Trzy rozmowy - trzy kompromitacje

0
0
0
/

Wybory prezydenckie i parlamentarne w 2015 roku były przełomem w Polsce. Zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości było długo wyczekiwane. Po wielu porażkach wyborczych przyszły dwie ważne wygrane.
Pracowaliśmy na nie, służąc Prawu i Sprawiedliwości we wszystkich poprzednich wyborach. Braliśmy udział w rejestracji do głosowania. Służyliśmy swoim czasem, będąc członkami lub mężami zaufania w komisjach wyborczych. Wielu z nas było łącznikami pomiędzy partią matką tj. PiS-em a naszymi środowiskami polonijnymi. Wyławialiśmy najlepszych z nas. Dawaliśmy mandat zaufania wciągając do pracy przy wyborach. Nikt nie liczył czasu i straconych pieniędzy. Chcieliśmy zmiany i postanowiliśmy o nią walczyć. Odbywało się to na wielu frontach. Na przykład medialnym, gdzie cały ciężar na siebie wzięło Radio Maryja i radio Pani Łucji Śliwy „Otwarty mikrofon” w których mogli występować politycy ubiegający się o najwyższe funkcje w państwie, między innymi p Andrzej Duda, jako kandydat w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku a później startując na urząd prezydenta w 2015 roku.
Za każdym razem wiedzieliśmy, że nasze głosy nie zaważą na wynikach wyborczych w Polsce. Za mało nas głosuje. Ale mieliśmy przeświadczenie, że ilość oddanych głosów na Prawo i Sprawiedliwość na terenie Chicago ma olbrzymie znaczenie propagandowe. Mobilizacja była pełna. Przy tak trudnej ordynacji wyborczej, którą ma Polonia udawało nam się zarejestrować do wyborów ponad 15 tys. ludzi. Efekt wyborczy to blisko 85% oddanych głosów na p. Andrzeja Dudę i ponad 80% poparcia dla PiS-u w wyborach parlamentarnych. Wybory w USA odbywają się w soboty. Jeden dzień wcześniej niż w Polsce. Wyniki wyborcze są znane i podawane w Polskich mediach w trakcie niedzieli wyborczej. Taka informacja ma siłę oddziaływania na wyborców w Polsce.
12 października 2017 roku wicepremier Mateusz Morawiecki podsumował polonijny wysiłek wyborczy, porównując go do kilku wiosek na Podlasiu. Możecie Państwo sobie odtworzyć wypowiedź p premiera na filmie umieszczonym na YouTube pod tytułem „VICEPREMIER RP MATEUSZ MORAWIECKI W CHICAGO, 10-12-2017”. Zaczyna się to w 1 28 41 sekundzie. Pan premier wypowiadając te słowa nie wziął pod uwagę, jakie mamy tutaj utrudnienia wyborcze. Jesteśmy pod wpływem kilkunastu liberalnych rozgłośni radiowych, które od lat wbijają Polonii, że Polacy mieszkający poza Polską nie powinni brać udziału w krajowych wyborach. Argumentacja jest różna
- Nie płacimy podatków w Polsce; - Nie jesteśmy zorientowani politycznie; - Powinniśmy zająć się sprawami naszej nowej Ojczyzny. - Nie powinniśmy przeszkadzać Polakom w budowaniu demokracji itp.
Polonijne zaangażowanie w sprawy polskie jest wyszydzane i towarzysko piętnowane.
Polonijne media liberalne urabiają tę opinię. Temu mogły przeciwstawić się wyżej wspomniane dwie rozgłośnie. Jest tu olbrzymia dysproporcja. W tej wojnie nie mają one żadnych szans.
Następny problem, z którym musimy się zmagać, to ilość i dostępność punktów wyborczych. Mieliśmy do dyspozycji w niektórych wyborach od czterech do ośmiu lokali wyborczych. Niektóre bez dostępu do parkingów. Oddanie głosu wyborczego to przeważnie podróż przez kilka lub kilkanaście mil. Bywają osoby które przyjeżdżają z innych stanów, bo tam nie ma punktów wyborczych.
Najwięcej problemów mamy z rejestracją do wyborów. Następuje to drogą elektroniczną. Jest to praca wielu osób przez wiele godzin i wiele dni. Mamy obowiązek posiadania ważnego polskiego paszportu. Można również rejestrować się przez telefon w konsulacie. Ale trzeba mieć dużo szczęścia i czasu, żeby się dodzwonić. W tym przypadku nie otrzymujemy potwierdzenia rejestracji. Mieliśmy osoby zarejestrowane, które nie były wpisane na listę uprawniającą do głosowania. Istnieje też możliwość głosowania korespondencyjnego. Przy tym sposobie głosowania mamy bardzo mało czasu na wypełnienie tej procedury i jest ona kosztowna. Wysyłanie pakietów wyborczych odbywa się za potwierdzeniem odbioru na poczcie. Liczenie głosów korespondencyjnych to wielka mitręga dla komisji wyborczej. Liczenie głosów trwa kilkanaście godzin.
Nasza sytuacja jest inna niż Polonii w Europie. Tam Polacy mogą głosować na podstawie dowodu osobistego. Mieliśmy kiedyś inne przepisy wyborcze. Do głosowania były dopuszczane osoby, które nie posiadały polskich dokumentów. Poświadczenie polskości odbywało się na podstawie oświadczenia dwóch świadków przed komisją wyborczą. Należy zmienić przepisy wyborcze. Oddanie głosu w polskich w wyborach w USA jest to olbrzymi wysiłek organizacyjny, logistyczny i finansowy. Sprowadzenie tego wysiłku do kilku wiosek na Podlasiu daje nam obraz stosunku przedstawicieli Polskich władz do Polonii.
Właśnie, skąd wzięło się takie stwierdzenie polskiego wicepremiera na otwartym spotkaniu z chicagowską Polonią? Była to odpowiedź na pytanie „Kiedy Polonia może liczyć na wybór swoich przedstawicieli do polskiego parlamentu?”. Zapraszam do obejrzenia tej sekwencji na w/w filmie na YouTube. Wielokrotnie zadawałem to pytanie przy okazji przyjazdów z Polski prominentnych polityków obozu rządzącego. Po raz pierwszy p wiceministrowi Janowi Dziedziczakowi na początku lutego 2016 roku, kiedy to mieliśmy zaszczyt gościć pierwszego ważnego polityka po wygranych wyborach w 2015 roku. Zadałem pytanie „czy to prawda, że Polonia będzie miała przyznany jeden mandat senatorski w polskim Senacie?”. Padła odpowiedz; tak będzie jeden mandat senatorski dla Polonii. W trakcie wymiany poglądów z p. ministrem otrzymałem trzykrotne zapewnienie, że jak będziemy narzekać to nic nie otrzymamy. Kolejną ważną postacią polityczną z Polski, która nas odwiedziła był p. wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki. 17 września 2017 roku na otwartym spotkaniu z Polonią chicagowską, ktoś zadał podobne pytanie „kiedy Polonia będzie wybierać swoich przedstawicieli do polskiego parlamentu”. Pan wiceprzewodniczący opowiedział nam o swoich przemyśleniach w tej sprawie. Odwołał się do początku 2016 roku, w którym to czasie postulował przyznanie dla Polonii jednego mandatu senatorskiego w następnych wyborach parlamentarnych. Przekazał nam tę informację z satysfakcją i poczuciem dumy.
Mamy obraz trzech spotkań z bardzo ważnymi politykami z Polski i rozmowy na ten sam temat. Każdy z nich, gdyby chciał a może inaczej, gdyby rozumiał problem upodmiotowienia Polonii Światowej zdobyłby uznanie nie tylko wśród Polonii, ale Polacy w kraju również obdarzyliby mandatem poparcia i zaufania w następnych wyborach, bo kilka milionów naszych rodaków w ostatnich latach wyjechało za chlebem za granicę. Ten problem ich też dotyczy. Spróbuję to wyjaśnić. Mamy bardzo dużą Polonię. Mówi się, że jest nas około 20 mln. Wyjeżdżaliśmy z Polski z różnych powodów i w różnym czasie. Te dwie kategorie nas dzielą. Ale łączy wszystkich pobyt na emigracji. Mamy wszyscy takie same problemy. Musimy sobie radzić sami w nowych miejsca osiedlenia. Nie mamy żadnego wsparcia ze strony państwa polskiego. Mija prawie dwa lata od ukonstytuowania się nowego rządu a polityka konsulatów i ambasad w ogóle się nie zmieniła. Jesteśmy duszeni wysokimi opłatami za usługi konsularne i uciążliwymi procedurami. Poobcinane etaty w placówkach to wynik „światłej” polityki ministra Radosława Sikorskiego. Konsulat Generalny w Chicago obejmuje swoim działaniem 13 stanów i około 3.2 mln ludzi polskiego pochodzenia. W konsulacie mamy dwóch konsulów do spraw polonijnych. Podobne proporcje są w innych miejscach osiedlenia się Polaków na świecie. Wielokrotnie słyszeliśmy z ust konsulów jaki mają stosunek do swojej pracy. Czują się urzędnikami miasta Chicago dla Polaków. Potrafię to zrozumieć. Szczupłość kadrowa placówek konsularnych, zależność strukturalna w obrębie Ministerstwa Spraw Zagranicznych ogranicza pole działania pracowników zatrudnionych do obsługi Polaków rozrzuconych po całym świecie.
Wielce Szanowny panie wicepremierze Morawiecki nie tylko cyfry i statystyki liczą się w życiu społecznym Narodu. Prawo i Sprawiedliwość otrzymało tak duży mandat społeczny w ostatnich wyborach, ponieważ miało program, który mówił, że nowa władza chce się zaopiekować zwykłymi ludźmi. A takich w każdym społeczeństwie jest większość. Dlaczego poparcie społeczne rośnie dla obecnego rządu? Ponieważ rząd wywiązuje się ze swoich obietnic. Ta wielka milcząca część społeczeństwa, która do tej pory nie była zainteresowana polityką nie uczestniczyła w głosowaniach została pobudzona i zaczyna się dokładać do tradycyjnego poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości. Te ruchy tektoniczne na polskiej scenie politycznej powinny teraz być wzmocnione innowacyjnym podejściem do spraw Polonii Światowej. Państwo polskie powinno pójść za Polakami w ich nowych miejscach osiedlenia się. Należy dać im możliwość działania w ramach Państwa Polskiego i pozwolić im wybierać swoich przedstawicieli do polskiego parlamentu. Ale na pewno nie w ilości jednego wybieranego Senatora w skali całej Polonii na świecie. Taki jeden mandat niczego nie zmieni. Mieliśmy już podobną próbę w postaci reaktywowanej funkcji przewodniczącego Rady Polonii Świata. Minęła jego kadencja i czy coś się zmieniło dla Polonii? Pan przewodniczący nie był w stanie pobudzić polonijnego potencjału. Bez pieniędzy i pomocniczej struktury nie da się wiele zrobić. Wybór kilku polonijnych przedstawicieli do polskiego parlamentu wyprowadzi Polonię z pozycji partyzanckich działań. Finansowanych przez najbardziej aktywnych działaczy. Sam proces wyborczy spowoduje ożywczy ferment. Walka o mandat poselski czy senatorski a co za tym idzie o pieniądze, które za tym stoją wywoła zwielokrotnioną aktywność wśród działaczy polonijnych, tworzenie się nowych organizacji i stowarzyszeń. Wyzwoli też chęć wyjścia z cienia osób, które mają autorytet w swoich środowiskach a polityką nie zajmowały się ze względów bytowych. Zaraz po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku na zachodzie rozpoczęła się walka o osłabianie polskości. Polonia była infiltrowana i rozbijana przez agentury różnych państw przede wszystkim przez Rosję radziecką. Upodmiotowienie Polonii teraz, pozwoli nam się na nowo zorganizować. W procesie wyborczym wypromować najlepszych z nas. Uaktywnić osoby, środowiska, które będą wspierać kandydatów do polskiego parlamentu. Wiemy jaki potencjał musi być uruchomiony w krótkim czasie kampanii wyborczej. Ilu ludzi musi się włączyć w ten proces. Tego nam trzeba w środowisku Polonii. Będziemy mogli się policzyć w trakcie wyborów. Poznać wzajemnie, ocenić możliwości, nauczyć się działania w grupie i w potrzebnych do zwycięstwa koalicjach. Wygrają najlepsi albo mniej lepsi. Cztery lata szybko miną. Ci, którzy wygrają muszą zaraz myśleć o następnych wyborach. Muszą wykazać się pomysłami i działaniami na polu polskiego parlamentu, reprezentując swoich wyborców. Ale czy nie ważniejsza będzie ich praca wśród Polonii. Będą posiadali ważny mandat społeczny w miejscach swojego urzędowania. To czego nie mogą zrobić konsulaty z powodów wyżej opisanych, będą mogli robić nasi przedstawiciele obdarzeni poparciem społecznym w demokratycznych wyborach. Mają to być ambasadorzy polskości i pośrednicy w walce o polskie sprawy w okręgach, które ich do tych zadań wyniosą. Jest tu cienka linia pomiędzy zadaniami nałożonymi na konsulaty i ambasady a działalnością posłów czy senatorów wybranych w powszechnych wyborach. Tym drugim więcej wolno. Ich działalność nie będzie narażona na ścisłe związanie procedurami dyplomatycznymi tak jak to jest w przypadku konsulatów i ambasad. Wszystko zależy jakich ludzi wybierzemy. Wierzę, Panie premierze Morawiecki, że nasi liderzy zostaną wybrani głosami kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy czekają na swoją szanse, żeby wziąć sprawy w swoje ręce. Nasze wybory muszą się odbyć przy zastosowaniu ordynacji w okręgach jednomandatowych. Może to być poligon doświadczalny do zmiany ordynacji w Polsce w kierunku słynnych „JOW-ów”. Na pewno nie będzie polonijnych posłów z poparciem tysiąca czy trochę więcej głosów jak to jest w obecnym parlamencie przy zastosowaniu ordynacji proporcjonalnej.
Innowacyjność w gospodarce ma się sprawdzić. Czekamy na to. Na razie mamy ją na poziomie uszczelnienia granic i systemu podatkowego. Czekamy na innowacyjne rozwiązania względem wielkiej rozproszonej Polonii. Polacy na emigracji to wielki kapitał ekonomiczny /wiemy, ile wysyłamy pieniędzy do naszych rodzin są stosowne statystyki/, kapitał społeczny /dawaliśmy tego przykład, kiedy Polska i Polacy w kraju byli w potrzebie/, i niedoceniany kapitał polityczny /wielu komentatorów mówi, że polonijni wyborcy przechylili szalę wyborczą na korzyść prezydenta Donalda Trumpa/. Jeżeli to jest prawda to zrobiliśmy to w sposób niezorganizowany. A co może się wydarzyć jak przez kilka kadencji będziemy się organizować i uczyć polityki mając realne wsparcie Państwa Polskiego. Jaką możemy być siłą?
Czy to możliwe Panie wicepremierze, że kilka wiosek na Podlasiu może mieć wpływ na wybór prezydenta USA? Czekamy na innowację w polityce dotyczącą Polonii. Chyba, że nas nie chcecie a lubicie nasze pieniądze?
Ryszard Wojciechowski Urodzony na Podlasiu
P.S. Wyszliśmy z polskiego „ziemkiewiczowskiego kisielu”. Teraz chodzimy wyprostowani i dumni.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną