Droga Krzyżowa irakijskich chrześcijan

0
0
0
/

Przejęcie największego chrześcijańskiego miasta w Iraku, leżącego w pobliżu Mosulu Karakosz, przez muzułmanów spowodowało masowy eksodus wyznawców Chrystusa - patriarcha Kościoła chaldejskiego Sako nazwał go "Drogą Krzyżową, która przerodzi się w ludobójstwo, jeżeli społeczność międzynarodowa pozostanie bierna".

 

Louis Raphael I Sako z Babilonu wystosował list otwarty do społeczności międzynarodowej, w którym w dramatycznych słowach błaga o ratunek dla irakijskich wiernych. "Apelujemy ze smutkiem i bólem do sumień wszystkich, nie tylko ludzi dobrej woli, lecz również instytucji, Organizacji Narodów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, aby ocalili tych niewinnych ludzi od śmierci" napisał, dodając, iż Kościół chaldejski ma nadzieję, że nie jest już za późno. 

 

Karakosz nie bez powodu jest uważane za stolicę irakijskich chrześcijan, gdyż oprócz licznej społeczności znajdują się w nim cenne krzyże i manuskrypty. Nie wiadomo, ile z nich ocalało po przejęciu miasta przez islamistów. Z doniesień BBC wynika, że krzyże zostały zdjęte a manuskrypty ze słowami Pisma Świętego - spalone.

 

Patriarcha Sako ocenia, że z miasta i okolicznych wsi uciekło ok. 100 tys. chrześcijan, porzucając swoje domy "w przerażeniu i panice" i pozostawiając cały dobytek za wyjątkiem ubrań, które mieli na sobie. "Chrześcijanie szli pieszo przez palący żar irackiego lata w kierunku kurdyjskich miast Erbil, Duhok i Soulajmija. Wśród nich chorzy, starcy, dzieci i kobiety w ciąży" relacjonował duchowny. Zwrócił przy tym uwagę, iż nie ma żadnej pewności, że ziemie Kurdów będą bezpiecznym schronieniem, ponieważ nikt nie jest w stanie zagwarantować, czy w przypadku ataku dżihadystów, zdecydowanie lepiej wyszkolonych i wyposażonych, Kurdom uda się przeprowadzić skuteczną obronę.

 

Nie bez znaczenia jest przy tym brak współpracy między irackim rządem centralnym a kurdyjskimi władzami regionalnymi. Nic zatem dziwnego, że w ocenie patriarchy jedyną szansą na ocalenie tych ludzi jest międzynarodowe wsparcie i zapewnienie im ochrony dobrze uzbrojonej armii.

 

Istotny problem stanowią również środki do życia - przejęcie władzy przez islamistów oznacza koniec zatrudnienia dla chrześcijan, którzy teraz nie będą mieli z czego żyć. Nie będą im przysługiwały także żadne państwowe zapomogi. Jeżeli nie znajdą się ludzie dobrej woli, Irakijczycy ci zginą jeżeli nie z rąk dżihadystów, to z głodu. O pomoc dla nich zwrócił się do społeczności międzynarodowej papież Franciszek, wzywając "międzynarodową społeczność do ochrony tych, którzy zostali dotknięci przemocą oraz do zagwarantowania im wszelkiej możliwej pomocy". - Ich los zależy w całej rozciągłości od solidarności z nimi innych ludzi - zauważył. Organizacja Pomoc Kościołowi w Potrzebie ofiarowała ok 75 tys. dolarów na pomoc rodzinom zmuszonym tułać się wskutek przemocy, jaką zostały dotknięte. Żadna organizacja międzynarodowa dotychczas nie zareagowała.

 

Anna Wiejak

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną