Wisła popłynęła przez Budapeszt

0
0
0
/

Nasza piękna Wisła w dniach 14 i 15 marca 2018 r. zmieniła kierunek i popłynęła do Budapesztu. Popłynęła z wizytą na dzień niepodległości Braci Węgrów. Tam razem z Dunajem nuciła piękne węgierskie pieśni patriotyczne. Święta Kinga i święta Jadwiga, zastygłe w kamiennych figurach u wrót katedry św. Stefana, króla Węgier, wsłuchiwały się w bicie zgromadzonych serc. W tych dniach Polska stała się Andegaweńska, a Węgry Jagiellońskie. Dziesiątki tysięcy Węgrów, dzieci, staruszków, młodzianków w sile wieku, płynęły marszem radości z odzyskanej godności i wolności. Pieśni mieszały się z modlitwami, uśmiechy płynęły łzami wzruszenia, a wszystkim towarzyszyły trzy barwy – biała, czerwona i zielona. Flagi naszych narodów zlały się w jeden wielki Sztandar Suwerenności. Nasze narody są jak bracia, którzy choć niekiedy patrzą w innych kierunkach, to wiedzą, że z jednego domu wyszli i do tego samego celu zmierzają. Wyszliśmy z doświadczenia chrześcijańskiej kultury i tysiącletniej walki o zbudowanie dobrego domu, rozpoczęliśmy budowę państwa na wierze w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, na oddaniu się w opiekę Matki Najświętszej. Domu tolerancji uczciwej, twardej i honorowej. Z domu zbudowanego przez króla św. Stefana i księcia Mieszka. Zbudowanego przez setki pokoleń władców, świętych, rycerzy, przez normalne rodziny. Dunaj i Wisła popłynęły Mostem św. Małgorzaty, wezbrały w sercach i duszach, uderzyły wodospadem prawdziwej przyjaźni. Wszystkie pokolenia, od młodości do późnej starości, wspaniałe kobiety, poważni biznesmeni, szlachetni patrioci, a wszystkich połączyła ułańska fantazja i szacunek dla przyjaciół. Specjalny pociąg z Warszawy do Budapesztu był jak strumień niekończących się rozmów, dyskusji, zwierzeń sunących po torach przeszłości i przyszłości. Wszędzie rozbrzmiewały pytania: Jakie zagrożenia czyhają na Polskę i Węgry? Co Niemcy z Rosjanami szykują Europie? Czy damy radę oprzeć się naporowi neoliberalnej, brukselskiej Bolszewii i armii ideologów genderyzmu? Czy wartości chrześcijańskie przetrwają pod nawałą poprawności i zakłamania? Czy Europa odzyska swoją twarz? Pociąg zatrzymał się w Krakowie. Krakowską bryczką pojechali pod Wawel, spojrzeli na Rynek z innej perspektywy. Przemierzyli ulice starego miasta w rytmie stukotu kopyt końskich słuchali wodospadu uśmiechu Eli, Kaza i Andrzeja. Witraże Wyspiańskiego w kościele franciszkanów spoglądały setkami barw zamkniętych w szklanych dziełach sztuki. Radosna wyobraźnia wznosiła się na swych bajecznie barwnych skrzydłach, strzelista ironia rozświetlała spojrzenia. Wawel pozostał piękny i niezdobyty. I pociąg ruszył dalej, ruszył na Budapeszt. Nocy nie było. Były niekończące się rozmowy i radość na dworcu Keleti w Budapeszcie. Piękna pogoda i piękne miasto. A potem marsz Polaków i Węgrów. Niekończący się marsz pokoleń od pokoleń. Spotkania Polaków z Węgrami, Polaków z Polakami, wczoraj obcych, dzisiaj przyjaciół, jutro orłów wznoszących się nad losem naszych narodów. Marzyciele obok żołnierzy, politycy obok księgowych, menedżerowie obok gospodyń domowych, biznesmeni obok ubogich emigrantów. Bo Polska to nasza miłość, bo Węgrzy to nasi bracia, bo życie jest jak lot nad wodospadami Igurasu. Cudowne, wzniosłe, brzmiące huraganem pragnień. Wisła wpłynęła do Dunaju. Polska rozbrzmiała w Budapeszcie na biało czerwono, zatrzepotała świadectwem przyjaźni. Dr Paweł Janowski Redaktor naczelny miesięcznika „Czas Solidarności” Felieton ukaże się w najnowszym wydaniu „Tygodnika Solidarność”

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną