Izrael przyjął wypracowaną w Egipcie propozycję warunków pokoju w Strefie Gazy. Kontrolujący ten obszar Hamas nie udzielił jeszcze formalnej odpowiedzi, jednakże jego zbrojne ramię, Brygady Ezedina al-Kasama, odrzuciło rozejm jako „akt poddania się”.

Seria spotkań, do jakich doszło w Kairze wprawdzie zaowocowała ramowym projektem porozumienia przez wysokich rangą przedstawicieli obydwu stron polegającym na zwyczajnym zawieszeniu broni, jednakże nie wiadomo, czy nawet jeżeli zostanie przyjęte, to czy będzie przestrzegane.

Napięcie w regionie jest ogromne. Po stronie palestyńskiej śmierć poniosły co najmniej 192 osoby (trzy czwarte tej liczby to według szacunków ONZ ludność cywilna), 1400 odniosło obrażenia. Dla porównania po stronie izraelskiej nie było żadnej ofiary śmiertelnej, 4 osoby zostały ranne.

Przedstawiciele Hamasu w rozmowie z BBC poinformowali, że ataki „będą jeszcze bardziej liczne i intensywne”, chyba że Izrael wypuści więźniów oraz będzie współpracować z Egiptem w celu zniesienia ekonomicznych sankcji nałożonych na Strefę Gazy oraz blokady.

Trudno dziwić się Palestyńczykom, że zwykłe zawieszenie broni to dla nich zbyt mało. Po pierwsze Izrael wielokrotnie deklarował wstrzymanie działań bojowych, później zaś prowadził je mimo wcześniejszych obietnic. Osaczeni Palestyńczycy, skazani przez Izrael na głód i egzystencję w nędzy, wykorzystywani i gnębieni nie mają już nic do stracenia.

Wielu komentatorów podkreśla, że i oni stosują przemoc. Pełna zgoda, tylko że nikt jakoś nie wspomina, iż to ludność palestyńska broni swojej ziemi i swojego życia, natomiast przemoc stosuje w odpowiedzi na izraelską agresję.

Karolina Maria Koter

Fot. PNN

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.