Suplement do „Raportu Tymy” - cz.1

0
0
0
/

Pod tym tytułem będę co kilka dni publikował ciekawe dokumenty i informacje o tym, co się nie znalazło we wspomnianym Raporcie będącym szczytowym dziełem analityki nad Wisłą. Przed kilkunastoma laty nawiązała ze mną kontakt Anna Strońska, pisarka i dziennikarka związana z tygodnikiem „Polityka” i „Kulturą” wydawaną w Paryżu przez Jerzego Giedroycia. Wielokrotnie rozmawialiśmy ze sobą o stosunkach polsko-ukraińskich i ich przyszłości. Nie zawsze w pełni zgadzaliśmy się ze sobą. To właśnie od niej po raz pierwszy usłyszałem, że to co się nazywa polityką Giedroycia, tak naprawdę nią nie jest a tylko nazwiskiem firmuje się różne interesy grup. Rok przed śmiercią wznowiła i zaktualizowała swoją książkę dedykowaną właśnie Giedroyciowi „Dopóki milczy Ukraina”, w której wspomniała także o mojej skromnej osobie. Sam Giedroyć reklamował za życia tą publikację, pisząc „Niedawno ukazała się książka Anny Strońskiej Dopóki milczy Ukraina. Książka to bardzo ważna, przedstawiająca wszystkie trudności, stojące przed społeczeństwem ukraińskim, które ciągle szuka swojej tożsamości narodowej i koncepcji swojej państwowości (…). Niestety, to jest „trudne braterstwo”. Są, niestety, pewne czynniki, na szczęście nieliczne, po stronie ukraińskiej, jak redakcja ukraińskiego „Naszego Słowa”, które uważają, że należy przedstawiać rzeczywistość tylko w różowym świetle…”. Tak więc osoba, na którą powołuje się środowisko „Naszego Słowa” miała jednoznaczny stosunek do tego środowiska. Oczywiście książkę zaatakowała wspomniana redakcja pisząc protesty do Ministerstwa Kultury za jej dotowanie oraz ambasada Ukrainy w Polsce. Sam nie w pełni zgadzam się z wszystkimi interpretacjami autorki, ale z faktami tam podawanymi się nie dyskutuje. Co Strońska pisała o operacji „Wisła” „… Nie była ona łagodna, ale i nie była zbrodnicza. Bez wątpienia ucierpieli również ludzie niewinni. Czy za lżejszą cenę można było zyskać spokój w Bieszczadach? Pewnie tak: o kilka lat później. I o setki wymordowanych więcej”. [s. 73]. W 1995 roku w Przemyślu Związek Ukraińców w Polsce zorganizował Festiwal Kultury Ukraińskiej. Co o nim pisała Strońska „…Poza Przemyśl nie wyszło, że festiwal miał, staraniem gości, charakter przede wszystkim polityczny, że zatrącał polityczną prowokacją. Zaczynając od inauguracyjnej pieśni: Żegnajcie połoniny, Polacy je nam zabierają. Premier Cimoszewicz mógł nie znać ukraińskiego, ale w Przemyślu to jest bardzo zrozumiały język”. Podsumowując go stwierdziła: „Festiwal wykorzystano do kolportażu treści jątrzących nastroje…” [s. 80, 82]. Patrząc na to, co środowisko Związku Ukraińców w Polsce obecnie twierdzi w zakresie prześladowania go, jakoby zapomniało jak samo istotnie przyczyniało się do formowania określonych postaw u Polaków. Cdn.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną