego na jakimkolwiek skrawku Palestyny, pozostająca w opozycji do zawartych przez Arafata porozumień z Oslo, zakładających funkcjonowanie w Palestynie dwóch państw, w tym Izraela.

 

Hamas ani nie miał zamiaru rewidować swojego ideologicznego stanowiska ani nie widział jednocześnie powodu aby oddawać wywalczoną przy urnach władzę. Izrael i USA sięgnęły po ostre środki. Prezydent tego pierwszego Ehud Olmert ogłosił wówczas, że Izrael wstrzyma wypłacanie władzom Audonomii środków finansowych zebranych w ramach podatków od jej mieszkańców idących w 50 milionów dolarów. Już w lutym 2006 r. amerykański Departament Stanu zażądał od Palestyńczyków zwrotu podobnej kwoty wcześniej przyznanej w ramach amerykańskiej pomocy rozwojowej. Hamas pieniądze oddał i zaoferował Waszyngtonowi możliwość rozmów a Izraelowi „długotrwały rozejm”. Było to za mało i cała Autonomia została obłożona sankcjami, międzynarodowa pomoc finansowa została wstrzymana.

 

Rozłam

Jednocześnie szybko doszło do konfliktu między Haniją a prezydentem Abbasem na tle kontroli nad palestyńskimi siłami bezpieczeństwa. Efekt był taki, że nowy rząd zaczął wykorzystywać dotychczasowe zbrojne struktury Hamasu. Funkcjonariusze związani z Fatahem bojkotowali bowiem jego rozkazy. Abbas nie szczędził krytyki oskarżając islamistów o doprowadzenie do kompletnej izolacji Autonomii Palestyńskiej i finansowej katastrofy. 15 grudnia 2006 r. Abbas zapowiedział rozpisanie kolejnych przedterminowych wyborów parlamentarnych co Hamas natychmiast odrzucił. Tego samego dnia doszło do strzelaniny między bojownikami obu stron w Ramallah. W styczniu Abbas próbował włączyć Siły Porządkowe Hamasu w skład podlegających mu struktur co znów doprowadziło do walk. Zawierano rozejmy a nawet, w marcu 2007 stworzono rząd jedności narodowej pod przewodnictwem Haniji ale z ministrami z Fatahu w składzie. Cały czas dochodziło do starć, które do maja kosztowały życie prawie 200 Palestyńczyków.

 

Apogeum były pięciodniowe starcia w Strefie Gazy w czerwcu 2007 r. w trakcie których Abbas rozwiązał rząd, wprowadzając na całym terytorium Autonomii stan wyjątkowy w czasie którego miał rządzić samodzielnie, dekretami. Hamas jednak był na tyle silny w Gazie, że wyparł ze Strefy wszystkie siły wierne Abbasowi po bitwie, która kosztowała życie około 160 osób, głównie bojowników dwóch skonfliktowanych stron. Doszło więc do konsekwentnego rozłamu w realiach którego obóz Fatahu sprawował władzę na Zachodnim Brzegu zaś Hamas niepodzielnie rządził Strefą Gazy.

 

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że są poważne poszlaki by sądzić, że Abbas w działaniach na rzecz odsunięcia Hamasu od władzy, nie mających wiele wspólnego ani z demokracją, ani państwem prawa, pozostawał w ścisłej współpracy z CIA i brytyjskim MI6 a za ich pośrednictwem także ze służbami izraelskimi. Uzbroiły one oddziały wierne prezydentowi z Fatahu. W 2007 roku pisał o tym obszernie amerykański magazyn „Vanity Fair”. Według ujawnionych w 2011 r. przez telewizję Al-Dżazira materiałów brytyjskiego wywiadu (tzw. Palestinian Papers) jeszcze w 2004 r. brytyjski wywiad miał gotowe plany pacyfikacji Hamasu wspólnie z palestyńskim partnerem.

 

Wszystko to może prowadzić do wniosku, że wyborcze zwycięstwo Hamasu było być może zaskoczeniem dla jego palestyńskich konkurentów, ale nie Waszyngtonu czy Tel-Awiwu. Amerykanie i Izraelczycy postanowili wyzyskać palestyńskie wybory bądź do całkowitej izolacji Palestyńczyków bądź ich dezintegracji i uzależnienia obozu Fatahu, który ostatecznie przechwycił kontrolę nad większą częścią Autonomii w postaci Zachodniego Brzegu.

 

I w istocie wszystko zmierzało w tym kierunku. Izrael przyjął politykę bezwzględnej gettoizacji Strefy Gazy rządzonej przez nieprzejednany Hamas czego najgłośniejszym przejawem był atak izraelskich komandosów 31 maja 2012 r. na turecką „Pokojową Flotyllę” transportującą pomoc humanitarną dla Gazy. Zginęło wówczas 9 propalestyńskich aktywistów.

 

Sporadyczne ataki obu stron Izraelczycy postanowili przeciąć poprzez druzgocącą pacyfikację. Operacja „Płynny ołów” przeprowadzona na wojsko izraelskie na przełomie 2008 i 2009 r. kosztowała życie około 900 cywilnych mieszkańców Strefy Gazy (i 500-700 bojowników Hamasu) a zniszczenia dodatkowo pogłębiły katastrofę humanitarną. Przyczynił się do niej także Egipt, współpracujący z Izraelem w utrzymywaniu blokady Strefy. Czasem wytchnienia było przechwycenie władzy w Egipcie przez sprzyjające Hamasowi Bractwo Muzułmańskie w latach 2011-2013, które znacznie poluzowało reżim kontrolny na granicy. Po obaleniu władzy Braci w Kairze, w lipcu zeszłego roku, egipscy generałowie znów domknęli furtkę.

 

Obietnice miliardów dolarów ze strony emira Kataru nie były w stanie znacząco polepszyć sytuacji Hamasu, tym bardziej, że wcześniej w imię sojuszu z nim palestyńscy islamiści poparli rebeliantów syryjskich. Spowodowało to z kolei zamrożenie wsparcia Iranu i Syrii. W zeszłym roku Hamas rakiem wycofał się ze swojej syryjskiej polityki co wybrzmiało także w wywiadzie z 22 kwietnia br. jakiego prominentny działacz organizacji Mahmud Al-Zahar udzielił portalowi Al-Monitor. Hamas odnowił relacje z Teheranem, jednak jego pozycja uległa ewidentnemu osłabieniu bo Irańczycy w międzyczasie zaczęli preferować współpracę z mniejszą islamistyczną organizacją palestyńską Islamskim Dżihadem.

 

Pojednanie jedynym wyjściem

Sytuacja obozu Fatahu i prezydenta Mahmuda Abbasa nie była wiele lepsza. Stali się oni zakładnikiem polityki „odpowiedzialnego kursu”, wdrażanie której było przecież uzasadnieniem dla obalenia władzy Hamasu na Zachodnim Brzegu.

 

Strategią Abbasa było poszukiwanie wsparcia politycznego i ekonomicznego Unii Europejskiej a przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Prezydent proklamowanego „Państwa Palestyńskiego” wziął za dobrą monetę krytyki jakie pod adresem rządu |Netanjahu zaczęła wyrażać administracja Obamy. Dlatego też Abbas latem zeszłego roku zaangażował się w kolejne rozmowy niekończącego się „bliskowschodniego procesu pokojowego”. Jednak te ostatnie kilka miesięcy wykazało dobitnie, że zmiana amerykańskiego nastawienia ma wyłącznie werbalne skutki. Izrael kontynuował politykę bezwzględnej okupacji i faktycznej kolonizacji Zachodniego Brzegu czyniące państwo Abbasa fikcją [ZOABACZ TO]

Hipokryzja i całkowity cynizm polityki Izraela, który wbrew ustaleniom zaczął wstrzymywać uwalnianie palestyńskich więźniów, w końcu doprowadził nawet kunktatorskiego przywódcę Fatahu do radykalnego kroku. 1 kwietnia Rada Organizacji Wyzwolenia Palestyny poparła wniosek Abbasa do ONZ o przyjęcie Państwa Palestyny do kolejnych agend międzynarodowej organizacji, co oznacza wzmocnienie jego prawno-międzynarodowego uznania [ ZOBACZ TO ]

 

Posunięcie Abbasa spotkało się z poparciem palestyńskiej opinii publicznej. Pojednanie dwóch palestyńskich sił politycznych, które okopały się na dwóch palestyńskich terytoriach okazało się jednym wyjściem z sytuacji w jakiej znaleźli się i Abbas, i Hamas. Co prawda w 2011 i 2012 roku podejmowano próby porozumienia, jednak żadna ze stron nie prezentowała wielkiej determinacji dla jego osiągnięcia. Tymczasem 23 kwietnia bieżącego roku po rozmowach w Gazie wysłannik Fatahu Mustafa Barguti ogłosił, że jego organizacja porozumiała się z Hamasem co do stworzenie jednego, wspólnego rządu „w ciągu 5 tygodni”, zaś wybory prezydenckie i parlamentarne w ciągu sześciu miesięcy. Porozumienie to zostało spisane i podpisane.

 

„Musi się zdecydować, czy chce pojednania z Hamasem, czy pokoju z Izraelem. Może osiągnąć tylko jedno bądź drugie” – natychmiast nakreślił alternatywy przed Abbasem izraelski premier Beniamin Netanjahu. Tego samego dnia zdecydował o wycofaniu się z rozmów pokojowych co miało charakter czczej manifestacji bo od trzech tygodniu negocjacje były już martwe. Nazajutrz izraelskie helikoptery przeprowadziły atak na obszarze Strefy Gazy, rakietami stawiając kropkę nad "i".

 

24 kwietnia stanowisko zajął Departament Stanu USA. Jak powiedział jego przedstawiciel „USA będą musiały przemyśleć swoją pomoc dla Autonomii Palestyńskiej, jeśli radykalny Hamas i umiarkowany Fatah utworzą rząd jedności narodowej”. Ponowił warunek uznania państwa izraelskiego przez wszystkie strony procesu politycznego.

 

W Europie reakcje są mniej stanowcze i jednostronne. Kanclerz Niemiec Angela Maerkel wskazała winnych za fiasko kolejnych negocjacji pokojowych zawieszając 16 maja umowę o współpracy wojskowej z Izraelem na dostarczenie mu okrętów ochrony wybrzeża i skredytowanie 30% kwoty ich zakupu.

 

Gniew Izraela objawił się 15 maja kiedy to Palestyńczycy obchodzili Jawm an-Nakba – Dzień Katastrofy, czyli 66 rocznicę eksodusu arabskiej ludności z powstającego państwa Izrael. Właśnie tego dnia izraelskie buldożery dokonały we wschodniej Jerozolimie wyburzeń kilku nieruchomości należących do Palestyńczyków. Tego samego dnia izraelski minister budownictwa Uri Ariel i burmistrz Jerozolimy Nir Barkat wizytowali nielegalne żydowskie osiedla w Jerozolimie. Jak powiedział Ariel „nie wyobraża sobie zamrożenia” żydowskiej akcji kolonizacyjnej w okupowanej części miasta. Jak zauważył burmistrz rząd Netanjahu „pobił rekord dwudziestolecia” jeśli chodzi kolonizację rozpoczynając w zeszłym roku budowę 3442 konstrukcji dla nielegalnych osadników. W 2012 r. było ich 2470, a w 2011 – 2360 jak przytacza portal Middle East Monitor. W zeszłym roku ukończono budowę 2340 z nich. Od początku tego roku wyburzono już 237 budynków należących do Palestyńczyków, z tego 27 w okupowanej wschodniej Jerozolimie. W 2013 r. zniszczono 663 nieruchomości należących do Arabów. Skazało to na poszukiwanie nowego domu 465 Palestyńczyków w roku bieżącym i 1103 w roku przeszłym.

Oczywiście w „Dzień Katastrofy” tradycyjnie doszło do manifestacji palestyńskich na terytoriach okupowanych i samym Izraelu. W Ramallah, siedzibie władz palestyńskich, izraelskie wojsko zastrzeliło dwóch manifestujących: 22-latka i 17-latka. Na nagraniach widać, że zabici w żaden sposób nie atakowali, nie wchodzili w żadną interakcje z izraelskimi siłami bezpieczeństwa, których morderczy postępek trudno zrozumieć.

 

W dniu dzisiejszym asystent Sekretarza Generalnego ONZ Oscar Fernández-Taranco zażądał od Izraela stworzenia warunków dla „uczciwego i niezależnego” śledztwa, które rozstrzygnęłoby czy doszło do nadużycia siły.


 

Trudny proces

Jak mówił 14 maja członek Rady Politycznej Hamasu Musa Abu Marzuk między obiema palestyńskimi siłami politycznymi istnieją liczne różnice a proces ustalania wspólnej agendy politycznej będzie nie mniej ważny niż personalnej negocjacje. Jak dodał „Główne uderzenie musimy kierować w okupanta, a nie w siebie nawzajem”. Abu Marzuk wyrażał swoje zdanie tuż po kolejnym palestyńskim spotkaniu na szczycie jakie odbyło się tego dnia w Gazie, które jak zaświadczał rzecznik Hamasu Sami Abu Zuhiri zakończyło się „pozytywnym wynikiem”. W geście dobrej woli jego organizacja zwróciła do dyspozycji Mahmuda Abbasa jego rezydencję w Gazie.

 

16 maja Ismail Hanija oświadczył, że nawet po rozwiązaniu jego gabinetu, stworzeniu rządu jedności narodowej i zakończeniu podziału, kwestie bezpieczeństwa w Strefie Gazy nadal mają pozostać całkowicie w rękach oddziałów porządkowych Hamasu. Skrytykował służby podlegające Abbasowi za aresztowania aktywistów jego organizacji na Zachodnim Brzegu. Stwierdził także, że „szczegóły i harmonogram” rekoncyliacji są już ustalone.

 

Tymczasem Komisja Czterech ds. bliskowschodniego procesu pokojowego, to jest przedstawiciele USA, Unii Europejskiej, Rosji i ONZ, według informacji izraelskich mediów z 18 maja, sygnalizuje, że nie będzie skłonna zaakceptować członków Hamasu w składzie nowego palestyńskiego rządu. Wyjściem będzie więc być może „rząd technokratów” – ludzi zaufania oby obozów, Hamas nie odrzucił zdecydowanie takiej ewentualności.

 

Palestyńskie władze pozbawione złudzeń co to polityki Izraela i USA zwróciły się do dawnych partnerów z czasów bezwzględnej walki z tym pierwszym. 15 maja specjalny list Mahmuda Abbasa otrzymał syryjski prezydent Baszar Al-Asad. Palestyński prezydent nazwał Palestyńczyków i Syryjczyków „braterskimi narodami teraz i w przyszłości”. Dziękował Syryjczykom za gościnę dla setek tysięcy palestyńskich uchodźców oraz ich „równe traktowanie”. Doszło do spotkania palestyńskiego ambasadora w Damaszku Mahmuda Al-Kalediego i syryjskiego wiceministra spraw zagranicznych Faisala Mikdada. Ten ostatni potwierdził syryjskie poparcie dla „sprawy Palestyńczyków” twierdząc, że także problemy władz w Damaszku spowodowane są przez „spisek Izraela”.

 

Proces rekoncyliacji będzie trudny i rozłożony w czasie. Hamas nie zgodzi się na rezygnację zutrzymania odrębnych struktur bezpieczeństwa w Gazie. Droga do unitarnej struktury administracyjnej jest więc odległa. Jeszcze trudniejsze będzie wypracowanie wspólnej agendy politycznej rządu jedności narodowej. Hamas nie zamierza oficjalnie uznawać Izraela. Każdy rząd z jego przedstawicielami w składzie narazi Palestyńczyków na międzynarodową izolację a nade wszystko wstrzymanie przez USA i UE pomocy rozwojowej stanowiącej lwią część budżetu palestyńskich władz narodowych.

 

Z drugiej strony radykałowie mają dziś mocne argumenty. Pokojowa strategia nie przyniosła Palestyńczykom niczego. Warunki izraelskiej okupacji na Zachodnim Brzegu w niczym nie zelżały. Każdego miesiąca zabijani są ludzie, burzone są domy. Każdego miesiąca powstają nielegalne osiedla. Strefa Gazy od dawna przypominała wielkie getto, w ciągu ostatniej dekady również Zachodni Brzeg zamieniono w mozaikę enklaw otoczonych izraelskimi murami, check-pointami, strefami bezpieczeństwa. Palestyńczycy nadal są sami i nadal są w tragicznym położeniu, nadal są daleko od rzeczywiście suwerennego państwa narodowego. To paliwo dla kolejnej intifady.

 

Karol Kaźmierczak

fot. wikimediacommons, Temple Mount Western Wall on Shabbat by David ShankboneCC BY-SA 3.0

 

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną