Obiektywizm zdaniem prezesa Kurskiego

0
0
0
/

Od przeszło 12 lat możemy obserwować, jak nadwiślańską scenkę polityczną zdominował podgrzewany ze zmiennym natężeniem spór dwóch środowisk politycznych wywodzących się z jednego solidarnościowego pnia. „Prawica” solidarnościowa z prezesem-naczelnikiem Jarosławem Kaczyńskim na czele przekomarza się z lewicą, której najbardziej zasłużeni przedstawiciele zaciekle skrywają czerwone od pracy w wiadomych urzędach paznokcie własne albo swoich krewnych. Awers i rewers solidarnościowej monety spierają się głównie o kwestie historyczne (np. Żołnierze Wyklęci albo TW „Bolek”) i personalne. Prawo i Sprawiedliwość sądzi, że rządzić powinien prezes-naczelnik Jarosław Kaczyński lub ktoś, kto będzie posiadał jego ojcowskie błogosławieństwo. Z kolei stronnictwa określające się mianem opozycji totalnej są przekonane, że rządzić powinien ten, kto posiada odpowiednią homologację z Brukseli (czytaj Berlina). Zwróćmy uwagę, że ten zaciekły spór zaledwie w niewielkim stopniu dotyczy kwestii ustrojowych. Widać to dobrze na przykładzie kolejnych wojenek o telewizję publiczną, których rezultatem są zawsze roszady personalne, a nie zmiany struktury zarządzania czy sposobu funkcjonowania. Oba postsolidarnościowe środowiska są zwolennikami mediów państwowych. Zarówno politycy jego prawej strony jak i lewej, zwiedzeni etatystycznym frazesem polscy patrioci jak i intelektualni pogrobowcy przywiezionych nad Wisłę na sowieckich tankach politruków, są zgodni co do potrzeby istnienia publicznej telewizji czy radia. Przedstawiciele i zwolennicy obu zwaśnionych stron nie raz potrafili egzaltować się mityczną misją mediów publicznych, roztaczając przed Polakami wizję ideału obiektywizmu dziennikarskiego przypominającą, znane nam z „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego, szklane domy. Trochę inne światło na ów fenomen popularności idei mediów publicznych rzucił ostatnio prezes TVP – Jacek Kurski. W wywiadzie, którego udzielił niedawno Rzeczpospolitej, w dość zaskakujący sposób zdefiniował ową szlachetną misję, jaka przyświeca kierowanej przez niego telewizji. Polacy i Polski zdążyli się już przyzwyczaić, że warszawscy statyści i prominentni intelektualiści zwykli określać rolę telewizji państwowej jako szczególnego rodzaju posłannictwo polegające na obiektywnym przedstawianiu otaczającej nas rzeczywistości. Tymczasem obecny prezes TVP oświadczył wprost, że coś takiego jak obiektywne media nie istnieje, a sławetna misja telewizji reżymowej polega na poświęcaniu zwiększonej uwagi poczynaniom rządu, skupianiu się na tym, co rządzący chcą przekazać obywatelom oraz jak interpretują zmieniającą się rzeczywistość polityczną. Zdaniem Jacka Kurskiego, takie postępowanie jest niejako wymuszone przez komercyjne telewizje, które transmitują narracje opozycyjne. Prezes TVP twierdzi, że obiektywizmu czy pluralizmu nie można oceniać w odniesieniu do konkretnej telewizji, ale dopiero w całościowym zestawieniu przekazu TVP, Polsatu i TVN-u. Spróbujmy pójść za sugestią Jacka Kurskiego i zobaczmy, jak wygląda tak skonstruowany obiektywizm. Pomimo tego, iż każda z wymienionych telewizji stara się przekonać swoich widzów, o tym, że informuje ich o najważniejszych wydarzeniach, to dzięki Internetowi bardzo łatwo jest nam dostrzec, co pomijają „Wiadomości”, „Fakty” i „Wydarzenia”. Znakomitym przykładem jednomyślności w przemilczaniu niewygodnych zdarzeń przez wymienione telewizje jest ignorowanie rozwoju banderyzmu na Ukrainie i negatywnych skutków imigracji Ukraińców do Polski. Zmiana sposobu oceny obiektywizmu, jaką proponuje Jacek Kurski, nie zmienia wiele w ogólnej wartości obiektywizmu nadwiślańskich telewizji, która prezentuje się miernie. Prezes-zawiadowca usiłuje nas przekonać, że wspieranie rządzącego obozu zostało na TVP niejako wymuszone przez nastawione opozycyjnie media komercyjne. Nie jest to prawda. Telewizja publiczna została pomyślana i zbudowana jako ośrodek rządowej propagandy mający zapewniać mieszkańców Polski, że warszawscy statyści doskonale radzą sobie z administrowaniem Polską. Taki program realizowała za czasów PRL-u.  Myślę, że każdy uważny obserwator polskiego życia politycznego dostrzega, jak niewiele ów stan rzeczy zmieniła transformacja ustrojowa. Po 1989 roku każda kolejna władza próbowała z lepszym lub gorszym skutkiem zdobyć wpływy w mediach publicznych, aby wykorzystać je dla celów propagandy partyjnej. Telewizja zarządzana przez Jacka Kurskiego nie wyłamuje się z tego schematu. Ona się w niego doskonale wpisuje. We wspomnianym wywiadzie obecny prezes TVP zapewnił, że pomimo trudności w budowaniu obiektywnego przekazu niezmiennie wymaga on od swoich dziennikarzy maksymalnego obiektywizmu. Owa deklaracja brzmi bardzo osobliwie, zwłaszcza jeśli skonfrontujemy ją z reakcją na zarzut stosowania chwytów rodem z PRL-u. Bowiem Jacek Kurski nie zaprzeczył temu, a jedynie stwierdził wymijająco, że „trzeba dążyć do ideału”… Daniel Patrejko

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną