Dziś czarne marsze. Stanisław Michalkiewicz zdradza co siedzi feministkom w głowach i na co maja ochotę

0
0
0
/

  W artykule „Freudowskie pomyłki" opublikowanym na stronie tygodnika „Polska Niepodległa" Stanisław Michalkiewicz swój opis patologii feminizmu zaczął od opisu kobiet, u których takie zaburzenie występuje. Patologia ta dotyczy zdaniem Stanisława Michalkiewicza kobiet „w wieku tak zwanym niebezpiecznym, bo wcześniej kobiety na ogół kompleksów nie mają, skupiając się na urządzaniu sobie udanego życia rodzinnego, (...), czy choćby robieniu karier, na przykład w przemyśle rozrywkowym, albo w naukach humanistycznych, co w gruncie rzeczy na jedno wychodzi, ponieważ i w jednym i w drugim przypadku mamy do czynienia z przewagą kryteriów uznaniowych. Pociąga to za sobą określone konsekwencje, bo zawsze jest ktoś, kto ma ostatnie słowo w ustalaniu poziomu artystycznego pracownika przemysłu rozrywkowego, czy poziomu naukowego adepta nauk tak zwanych „humanistycznych", więc bywa, że ad captandam benevolentiam takiego osobnika, kobiety udzielają mu – jak się to kiedyś nazywało - „słodyczy swojej płci". „Takie poświęcenie, aczkolwiek procentuje rozmaitymi profitami, może jednak pozostawić poczucie rozgoryczenia w dziedzinie erotycznej, bo beneficjenci takich poświęceń na ogół nie koncentrują się na dostarczaniu przeżyć przygodnej damie, tylko na dostarczeniu ich sobie" pisze Michalkiewicz. Zdaniem Stanisława Michalkiewicza na Kongresie Kobiet w Poznaniu „dominowały panie albo wchodzące w tak zwany <<wiek niebezpieczny>>, albo mający go już dawno za sobą, a więc osoby, które Tadeusz Boy-Żeleński bezceremonialnie charakteryzował, jako <<stwór podeszły wiekiem, co kobietą być już przestał...>> Z jakichś zagadkowych powodów, akurat te <<stwory>> wypowiadają się w imieniu <<kobiet>>". Opisując Kongres Kobiet Stanisław Michalkiewicz zdradził, że wyobraża „sobie, że wśród uczestniczek poznańskiego Kongresu Kobiet każdy psychoanalityk miałby pełne ręce roboty. I nie chodzi tylko o falliczne fantazmaty pani profesorzyny Magdaleny Środziny, którym ostatnio dawała wyraz, ale przede wszystkim o hasło przewodnie ostatniej <<czarnej demonstracji>> - że mianowicie <<rozkładamy parasolki>>. (...) Ta deklaracja jest znakomitym przykładem tak zwanej <<freudowskiej pomyłki>>, czyli przejęzyczenia, w którym wynalazca psychoanalizy Zygmunt Freud dopatrywał się ujawniania treści zepchniętych do podświadomości. Nie trzeba tedy być specjalnie domyślnym, by zrozumieć, że nie o rozłożoną parasolkę tu chodzi, tylko o rozłożone w zapraszającym geście nogi. To jest sygnał gotowości na skwapliwe przyjęcie najdrobniejszego nawet przejawu zainteresowania <<słodyczą płci>> i dopiero na tym tle można lepiej zrozumieć zaciekłość, z jaką uczestniczki Kongresu walczą nie tylko o pełną legalizację skrobanek, ale również o przynajmniej częściowe refinansowanie ich z budżetu państwa, podobnie jak subwencjonowanie prezerwatyw i innych akcesoriów tak zwanego <<seksu bezpiecznego>>. (...) Nic zatem dziwnego, że stęsknione panie (<<naród się stęsknił>>) gotowe są na wszystko, by te ryzyka przynajmniej zmniejszyć i w ten sposób zachęcić <<miłości głodnych płeciów>>, by bez obaw reagowali na rozłożone w zapraszającym geście <<parasolki>>, to znaczy – oczywiście uda".   W opinii Stanisława Michalkiewicza „nietrudno zauważyć, że program <<rozłożonych parasolek>> wychodzi naprzeciw przede wszystkim oczekiwaniom mężczyzn, zwłaszcza pozbawionych poczucia odpowiedzialności Piotrusiów Panów, których reprezentacja pojawiła się zresztą na Kongresie Kobiet".   Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną