Nienawiść do reżysera przysłoniła im rzeczywistość

0
0
0
/

Zaślepieni zwierzęcą wprost nienawiścią do reżysera Grzegorza Brauna Tadeusz Grzesik i Emilia Drożdż wykazali się skrajną niekompetencją, która niewątpliwie odbije się na wizerunku portalu Fronda. Nie wiem, czy "Grzegorz Braun pod Grunwaldem" był artykułem na zamówienie, ale z rzetelnością dziennikarską nie miał w zasadzie nic wspólnego.

 

Nie mam najmniejszego pojęcia, jakie wykształcenie posiada ta para publicystów, niemniej jednak na pierwszy rzut oka widać, że niewystarczające. Szydzenie z Grzegorza Brauna tylko dlatego, że uważa, iż priorytetem powinny być interesy polskich obywateli a nie brukselskich eurokratów, to najlepszy dowód na to, że obydwoje pojęcia tak o polityce, jak i o ekonomii, nie mają. Należałoby im przypomnieć, że Rosja jest największym rynkiem zbytu dla polskich produktów, co oznacza, że nałożone przez Kreml embargo zniszczy polskich rolników, sadowników i przedstawicieli innych branż rolniczych.


Wyżej wymienieni publicyści "Frondy" absolutnie nie rozumieją, że patriotyzm nie sprowadza się do prezydencko-komorowskich kotylionów sporządzanych co roku, podobnie jak niegdyś biało-czerwone flagi na pochody pierwszomajowe.


Grzesik i Drożdż, stwierdzając, iż "demokratyzacja Ukrainy leży w interesie nas, Polaków", najwyraźniej nie zauważają, iż z demokratyzacją Majdan nie ma nic wspólnego. I tu kłania się ignorancja jeśli chodzi o historię XX wieku - trzeba bowiem być totalnym ignorantem, aby neobanderowski ruch, obecny w zasadzie we wszystkich ukraińskich ugrupowaniach politycznych, nazwać "demokratycznym" i "niepodległościowym".


Grzesik i Drożdż, wyznając starą i sprawdzoną metodę wyśmiewania wszystkiego, z czym nie ma się szans zwyciężyć za pomocą argumentacji, traktują osobę Brauna niczym swego rodzaju osobliwość. Nota bene starają się przy tym używać łacińskich sformułowań, których biedacy nawet nie potrafią poprawnie zapisać.


"Asy" "prawicowej" publicystyki lekceważą możliwość stworzenia judeopolonii, o którą tak bardzo zabiegał jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym Włodzimierz Żabotyński, z czym bynajmniej absolutnie się nie krył, mając poparcie samego Józefa Piłsudskiego. Pomysł ten - co należy podkreślić - nie został zarzucony, a jedynie przesunięty w czasie.


"W PRL-u istniał neoendecki „Pax”, który lansował ten sam co Braun model patriotyzmu, koncesjonowany i zorientowany na Moskwę" orzekli publicyści "Frondy". "Podobny model propagował za Jaruzelskiego inny znakomity reżyser, Bogdan Poręba, twórca Zjednoczenia Patriotycznego Grunwald, skupiający największy beton partyjny PZPR" dodali "eksperci".
Poziom publicystyki polskiej tzw. prawicy sięgnął właśnie dna. Nie ma w nim miejsca na merytoryczną, akademicką dyskusję, ponieważ quasipatriotyczny fanatyzm zdominował dyskurs na wszelkich jego poziomach.


Anna Wiejak

 

Ps. Na wypadek, gdyby ktokolwiek chciał mnie podać z tytułu tego felietonu do sądu, pragnę podkreślić, że wszystkie zawarte w nim stwierdzenia stanowią moją opinię.

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną