Polska racja stanu a Ukraina

0
0
0
/

Przez cały okres tzw. euromajdanu polskie media zarówno mainstreamowe jak i te podobno prawicowe, uparcie tłoczyły Polakom do głów za pomocą: druku, dźwięku i obrazu, bezgraniczne i co gorsza bezkrytyczne (!) poparcie ukraińskiej rewolucji. Skutkiem tego dziś w centrum Warszawy można bezkarnie krzyczeć na całe gardło "Sława Ukraini! Herojam sława".

 

Hasła pod którymi siepacze Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów zarzynali polskich obywateli na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943–45. Dlatego z dużym entuzjazmem przyjąłem tekst Waldemara Łysiaka opublikowany w tygodniku "Do Rzeczy". Bezkompromisowa a przede wszystkim obszerna analiza sytuacji na Ukrainie to spora nowość w polskich mediach. Dotychczas głosy osób, które tonowały huraoptymizm wobec ukraińskiej rewolucji były skutecznie marginalizowane. Tekst „Muzyczka Majdanu” wywołał oczywistą frustracją orędowników polityki "jagiellonów" i innych "giedroyciów". Tradycyjnie najgłośniejszy skowyt dobiegł z okolic ulicy Czerskiej.

 

Materiał W. Łysiaka chociaż bardzo obszerny, nie wyczerpuje jednak całej złożoności polsko-ukraińskich relacji. W całym zamieszaniu, jakie powstało przy okazji euromajdanu, a następnie wokół konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, wszystkim umknęła jedna bardzo smutna refleksja. Cała nasza klasa polityczna działała na rzecz interesu wszystkich… poza Polakami!


Jestem gotów oskarżyć o to wszystkich naszych rodzimych wyrobników od lewej do prawej strony sceny politycznej. Wszystkich Kwaśniewskich, Millerów, Kaczyńskich, Tusków i innych Sikorskich. Tych pożal się Boże liderów partii (sic), prezydentów (sic), premierów (sic), ministrów (sic). Żaden z nich przez cały okres trwania euromajdanu, ani tym bardziej po nim nie zreflektował się, że politykę bezgranicznego orędowania na rzecz Ukrainy już przerabialiśmy. Co gorsza polityka ta okazała się jedną wielką klęską i kompromitacją!

 

Dokładnie w listopadzie 2004 roku Polacy za sprawą mediów i działań polityków zachłysnęli się "pomarańczową rewolucją". Na kijowski "Majdan" pielgrzymowali przedstawiciele wszystkich ugrupowań w kraju. Na ulicach polskich miast modne stało się noszenie pomarańczowych wstążek w ramach solidarności z Ukrainą. W rezultacie masowych wystąpień władza na Ukrainie trafiła w ręce tych, którzy przez polskie media zostali wyniesieni na piedestał: Wiktora Juszczenki i Julii Tymoszenko.

 

Jak odwdzięczyli się ukraińscy politycy Polakom za ich wsparcie? Działaniami prezydenta Janukowycza Stepan Bandera przywódca OUN i dowódca wojskowy UPA Roman Szuchewycz zostali wyniesieni na ukraińskie ołtarze jako bohaterowie narodowi. Zmianie uległy podręczniki szkolne do nauki historii, w których wprost gloryfikowano działalność OUN/UPA, zapominając o setkach tysięcy niewinnych ofiarach ich rzezi: Polakach, Żydach, Ukraińcach, Rosjanach i Czechach. Przy okazji wyborów parlamentarnych, środowisko skupione zarówno wokół Janukowycza jak i Tymoszenko uparcie zabiegało w swoich programach o głosy byłych działaczy OUN jak również ich pogrobowców. Ci ostatni systematycznie zdobywają na Ukrainie coraz większe poparcie. W ostatnich wyborach z 2012 roku nacjonalistyczna partia Swoboda uzyskała 10 proc. głosów.

 

Obecnie, zarówno w obliczu euromajdanu jak i konfliktu ukraińsko-rosyjskiego ponawiamy te same błędy! Polscy działacze polityczni zamiast dbać o polską rację stanu i interes swojego narodu realizują uparcie politykę krajów trzecich. 

 

Jako przedstawiciele Rzeczypospolitej Polskiej, wybrani w suwerennych wyborach polscy politycy, są zobowiązani na pierwszym miejscu swoich działań postawić realizację tych zagadnień, które leżą w gestii wszystkich Polaków. Budując dobrosąsiedzkie relacje z Ukraińcami powinniśmy zadbać w pierwszej kolejności o właściwe miejsce w historii, zarówno dla ofiar zbrodniczej działalności OUN/UPA, jak i dla tych Ukraińców, którzy z poświęceniem własnego życia ratowali swoich polskich sąsiadów w latach 1943-45. Zdecydowane działania polskiego rządu i dyplomacji powinny, być podjęte w zakresie zagwarantowania należytych praw polskiej mniejszości na Ukrainie. Niestety już nowo powstały rząd premiera Jaceniuka skutecznie te prawa ogranicza, uchwalając ustawę o językach regionalnych.

 

Polskie władze na czele z ministrem spraw zagranicznych powinny w sposób zdecydowany potępić powstanie i funkcjonowanie zbrojnego batalionu OUN, który w każdym Polaku świadomym swojej historii musi budzić jak najgorsze obawy. Wreszcie przedstawiciele państwa polskiego powinni w sposób jednoznaczny dać do zrozumienia, że zarówno Przemyśl jak i jego okolice są integralną częścią państwa polskiego i jakiekolwiek roszczenia wobec tych terenów nie mają racji bytu ani teraz ani w przyszłości.

 

Warunkiem sine qua non udzielenia przez władze naszego kraju wsparcia Ukrainie na rzecz jej członkostwa w Unii Europejskiej jest nie tylko spełnienie powyższych zobowiązań wobec Polaków, lecz również uzyskanie od Ukrainy czytelnego i nie pozostawiającego złudzeń odcięcia się od zbrodniczych ideologii.

 

Bartłomiej Kuliński


© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną