Z okazji kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego odbyła się w Warszawie na placu Trzech Krzyży pikieta PiS z okazji 13 grudnia. Była niezbyt liczna, podobnie jak i inne demonstracje organizowane przez PiS, choć trochę bardziej liczna niż dotychczasowe demonstracje przeciwników tego ugrupowania. Pikieta PiS była stosunkowo krótka. Zapewne uczestnikom więcej czasu zajął dojazd i mogli się poczuć zawiedzeni. Plus jest taki, że nikt nie miał czasu zmarznąć. Rytualnie przyszło też kilku przeciwników PiS, którzy swoimi wrzaskami starali się zagłuszyć modlitwy i wspomnienia o ofiarach stanu wojennego. Ich dalekie od cywilizowanego zachowanie spotkało się z równie niegrzeczną odpowiedzią uczestników protestu - emerytki z groteskowej opozycji zostały zwyzywane od wszetecznic. Starsi wiekiem zwolennicy PiS byli denerwowani i prowokowani nie tylko przez emerytki z groteskowej opozycji ale także przez reportera kanału You Tube „Emisja” Piotra Korczarowskiego. Nigdy nie oglądałem materiałów kręconych przez ten kanał, ale jak można odnieść wrażenie z tytułów tekstów wyskakujących w wyszukiwarce jest on oskarżany o szerzenie rosyjskiej propagandy. Reporter „Emisji” starał się wyprowadzić starsze osoby z równowagi swoimi wypowiedziami, które były odbierane przez uczestników protestu jako oskarżenia pod adresem PiS o bycie żydowską i amerykańską agenturą. Wzywał też do tego, by zwalczać PiS. Dla reportera „Emisji” dowodem podporządkowania PiS Żydom miało być: jedzenie wspólnej kolacji z Żydami, krytyczne uwagi ministra kultury pod adresem publicysty niezbyt dyplomatycznie piszącego o Żydach, uczczenie Chanuki w polskim parlamencie – moim zdaniem dyplomatyczne gesty słusznie starające się nawiązać dobre relacje z środowiskiem żydowskim (jak można spróbować polepszyć te relacje, to warto). Warto przy tym przypomnieć, że jak do tej pory politycy PiS nie wspierają żadnej antypolskiej inicjatywy środowisk żydowskich, zwalczają antypolonizm i szerzą prawdę o historii Polski (co jest ewidentnie sprzeczne z antypolską narracją historyczną środowisk żydowskich). Nie ma więc powodów, by określać PiS mianem żydowskiej agentury. W mojej ocenie polityka reportera „Emisji” to zwykły anarchizm, niszczenie bez oglądania się na konsekwencje, bez refleksji o tym jaka czeka nasz przyszłość – postawa bliska rosyjskiemu nihilizmowi i anarchizmowi. To postawa absolutnie sprzeczna z ideą narodowej demokracji. Endecy starali się każdą sytuację wykorzystać dla dobra narodu polskiego. Jak mogli, to nie kontestowali rzeczywistości, tylko starali się w jej ramach zrobić jak najwięcej dobrego dla Polaków. Dziś realia są takie PiS dominuje po stronie patriotycznej. Jedynym konkurentem do przejęcia władzy dla PiS jest groteskowa opozycja. Jej naturę najlepiej widać na protestach organizowanych przez te środowisko. Groteskowej opozycji nie przeszkadza towarzystwo komunistów występujących pod czerwonymi flagami (i to takich, co noszą znaczki z Leninem), nie przeszkadza towarzystwo Antify, która nawołuje do przemocy wobec polskich patriotów. Groteskowa opozycja występuje pod flagami Unii Europejskiej, która chce zniszczyć np. Puszcze Białowieską, niepozwalającej wyciąć drzew zarażonych kornikiem drukarzem (za rządów PO ilość tych drzew wzrosła z 24 do 800.000). Niezwykle liczni w szeregach groteskowej opozycji są homoseksualiści i zwolennicy aborcji. I to oni przejmą Polskę, gdy Polacy posłuchają się „Emisji” i temu podobnych wynalazków. Chciałbym, by istniała narodowa i wolnościowa alternatywa dla PiS. Niestety jej nie ma, zadbali o to nasi politycy. Ruch Narodowy jest w takim stanie, że został nawet wykreślony z rejestru partii politycznych. Marian Kowalski kompromituje się swoją antykatolicką działalnością. Paweł Kukiz zadbał o to, by nie przekuć swojego sukcesu w stworzenie sprawnej organizacji, i skupił się na utrzymywaniu klubu osób o sprzecznych poglądach oraz głoszeniu utopijnych haseł o szkodliwości partii i zaletach JOW. Mam wrażenie, że również środowisko sympatyków Janusza Korwin-Mikkego nie ma pomysłu na odnalezienie się w rzeczywistości. Od trzydziestu lat mamy możliwość w demokratycznych wyborach stworzenia swojej prawicowej reprezentacji parlamentarnej. Od trzydziestu lat powinna być tworzona prawicowa struktura i tworzony prawicowy program opisujący, jak zmienić Polskę. Nic jednak takiego się nie stało. Jesteśmy, my prawicowcy, pomimo posiadania internetowych mediów, dokładnie w tym samym miejscu co trzydzieści lat temu, mamy słuszne frazesy (a nie magazyny gotowych rozwiązań ustrojowych), ale nie mamy struktur i wiedzy niezbędnej do demontażu socjalizmu (miliona ustaw o likwidacji ustaw). PiS choć nie jest spełnieniem marzeń, jest jedyną realną (to słowo kluczowe), istniejącą, zorganizowaną siłą, zdolną do istotnego demontażu postkomunistycznej Polski, siłą, szansą, której nie wolno nam zmarnować. Powinniśmy zaproponować, jako prawicowcy, narodowcy i wolnościowcy, PiS współpracę. Przed nami wybory samorządowe, musimy wyzwolić Polskę lokalną – a będzie to jedynie możliwe gdy narodowcy i wolnościowcy znajdą się na samorządowych listach PiS, by nie zmarnował się ani jeden głos elektoratu patriotycznego. Brak realizmu politycznego to bardzo niebezpieczna cech i sprzeczna z duchem narodowo-demokratycznym. Dopóki jest możliwość rzeczywistość trzeba zmieniać. Dziś mamy do tego mnóstwo instrumentów, i absolutnie nie musimy wyrzekać się swoich ideałów by z nich korzystać. Nawoływanie do zachowań nierealistycznych, do emigracji politycznej, pakowania się w kolejne skazane na klęskę inicjatywy, to sabotaż i dywersja, która jest w interesie sił wrogich Polsce. Dla tego należy budować swoje struktury, tworzyć swoje programy, szukać rozwiązań kwestii społecznych, i równocześnie zaproponować PiS współprace we wspólnej walce z antypolskimi siłami. Nawet jeżeli PiS odrzuci taką ofertę, to nikt nam nie zarzuci, że nie chcieliśmy wspólnie działać na rzecz Polski, nikt nam nie zarzuci, że popełniliśmy grzech bezczynności i zaniechania. Fot. Jan Bodakowski