Doskonałe zagranie prezesa

0
0
0
/

Miało być tanie państwo. Mieliśmy oszczędzać na administracji, bez przyznawania sobie dodatkowych apanaży. Między innymi, właśnie tym Prawo i Sprawiedliwość chciało się różnić od swoich poprzedników, koalicji PO PSL. Wytrzymano dwa lata i decyzją premier Beaty Szydło zostały przyznane wysokie nagrody ministerialnym urzędnikom. Sprawa została szeroko nagłośniona przez opozycję. Po to ona jest, aby wytykać błędy rządzącym. Ale w wydaniu totalnej opozycji sprawa nabrała cech histerii. Wiadomo było, że gdy tylko zwietrzą świeży zapach krwi, ruszą do ataku. Dlatego dziwi nieprzemyślana decyzja szefa rządu. Nie powinno być zaskoczenia, że społeczeństwo źle przyjmie te podwyżki. To jest zawsze bardzo newralgiczny punkt i trzeba do niego podchodzić niezwykle delikatnie, z dużą rozwagą. Argumenty, że rząd przez pierwsze dwa lata pracował wyjątkowo wydajnie, że załatwił wiele obietnic przedwyborczych, nikogo nie obchodzi. Zwłaszcza w sytuacji, gdy portfele Polaków nadal nie są zasobne, gdy trzeba się liczyć z każdą złotówką, aby wyżywić rodzinę. Nie mówiąc już o całej rzeszy emerytów, żyjących na granicy ubóstwa. Polacy przyjmowali argumenty, że trzeba naprawiać państwo, które po poprzednich rządach znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Naprawy kosztują i wymagają czasu. Wszystkie te argumenty trafiały do Polaków, a tu nagle działania rządu rodem z dawnych czasów, gdy wiadomo było, że rząd zawsze się dobrze wyżywi. . Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Partia rządząca, która do tej pory szybowała w sondażach, teraz jej poparcie zaczęło spadać. Niektóre sondaże wskazywały spadek nawet o 8 proc. Takie gwałtowne tąpnięcia są bardzo niebezpieczne. Wystarczy odwołać się do ubiegłych lat, aby dostrzec, że zwykle tak rozpoczyna się powolny upadek. A tu wchodziło w grę utracenie zaufania, jakim do tej pory cieszył się PiS. Argumenty, że poprzednie rządy czerpały garściami korzyści z zajmowanego stanowiska, nikogo nie usprawiedliwiają. PiS wygrało wybory obiecując uczciwość, transparentność swoich działań. I Polacy mu zaufali. Teraz nieprzemyślana decyzja premiera rządu mogła stać się grabarzem. I to nie istotne, że Beata Szydło podpisała papiery zatwierdzające podwyżki, nie wgłębiając się w ich treść. A cała sprawa wynikła z zamieszania urzędu Beaty Kempy, która podobno opracowywała cały system przyznawania wynagrodzeń, a który potraktowano jako jeden nieszczęsny rzut podwyżek. Kuchnia sejmowo-rządowa zwykłych Kowalskich nie obchodzi. Liczą się rezultaty. A były nimi znów, tak jak zawsze, wysokie podwyżki. Do boju ruszyła totalna opozycja. Wszem i wobec obwieszczała, jak Prawo i Sprawiedliwość dorwało się do koryta i czerpie z niego garściami. Opracowano cały plan billboardowy. Wydano na to olbrzymie pieniądze, aby uświadomić nas, jaka hipokryzją kieruje się partia rządząca. Gdy totalna opozycja była w swoim żywiole, nagle dostała po łapach od prezesa Kaczyńskiego. Na czwartkowej konferencji prasowej ogłosił, że składa do laski marszałkowskiej wniosek o obniżce pensji senatorów i posłów o 20 proc. Mają być także określone limity dla włodarzy samorządowych i szefów Spółek Skarbu Państwa. Pieniądze, które dostali wysocy ministerialni urzędnicy muszą być do połowy maja zwrócone i przeznaczone dla Caritasu. Od tej decyzji nie ma odwołania. Obowiązuje dyscyplina partyjna. „To nie jest tak, że do polityki idzie się dla pieniędzy – przekonywał Kaczyński - Polityka nie jest dla bogacenia się. (…)Społeczeństwo oczekuje skromności i ta skromność będzie wprowadzona”. Mistrzowskie posuniecie, wytrącające broń z ręki przeciwnika. Opozycja znalazła się z przysłowiową ręką w nocniku ze swoją billboardową kampanią. Chcieli mieć skromne państwo, będą je teraz mieli, ale sami muszą w tym współuczestniczyć. A obcięcie apanaży bardzo boli. I co teraz, nabrali wody w usta, coś tam przebąkują o absurdalnej decyzji prezesa, ale jeszcze nie wiedzą, jak się mają do niej ustosunkować. Serce im krwawi, bo z kieszeni zniknie trochę pieniędzy, ale z drugiej strony, jak mają głosować nad tą uchwałą. Jeżeli będą przeciw, wyborcy im to zapamiętają i mogą wyrzucić ich z gry. Ciężki orzech do zgryzienia. Każda decyzja jest niedobra. A społeczeństwo pomysł Jarosława Kaczyńskiego odebrało bardzo pozytywnie. I tak prezesowi chyba udało się upiec dwie pieczenie: odzyskać zaufanie Polaków i pogrążyć totalną opozycję. Prawdziwie mistrzowskie zagranie, godne doskonałego szachisty.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną