Dr hab. Andrzej Zapałowski: Gdyby doszło do rosyjskiej agresji na Polskę, w obecnej sytuacji NATO nie jest w stanie nas obronić, a tylko USA

0
0
0
/

Z dr. hab. Andrzejem Zapałowskim, specjalistą ds. bezpieczeństwa państwa rozmawia Anna Wiejak. Na portalu Geopolityka.net skomentował Pan słowa generała w stanie spoczynku prof. dr hab. Bogusława Packa, który na jednym z ostatnich wykładów na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie powiedział ze: „Gdyby doszło do wojny Rosji z NATO, którego członkiem jest Polska, to miałaby ona miejsce w Europie, a dokładnie na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej”. O tym, że gen. Pacek powiedział prawdę świadczy chociażby rozlokowanie baz NATO. Pan zwraca uwagę na coś jeszcze – że może zostać użyta taktyczna broń jądrowa, co będzie równoznaczne ze stratami większymi niż w okresie II wojny światowej. Jak duże jest Pana zdaniem prawdopodobieństwo, że do tego konfliktu dojdzie, powiedzmy, w ciągu najbliższych dziesięciu lat? Biorąc bowiem pod uwagę zaangażowanie USA na Ukrainie chyba jednak należy się go spodziewać. - Zasadniczo do użycia przez Rosję taktycznej broni jądrowej przeciwko Polsce może dojść w dwóch wypadkach. W pierwszym w razie rozpoczęcia globalnej wojny NATO z Rosją, gdzie Polska stanie się teatrem operacyjnym dla rosyjskich wojsk, a w drugim, gdy wojska NATO chciałby z naszego kraju dokonać ataku prewencyjnego na Rosję. W innych wypadkach zostaną raczej użyte środki konwencjonalne oparte na nowych technologiach (tu może wystąpić jedynie użycie pojedynczych rakiet jądrowych w celu wywarcia psychologicznego nacisku). Jeżeli chodzi o Ukrainę będzie ona dla USA ciągle wojną, gdzie Waszyngton rękami ukraińskimi będzie wiązał armię rosyjską. Oczywiście Ukraina dostanie ograniczone wsparcie techniczne i broń, ale w ilościach uniemożliwiających rozpoczęcie operacji rozstrzygającej. Dla strategów NATO jest jasne, że Ukraina nie może tej wojny wygrać militarnie. Jeżeli Polska nie posunie się do działań bezpośrednio zagrażających Rosji nie przewiduję w najbliższych latach zagrożenia militarnego Polski z tego kierunku. Czy NATO jest w stanie nas obronić? W końcu do mobilizacji sił jednak potrzeba czasu (Rosji wg szacunków ekspertów starczyłoby kilka dni na wkroczenie do naszego kraju), a poza tym woli politycznej, tymczasem Art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego jest tak sformułowany, że nie precyzuje, jaką pomoc miałoby Polsce udzielić NATO. Na ile prawdopodobna jest sytuacja, że wzorem poprzedniego stulecia nasi sojusznicy spiszą Polskę na straty i w sytuacji konfliktu oddadzą Rosji? W końcu w polityce nie ma przyjaźni, tylko interesy. - Powiem wprost, w obecnej sytuacji NATO nie jest w stanie nas obronić a tylko USA. Czym jest NATO? To państwa posiadające mniej czołgów od Polski (Niemcy mają obecnie około 100 sprawnych czołgów a Francja i Wielka Brytania łącznie tyle co Polska). Ponadto podstawowym elementem pomocy militarnej jest wola polityczna związana z nastrojami społecznymi w poszczególnych państwach. Dlatego opór przed rzeczywistym wiązaniem się w wojnę przez większość państw członków NATO będzie bardzo duży. Możemy tu zasadniczo liczyć na wsparcie polityczne, logistyczne oraz odgraniczone powietrzne. Dodatkowo należy pamiętać, że dwa państwa członkowskie NATO, a mianowicie Turcja i Grecja są na skraju ograniczonego konfliktu. Tak więc najbliżsi sąsiedzi Polski nie mają nam w zakresie militarnym czym istotnym pomóc. Nasze bezpieczeństwo musimy opierać zasadniczo na własnych siłach a wsparcie USA traktować jako wysoce prawdopodobne, ale nie pewne. Jest jeszcze kwestia wspieranego przez PiS sztandarowego projektu, o którym mówiło się jeszcze za poprzedniej kadencji tego ugrupowania, gdy żył jeszcze prezydent Lech Kaczyński – stworzenia europejskiej armii. Na razie sam pomysł został zarysowany nieco mgliście, ale należy przypuszczać, iż będzie to początek odejścia od armii narodowej na rzecz ponadnarodowej. Należy również przypuszczać, że docelowo głównodowodzący będzie w Brukseli, a w każdym bądź razie poza Polską. Polscy generałowie, w tym gen. Roman Polko przychylnie odnoszą się do tego projektu, twierdząc, iż wprowadzi on wiele ułatwień, ale czy rzeczywiście na dłuższą metę będzie dla Polski korzystny? - Na razie Francja i Niemcy wykluczyły w rzeczywistości udział Polski w tym projekcie. Jest on niejako alternatywnym uzupełnieniem sił NATO. Pytanie jednak brzmi, jak będą wyglądały te siły, jeżeli obecnie w ramach NATO państwa założycielskie nie realizują zobowiązań, w tym finansowych nakładów na poziomie 2 procent PKB. Z drugiej strony moim zdaniem rzeczywistym powodem nie zaproszenia Warszawy do tego projektu jest nie brak „praworządności” w Polsce, ale nasza antyrosyjska polityka i wysokie prawdopodobieństwo związania wspomnianych państw w konfliktem z Rosją. Dla Paryża i Berlina tworzone siły zbrojne są bardziej potrzebne do realizacji i wzmocnienia ich gospodarczych interesów w rejonie Afryki niż do obrony państw Europy Środkowej (w nowej formule na 10 państw założycieli z Europy Wschodniej jest tylko Estonia co jest i tak bez znaczenia w przypadku tego państwa). Podsumowując tak naprawdę ta inicjatywa jest budowana jako alternatywa dla zaangażowania tych państw na kierunku polskim i pytanie brzmi w razie zagrożenia Polski w oparciu o jaką formułę będzie podejmowana pomoc w stosunku do Polski – o NATO czy o układ Paryż-Berlin? Dziękuję za rozmowę.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną