Seks edukacja, porno zupa - ciąż i gwałtów kupa

0
0
0
/

Co łączy seks edukację, zachętę do onanizmu przy pornografii i rozpasanie seksualne w mediach, z gwałtami i nieletnimi ciążami? Według środowisk „postępowych” - nic. Czy słusznie?

 

Wedle statystyk: codziennie w Wielkiej Brytanii 20 nieletnich dziewcząt zachodzi w ciążę. Zjawisko to jest na tyle powszechne, że „nie szokują brytyjskiego społeczeństwa (nastoletnie ciąże - przyp. M.K.). Stało się to powszechne tak jak piętrowe autobusy i transwestyci” - tak to opisała w 2009 roku Magdalena Gingal na portalu wysokieobcasy.pl. I rzeczywiście, patrząc na dane: Wielka Brytania przoduje w krajach europejskich, jeśli chodzi o nieletnie ciąże. Bardzo ciekawe jest zaś to, iż dzieje się to nawet pomimo faktu, że już rząd brytyjski z 2004 roku zapowiadał kroki, aby „zmniejszyć o 15 proc. liczbę ciąż nieletnich, w stosunku do 1988 roku.” Błąd, jaki popełniła Wielka Brytania, był tym samym, który popełniły Stany Zjednoczone Ameryki w latach 80. XX wieku. Wtedy to zaledwie 2 proc. nauczycieli zachęcało młodzież do abstynencji seksualnej. Pomiędzy rokiem 1991, kiedy młodzież amerykańska była dobrze poinformowana o metodach antykoncepcji, a rokiem 1995, kiedy to abstynencja seksualna została powszechnie zaakceptowana (o tym za chwilę), liczba ciąż u nastolatek w USA spadła o 66 proc.. I to jest krok, którego nie potrafi podjąć dzisiejsza Brytania. Dzieje się to na skutek pewnej obiegowej opinii, kształtowanej zresztą przez lewicę brytyjską. Wmawia się bowiem, iż wystarczy dzieciom powiedzieć, co i jak działa, rozdawać im prezerwatywy (liczne akcje środowisk lewicowych i szkolnych), a uchroni się dzieci przed „niechcianą ciążą”. Gdy tymczasem, jak się okazuje, jest to jedynie zachęta do rozpoczęcia życia seksualnego w młodym wieku - którego skutkiem jest w połowie przypadków aborcja (sic!). Może się wydawać, że to tylko takie pisanie konserwatysty i czcze dywagacje o wartości czystości przedślubnej - jednak Amerykańska Akademia Pediatrii uznaje 3 typy (!) edukacji seksualnej: A, B i C. W dużym skrócie: Edukacja Seksualna Typu A, to wychowanie do abstynencji seksualnej nastolatków, czystości przedmałżeńskiej i wierności małżeńskiej. Jest to stanowisko, za którym stoi Kościół od 2000 lat. Następna jest Edukacja Seksualna Typu B, czyli biologiczna edukacja seksualna, pozbawiona wartości etycznych, moralnych i religijnych, której wprowadzenia domagają się środowiska lewicowo-liberalne w Polsce i na świecie. Edukacja Seksualna Typu C zawiera w sobie oba powyższe typy edukacji, jako swoiste połączenie.

 

Ze wszystkich tych typów - właśnie Edukacja Seksualna Typu A przynosi najlepsze efekty - w Wielkiej Brytanii stosowana jest E.S. Typu B i C, co tłumaczy jej słabą skuteczność. W samych USA - powraca się z E.S. Typu B i C, do E.S. Typu A, a spowodowane jest to wzrostem zachorowań wśród nastolatków (poddanych E.S.T.B i C) na choroby weneryczne (syfilis, kiła, rzeżączka, chlamydia), zarażeń wirusem HIV, także wirusowe zapalenie wątroby oraz dużą liczbą niechcianych, pozamałżeńskich ciąż, które-  niestety - często kończą się aborcją. W Wielkiej Brytanii też istnieje problem z owymi chorobami: wskaźniki zachorowalności wzrosły od czasów wprowadzenia edukacji seksualnej - typ B i C: chlamydioza o 67 proc, rzeżączka o 117 proc, syfilis o 571 proc.! Warto dodać, że w 2009 roku pojawił się na portalu www.metro.co.uk materiał, wedle którego stosowanie antykoncepcji przez osoby poniżej 18 roku życia wzrosło z 40,9 na 1000 kobiet w wieku od 15 do 17 lat w 2006 roku - do 41,9 w 2007 roku (metro.co.uk opierało się przy tym na Brytyjskim Urzędzie Statystycznym - ONS). Trzeba wspomnieć, że z tych samych danych wynika, iż od stycznia do marca 2007 roku, liczba młodocianych ciąż wynosiła 42,6 na 1000 dziewcząt, a w okresie od kwietnia do czerwca - 42,7. W okresie od lipca do września liczba zmalała do 39,9. Warto wspomnieć, że w całym 2006 r. w ciążę zaszło 41 na 1000 dziewcząt.


W 2007 roku pojawił się interesujący tekst w piśmie „Wychowawca” (12/2007, s. 30), w którym zostały przytoczone wskaźniki aborcji. Wynika z nich, iż w Wielkiej Brytanii: na 1000 nieletnich ciąż, przypadało 21,3 aborcji (w Polsce: 0), gdy w przypadku aborcji na 1000 kobiet w wieku reprodukcyjnym, liczba ta wynosiła 13,83 (Polska: 0,02).


No dobrze, ale co ma wspólnego ta cała naukowa statystyka z gwałtami i pornografią? Otóż E.S.Typu B skupia się na mechanicznym podejściu do spraw seksualności. Rodzice nie mają prawa, cytat: „ograniczać nastolatkowi dostępu do treści i materiałów”, które pomogą mu „rozładować napięcie”. Poza standardowym zestawem „materiałów”, jak dildo, żele, zabawki erotyczne i inne zmyślne wynalazki, służące onanizacji, dodaje się do tego prezerwatywy, antykoncepcję hormonalną, wkładki antykoncepcyjne... i materiały graficzne i filmowe. Nawet, jeśli pornografia jest zakazana dla nieletnich, to i tak mają prawo upominać się u rodziców o takowe materiały. Książki do edukacji seksualnej same w sobie są jak wstęp do Kamasutry - dosłownie, bo dość jednoznacznych grafik tam też nie brakuje. A choć środowiska „postępowe” zasępiają się i burczą, że „przecież gwałty i nastoletnie ciąże nie są wynikiem edukacji seksualnej Typu B i C”, to warto zadać pytanie: jeśli nie są to skutki edukacji seksualnej, to - na miły Bóg! - czego? Czyż to nie ta właśnie lewica uważa, że nauczanie dzieci w szkołach, jak posługiwać się bronią, jest „zachętą do zabijania”? Czy więc nauczanie i zachęcanie do seksu.. nie zachęca do seksu?


W Polsce, na szczęście, nie ma jeszcze edukacji seksualnej, choć można powiedzieć, iż raczkuje. Wpełza powoli do programów politycznych, a więc i do programów nauczania. Kolejne pytanie, jakie sobie musimy zadać, brzmi: czy nie nauczyliśmy się niczego na błędach sąsiadów? Jeśli już edukacja seksualna musi być prowadzona, to niech będzie prowadzona Edukacja Seksualna Typu A. Jest ona zgodna tak z naszą tożsamością narodową i religijną, jak i z zaleceniami Amerykańskiej Akademii Pediatrii. Czemu więc nie możemy dojść do konsensusu? Odpowiedź jest prosta: jeśli dzieci będą czekały do ślubu, to ani rewolucja seksualna nie przejdzie, ani wszelkie „kobiety”, które znajdują się „na liście płac przemysłu aborcyjnego”, ani jakiekolwiek firmy farmaceutyczne i erotomańskie... nie zarobią pieniędzy. I powiedzmy sobie otwarcie: nie zarobią na krzywdzie i degeneracji dzieci, więc im to nie pasuje.


Choć spór o edukację seksualną odbija się szerokim echem wśród publicystów i polityków, rzadko kiedy mówi się o tej edukacji, która naucza w zgodzie z prawem naturalnym i godnością istoty ludzkiej. My, jako Polacy i Katolicy, mamy trzy wyjścia z tej sytuacji: czekać, aż przeforsują środowiska lewicowe Edukację Seksualną Typu B i C, a potem zbierać krwawe i smutne żniwo; domagać się wprowadzenia Edukacji Seksualnej Typu A; wymagać całkowitego odrzucenia poronionego pomysłu, by to szkoła uczyła (zamiast rodziców) o sprawach intymnych. Którą drogą pójdziesz, Polsko?


Maciej Kałek

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną