Lekarze zakorzenieni w katolicyzmie stali się ofiarami histerycznej nagonki środowisk lewicowych, które chcą, aby nauka była wolna od moralności oraz tego, by jedynym regulatorem relacji społecznych były przepisy państwowe.

To, jak bardzo żądania lewicy są niebezpieczne, ukazuje postawa wybitnych niemieckich naukowców z lat 30. i 40. XX w. Dokonywali oni  - zasadnych z punktu widzenia nauki, ale całkowicie niemoralnych - eksperymentów na więźniach niemieckich obozów koncentracyjnych.

Wybitni niemieccy naukowcy wyzwoleni od moralności chrześcijańskiej, kierujący się w pracy encyklopedią a nie ewangelią poddawali więźniów działaniu niskich ciśnień, by zbadać, jakie zagrożenia czyhają na niemieckich lotników. Poddawali ich też ekstremalnym wychłodzeniom, by wiedzieć, jak nieść pomoc niemieckim ofiarom katastrof na morzach. Zarażali więźniów malarią, tyfusem i żółtaczką, wycinali kości i tkanki zdrowym więźniom, by rozwijać metody transplantacji, poddawali więźniów działaniu gazów bojowych, wywoływali gangrenę w ranach zadanych więziom, zmuszali więźniów do picia wody morskiej.

Tzw. elita intelektualna Niemiec mordowała wówczas pacjentów szpitali psychiatrycznych i ośrodków opiekuńczych, by zmniejszyć koszty opieki lekarskiej, masowo sterylizowała więźniów by mięć bezpłodnych niewolników.

Jan Bodakowski

na zdjęciu: transparent z pikiety w obronie prof. B. Chazana, Jan Bodakowski

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.