Władze Olsztyna nie chcą zlikwidować reliktów pamięci związanych z komunistycznym reżimem. Z godną lepszej sprawy energią bronią m.in. obecności w mieście Pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej, który dla niepoznaki został nie tak znowu dawno temu przemianowany na Pomnik Wyzwolenia Ziemi Warmińskiej i Mazurskiej.

- Nasze miasto jest pełne symboli komunistycznych - zauważył Mariusz Kowalski, przedstawiciel środowisk, które wnioskują o likwidację wyżej wymienionego pomnika, potocznie określanego "Szubienicami". - Pomniki, place, ulice oraz tablice, które nadal znajdują się na terenie naszego miasta wprost odwołujące się do zbrodniczego systemu są porażką urzędniczą oraz objawem indolencji i ignorancji historycznej rządzących prezydentów i sprawujących swój mandat radnych miasta Olsztyna - dodał. - Żądamy natychmiastowego usunięcia pomnika wdzięczności tzw. szubienic. Żądamy usunięcia tego obiektu z rejestru zabytków. Żądamy zmiany wizerunku miasta - stwierdził w wydanym oświadczeniu. 

To kolejna z wielu już prób usunięcia pomnika z centrum Olsztyna. Dotychczas jednak wszystkie zakończyły się porażką. Za pozostawieniem "szubienic" padały takie argumenty, jak osoba autora Xawerego Dunikowskiego, obawa przed reakcją Rosji, a nawet brak zgody ze strony konserwatora zabytków [!].

Wobec tych wszystkich przeszkód pojawiały się nawet pomysły, aby zmienić funkcję pomnika z pomnika wdzięczności na pomnik przypominający o zbrodniach dokonywanych przez komunistycznych siepaczy w Polsce.

Podobnie sytuacja wygląda w przypadku postawionego przed wjazdem do Pieniężna pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego, odpowiedzialnego za mordy na żołnierzach AK na Wileńszczyźnie. Monument zostałby już rozebrany, gdyż taki zamiar powzięły władze Pieniężna, jednakże zaprotestowała Rosja i... pozostał.

W tym momencie pojawia się pytanie, czy aby na pewno jesteśmy suwerennym państwem...?

Anna Wiejak

Fot. Wikipedia

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.