Sprawę Smoleńska wciąż pilnują Rosjanie. Holendrzy sami pokierują śledztwem

0
0
0
/

Będzie międzynarodowe śledztwo ws. katastrofy lotniczej na Ukrainie. Jego prowadzeniem w całości zajmie się specjalny holenderski urząd ds. bezpieczeństwa.

 

Mimo, że wywiad USA twierdzi, że Rosjanie nie mają nic wspólnego z zestrzeleniem przy pomocy rakiet BUK samolotu malezyjskich linii lotniczych, to jednak na „wszelki wypadek” Holandia nie odda śledztwa ws. katastrofy. Mimo złożenia takiej oferty, Rosja nie będzie się nim zajmowała.

 

Holenderski urząd do spraw bezpieczeństwa poinformował, że w skład międzynarodowej komisji śledczej wchodzą eksperci z 24 pńastw: Ukrainy, Malezji, Australii, Francji, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii, Rosji, a także Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Czterech holenderskich ekspertów obecnie pracuje na Ukrainie.

 

Urząd zbada m.in., jakość czarnych skrzynek malezyjskiego Boeinga 777. Należy sprawdzić, czy zostały naruszone przez osoby trzecie, ponieważ przez kilka dni po zestrzeleniu samolotu rejestratory lotu były w rękach prorosyjskich separatystów. W nocy z poniedziałku na wtorek przekazali oni urządzenia malezyjskim ekspertom, a ci oddali je Holendrom.

 

Urząd poinformował też, że przeprowadzi oddzielne dochodzenia w sprawie procesu podejmowania decyzji o trasach lotów oraz dostępności list pasażerów. Raporty na ten temat będą dostępne wcześniej niż raport w sprawie katastrofy na Ukrainie.

 

Historia malezyjskiego samolotu, jako żywo przypomina wydarzenia z kwietnia 2010 roku. W podobnej atmosferze wracały ciała ofiar. Zginęły w podobnym miejscu, i... w podobnych okolicznościach – Rosja odpiera zarzuty, jakoby była odpowiedzialna za obie tragedie. Ale, podobnie, jak w Polsce, rodziny ofiar malezyjskiego Boeinga 777 nie mają wątpliwości, że za wszystkim stoi Moskwa. Powody też polityczne.

 

I tak, jak po 10 kwietnia, długo po katastrofie, miejsce tragedii nie zostało zabezpieczone. Są też poważne kłopoty z identyfikacją ofiar.

 

Tylko tym razem holenderski odpowiednik Ewy Kopacz nie twierdzi i zapewne tego nie uczyni, że teren katastrofy został przeszukany na metr w głąb ziemi. Ciała ofiar nie pojawiły się także w moskiewskim prosektorium.

 

Na pewno już Tatiana Anodina nie stwierdzi, że winę za tragedię ponoszą pijani piloci, którzy nie byli na kursie i na ścieżce.

 

Uprzedzając komentarze, „narracja” smoleńska, w przypadku katastrofy malezyjskiej maszyny jest uzasadniona.

 

Michał Polak

fot. Szczątki malezyjskiego Boeinga 777, vfutscher, creative commons, flickr.com

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 
 

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną