Odcinek religijny nadąża

0
0
0
/

- Kiedy zatem wszystko rozwija się pomyślnie, byłoby dziwne, gdyby religijny odcinek frontu ideologicznego pozostawał w tyle, zwłaszcza po apelu pana prof. Jana Hartmana z żydowskiego Zakonu Synów Przymierza, by „oddzielić Polskę od Kościoła” - pisze Stanisław Michalkiewicz.

 

Ponieważ sytuacja na Ukrainie milowymi krokami zmierza ku ostatecznemu zwycięstwu; wprawdzie prezydent Poroszenko wezwał cywilów, żeby uciekali z bombardowanych miast, a tymczasem do Rosji uciekają ukraińscy żołnierze, ale to pewnie taki zwód taktyczny przeciwko Putinowi, który inkasuje cios za ciosem i tylko patrzeć, kiedy upadnie, a wraz z jego upadkiem rozpadnie się Rosja – nasz nieszczęśliwy kraj nie ma już większych zmartwień. Powstanie Warszawskie zostało wygrane, a święta wojna z „faszyzmem” wkracza w decydującą fazę.


Wprawdzie sformowanie korpusu niezawisłych dyspozycyjnych sędziów zajęło panu ministrowi spraw wewnętrznych Bartłomiejowi Sienkiewiczowi trochę czasu, ale trudno się temu dziwić w sytuacji, gdy oprócz tego wykonywał również inne zadania, na przykład - namawiania prezesa NBP Marka Belki do dodrukowania paru złotych, gwoli stworzenia przed wyborami wrażenia dobrobytu, no i znalezienia jakiegoś nowego żerowiska dla bezpieczniackich watah w sytuacji, gdy z „Inwestycji Polskich” został „ch..., dupa i kamieni kupa”.


Teraz jednak niezawisłe sądy już pracują w tempie stachanowskim i jak dobrze pójdzie, to wszystkich „faszystów” rychło pozamykają. Stworzyć to może pewne problemy logistyczne, w następstwie których – kto wie? - może jednak trzeba będzie ponownie wykorzystać infrastrukturę chwilowo nieczynnego obozu w Oświęcimiu, chyba, żeby prezydent Obama, w ramach zwiększania obecności NATO w Europie Środkowej, sfinansował rozbudowę ośrodka odosobnienia w Kiejkutach Starych. Tam również można by zastosować różne urządzenia techniczne, no i wykorzystać doświadczenia torturantów, zdobyte w walce z tzw. „reakcyjnym podziemiem” - również do szkolenia młodych, antyfaszystowskich kadr. Kiedy zatem wszystko rozwija się pomyślnie, byłoby dziwne, gdyby religijny odcinek frontu ideologicznego pozostawał w tyle, zwłaszcza po apelu pana prof. Jana Hartmana z żydowskiego Zakonu Synów Przymierza, by „oddzielić Polskę od Kościoła”.

 

Nie chodzi oczywiście o to, by Polskę od Kościoła oddzielać całkiem. Chodzi o to, by mniej wartościowemu narodowi tubylczemu dostarczyć namiastki w postaci „opium dla ludu”, którego dystrybucją zajęliby się starsi i mądrzejsi, wykorzystując do tego celu struktury Żywej Cerkwi. Gwoli uniknięcia ryzyka dekonspiracji, która mogłaby spalić na panewce znakomity plan, Żywa Cerkiew, przynajmniej w pierwszym etapie, powinna rozwijać się  w  r a m a c h  Kościoła katolickiego, a nie poza nim, korzystając z programu „modernizacji” oraz „powrotu do źródeł”, czyli  - „do Chrystusa”.  

 

Toteż „Jurek Owsiak”  na „Przystanek Woodstock” zaprosił przewielebnego księdza Wojciecha Lemańskiego. Przewielebny ksiądz Wojciech Lemański, po odegraniu pieniackiego serialu z Kurią Warszawsko-Praską, przyjął propozycję posady kapelana w ośrodku dla niezrównoważonej umysłowo młodzieży w Zagórzu. Władze tego ośrodka zobowiązały przewielebnego księdza Lemańskiego do odbycia stosownego przeszkolenia, toteż nic dziwnego, że skwapliwie skorzystał on z okazji, jaką stwarzało zaproszenie „Jurka Owsiaka” na „Przystanek Woodstock”, na którym – jak słychać – było prawie pół miliona młodzieży, w większości - w stanie nirwany.

 

Temu audytorium przewielebny ksiądz Lemański przedstawił szereg opinii i instrukcji, które następnie – w związku z sezonem ogórkowym – stały się przedmiotem egzegezy w niezależnych mediach głównego nurtu – między innymi w telewizyjnej stacji TVN, którą podejrzewam o niebezpieczne związki z wojskową razwiedką, co to Bóg wie komu dzisiaj się wysługuje. Pan red. Piotr Marciniak skonfrontował tam przewielebnego księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego z panią doktor Magdaleną Ogórek, która od pewnego czasu biega za specjalistkę od spraw eklezjalnych. Nie potrzebuję chyba dodawać, że pan red. Marciniak, do spółki z panią Ogórek, viribus unitis rozsmarowali przewielebnego księdza Isakowicza-Zaleskiego na podłodze, tak że jedynie słuszna racja przewielebnego księdza Wojciecha Lemańskiego zajaśniała pełnym blaskiem. Tym większym, że po jego stronie murem stanęło środowisko „Gazety Wyborczej” z panią red. Haliną Bortnowską, co to w charakterze Kontaktu Operacyjnego „Ala”, w walkę o meliorację polskiego Kościoła angażowała się jeszcze za pierwszej komuny.

 

Przy takich auxiliach (skoro Jurek Owsiak i pan red. Michnik z nami – któż przeciwko nam?) przewielebny ksiądz Wojciech Lemański ze stoickim spokojem reaguje na pogróżki Kurii Warszawsko-Praskiej i z pewnością nie wyklucza wytoczenia jej kolejnego procesu. Gdyby w dodatku prowadzenia jego słusznej sprawy podjął się pan mecenas Roman Giertych, zwłaszcza działając wspólnie i w porozumieniu z panem red. Piotrem Nisztorem, to realizacja ideału „Kościoła ubogiego”, jaki przypisywany jest Jego Świątobliwości Franciszkowi, mogłaby nastąpić znacznie wcześniej i znacznie sprawniej, niż to sobie wyobrażamy. A ponieważ w przyrodzie nic nie ginie, toteż bogactwa, z jakich wyszlamowany zostałby Kościół katolicki, mogłyby posłużyć do umocnienia Żywej Cerkwi – i pewnie dlatego sprawa, a właściwie wszystkie dzienne sprawy przewielebnego księdza Wojciecha Lemańskiego budzą w naszym nieszczęśliwym kraju takie emocje.
                                                           

Stanisław Michalkiewicz

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną