W godzinie "W"

0
0
0
/

Warszawski patriotyzm ma pewną dziwną cechę, która mnie osobiście drażni - ich patriotyzm jest wybiórczy, często pozorny. Flagi wywieszone na Godzinę W, tak dumnie powiewające w blasku słońca, na dzień Święta Niepodległości leżą w szafach.


Z rozrzewnieniem wspominam swój pierwszy wyjazd na Marsz Niepodległości dwa lata temu. Tak samo wspominam zeszłoroczny wyjazd - było świetnie: podniosła atmosfera, głębokie przemówienia, wspaniałe hasła i niesamowici ludzie. Nawet otrzymałem na miejscu od pewnej kobiety książkę o 33 wyklętych, od tak - bo miałem flagę w dłoni, a ona była dumna "z takiej młodzieży".

 

Ludzie idą jak jeden mąż, podnosząc trudne kwestie społeczne, wyciągając na transparentach swoje niezadowolenie i głośno wołając o potrzebie rozwijania niepodległości naszego narodu, tak dzisiaj zapominanej i poniżanej. Nawet porzucając wszelkie inicjatywy związane z dniem Święta Niepodległości, to bez wątpienia pozostaje, iż samo święto tego dnia istnieje i należy je obchodzić, o ile ktoś jest patriotą. Dlatego od dłuższego czasu coś nie daje mi spokoju: Warszawiacy na Godzinę W stają wszyscy zgodnie, zapalają race, wywieszają flagi i dumnie chodzą z wpinkami z kotwiczką, podczas gdy na 11.11. mało który z nich wywiesza flagi. Dlaczego tak jest?


Stolicy powinien dać do myślenia pewien obraz. Otóż gdy jechałem na Marsz przez Opolszczyznę i część Śląska - wyjazd był z Katowic - wszędzie powiewały biało czerwone flagi. Gdy wjechałem do Warszawy - smętna pustka na balkonach i w oknach. Jeśli pojawiały się flagi, to sporadycznie, rzadko, niczym kwiat na pustyni. Dokładnie tak samo jest 1 marca, kiedy przypada Narodowy Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych", o którym część narodu nawet nie wie, bo media głównego nurtu systematycznie prawdę o Wyklętych zakłamują, a o dniu takowym nawet nie chcą wspomnieć. Gdy z tłumem krzyczeliśmy „gdzie są flagi?“, niektórzy ludzie pokazywali dumnie flagi w oknach, machali nimi.. większość jednak była obojętna, sporadycznie nawet pokazywali wulgarne gesty w naszą stronę.

 

Są to fakty, które kładą się jakimś takim niemiłym cieniem na warszawskim patriotyzmie. Nie ma wątpliwości, że dla Warszawy dzień Powstania Warszawskiego powinien w pewien sposób być najważniejszy, w końcu dotyczy owa rocznica tego właśnie miasta i jego przodków. Jednak obchodzenie Godziny "W", przy jednoczesnym ignorowaniu tego święta, o którego ideę walczyli powstańcy, odbiera jakąkolwiek celowość ich działań. Wygląda to tak, jakby mieszkańcy stolicy uznali, iż sam wybuch powstania był celem powstańców, a nie odzyskanie niepodległości (sic!). Powodów takiego zachowania może być dużo, lecz czołowym jest prawdopodobnie nagonka medialna, której nie widać przy Powstaniu Warszawskim (Bogu dzięki), za to ze zdwojoną siłą pojawiają ataki na Święto Niepodległości. Jak to jest, że na Godzinę W wszyscy wiedzą, jakie mamy barwy narodowe, zaś w Dzień Niepodległości duża część kłania się czekoladowym orłom i łazi z różowymi balonikami?


Nie powinno się krytykować samego obchodzenia rocznicy Powstania Warszawskiego. Cześć i chwała bohaterom się należy. Patriotyzm jednak od nas wymaga, aby pamiętać też o innych świętach narodowych, zwłaszcza o Dniu Święta Niepodległości, a także o innych bohaterach, walczących za wolność naszego narodu - nie tylko z nazistami, ale i z komuchami.
 

Maciej Kałek

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 
 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną