Ks. Isakowicz-Zaleski odpowiada abp Szewczukowi: Prawdziwego pojednania i przebaczenia nigdy jeszcze nie udało się zbudować na fałszu i przemilczeniach

0
0
0
/

Znany działacz kresowy ks. Tadeusz Isakowcz-Zaleski odniósł się w felietonie dla portalu RMF24.pl do czwartkowej konferencji greckokatolickiego arcybiskupa z Kijowa Światosława Szewczuka, która odbyła się w obecności kard. Kazimierza Nycza i prezydenta Bronisława Komorowskiego w sekretariacie Episkopatu Polski. „Prawdziwego pojednania i przebaczenia jeszcze nigdy nie udało się zbudował na fałszu i przemilczeniach. Szkoda, że greckokatolicki arcybiskup Światosław Szewczuk zmarnował kolejną okazje” napisał ks. Isakowicz-Zaleski. „Przede wszystkim, poza ustawicznym odmienianiem słów "dialog" i "pojednanie" przez wszystkie przypadki zabrakło konkretów, które odnosiłyby się do nabrzmiałych relacji tak pomiędzy Polską a Ukrainą, jak i pomiędzy Cerkwią greckokatolicką a Kościołem rzymskokatolickim na Ukrainie. Arcybiskup Szewczuk, nawiasem mówiąc, świetnie władający językiem polskim, uchylił się od odpowiedzi na pytanie o stosunek Cerkwi do postaci Stepana Bandery i ideologii banderowskiej, zasłaniając się brakiem odpowiedniej wiedzy. Było to bardzo nieszczere, bo przecież podwładni mu biskupi i księża od lat biorą czynny udział w gloryfikacji nacjonalistów ukraińskich, święcą pomniki i epitafia tak samego Bandery, jak i członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz SS Galizien. I jakoś "brak wiedzy" im w tym nie przeszkadza” zauważył. „Arcybiskup pytany z kolei o "mapę drogową" rozwoju relacji polsko-ukraińskich nie wspomniał ani słowem, jak i kardynał Nycz, o przypadającej w tym roku 75. rocznicy apogeum ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich” dodał, odnosząc się do kolejnej rocznicy Krwawej Niedzieli, dnia 11 lipca 1943 roku, kiedy to sotnie UPA, wspierane przez ukraińskich chłopów (często podjudzanych przez ukraińskich duchownych), zaatakowały 100 polskich wiosek, osad i przysiółków na Wołyniu, mordując w barbarzyński sposób rzymskokatolickich wiernych i księży w kościołach i kaplicach. Ks. Isakowicz-Zaleski zauważa, iż pięć lat temu przedstawiciele Kościoła i Cerkwi podpisali wprawdzie z tej okazji 70. rocznicy wspólną deklarację, ale nie nazwali ludobójstwa po imieniu, ani też nie określili sprawców. „Wszystko wskazuje, że w tym roku będzie podobnie” przewiduje. Zwraca przy tym uwagę na fakt, że „gość z Kijowa i metropolita warszawski oraz organizatorzy spotkania nie odnieśli się też do faktu, że obecnie na Ukrainie jest zakaz ekshumacji polskich ofiar, a prawie 85% Polaków pomordowanych przez UPA i SS Galizien nadal nie ma swoich grobów". "Jak widać wspomniana deklaracja pozostała tylko na papierze” podsumowuje. Podkreślał, iż w sposób szczególny jawi się to w kontekście zawartego we wspomnianej deklaracji zdania: „Widzimy też potrzebę godnego upamiętnienia ofiar w miejscach ich śmierci i największego cierpienia”. „[…] widać, że "zamiatanie pod dywan" w Cerkwi greckokatolickiej trwa nadal. Zresztą nie tylko w tej sprawie co jako prawnuk duchownego tego obrządku stwierdzam ze smutkiem. Prawdziwego pojednania i przebaczenia jeszcze nie udało się zbudować na fałszu i przemilczeniach. Szkoda, że greckokatolicki arcybiskup Światosław Szewczuk zmarnował kolejną okazję” skonstatował, natomiast we wpisie na swoim profilu na jednym z portali społecznościowych dodał: Jak widać, ani Kościół w Polsce, ani Cerkiew na Ukrainie, wciąż nie mogą powiedzieć prawdy o ludobójstwie na Kresach Wschodnich Wciąż te nie chcą podjąć dialogu z rodzinami ofiar UPA”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną