Czy Trump jest zakładnikiem lobby żydowskiego w USA?

0
0
0
/

Wygląda na to, że tak. Ostatnie poczynania amerykańskiego prezydenta, z którym Polska wiązała tyle nadziei, zwłaszcza po jego wizycie w Warszawie, potężnie rozczarowują. Właśnie podpisał uchwaloną przez amerykański Kongres ustawę 447 odnoszącą się do zwrotu m.in. przez Polskę bezspadkowego mienia żydowskiego ofiar Holokaustu na korzyść amerykańskich organizacji żydowskich. W tym kontekście, możemy włożyć między bajki jego peany o bohaterstwie walczącej z Niemcami Warszawy w 1944 roku i daninie krwi warszawskich powstańców, którzy oddawali życie za wolność i walczyli o suwerenność mającej się wyłonić za chwilę Polski, w sytuacji gdy po praskiej stronie Wisły „wyzwoliciel” palił machorkę, spokojnie czekając aż polskich patriotów pozbawionych pomocy szlag trafi. Daliśmy się nabrać na patriotyczne dyrdymały pod pomnikiem Powstania Warszawskiego i poklepywanie po plecach Wuja Sama, który przyjechał do Warszawy załatwiać amerykańskie interesy, a nie pomóc będącej w opałach po zmianie władzy Polsce. To zimny prysznic zarówno dla prezydenta Andrzeja Dudy jak i PiS-u i właściwie klęska całego tego mizdrzenia się do amerykańskiego „przyjaciela”, tego całego układania się z Trumpem. Po podpisie ustawy 447 Trump nie tylko o sympatii, ale nawet o szacunku Polaków może zapomnieć. Co ciekawe, podpis pod ustawą Trump złożył, gdy właśnie w Moskwie, Londynie i Paryżu fetowano dzień zwycięstwa, kolejną rocznicę zakończenia II wojny światowej, w której Polacy mieli niemały udział i dali pokaz bohaterstwa, walcząc przy boku i w szeregach wojsk alianckich z nadzieją, że ich wysiłek i oddanie przyniesie umęczonej Polsce wolność. Zawiedli nas, oszukali i sprzedali ci alianci jak na targu niewolników. Okroili i wydarli z terenów II Rzeczpospolitej serce wykrwawionych Kresów, dając w zamian „Ziemie Odzyskane”, co do których różni niemieccy „wypędzeni” co i rusz zgłaszają pretensje. Boli ta udawana „przyjaźń” z USA. Nie można się przecież przyjaźnić z nielojalnym partnerem, szczególnie w sytuacji, gdy się tym partnerem nie jest, tylko terenem do robienia geszeftów. Taka „przyjaźń” jest nic nie warta, przestańmy wreszcie udawać, że jest inaczej. Popisem pod ustawą 447 Trump przekreślił wszystko, co powiedział o Polakach po pomnikiem Powstania Warszawskiego. W imieniu USA sprzedał nas kolejny raz. Tak jakby kadząc nam wtedy miał w przysłowiowych czterech literach zrównaną przez Niemców z ziemią Warszawę, milionowe straty w ludziach, zrujnowanie do gruntu przemysłu, zburzenie budynków i odebranie milionom Polaków dachu nad głową. Trump to cynik i zakładnik żydowskiego lobby w Waszyngtonie. Nie łudźmy się, żaden z niego sojusznik. Szczerze mówiąc, sądziłam, że po uwiedzeniu przez Benjamina Netanjahu, który stawał na głowie, żeby Trump wypowiedział porozumienie warunków nuklearnej umowy z Iranem, stawiając pod ścianą w kwestiach umów handlowych innych sygnatariuszy tego wiedeńskiego dealu, osiągniętego po 12 latach ciężkich negocjacji w lipcu 2015 roku, przypieczętowanego przez Baraca Obamę, i ogłoszeniu parę dni temu zerwania tej umowy przez Trumpa, prezydent USA podniesie głowę i wykona gest w stronę Polski już samodzielnie. Ale nie. Widać, że jest prowadzony na sznurku przez lobby żydowskie, które poczyna sobie coraz agresywniej, dając sygnał Izraelowi, że może spokojnie i z błogosławieństwem Trumpa kontynuować naloty i bombardowania wojskowych obiektów irańskich w Syrii, co – przy milczeniu świata- zdarza się raz częściej. Wojna zaczepna Izraela z Iranem toczy się już od jakiegoś czasu i Izrael coraz śmielej sobie w niej poczyna. Najpierw – nieśmiało – wypuścił drony, a potem wysłał F-15. Właśnie ostatniej nocy, jak podał Reuters za syryjską agencją prasową: "Syryjskie siły powietrzne skonfrontowały rakiety na terytorium Syrii" po tym, gdy izraelskie samoloty bojowe zaatakowały syryjskie terytoria rakietami w czwartek rano po raz drugi, a syryjskie służby obrony przeciwlotniczej odpowiedziały na ten atak. W co nas pakuje Trump? W co pakuje świat? Preludium to naloty sił powietrznych USA, Francji i Wielkiej Brytanii bez zgody ONZ i narodowych parlamentów tych trzech państw, na obiekty chemiczne, z których to jakoby wojska „reżimu Assada” wytruły 47 osób. Zwróćmy uwagę – naloty bez wypowiedzenia wojny na suwerenny kraj! Konfrontacja się zaognia i nie wiadomo czym się skończy. Oby nie III wojną światową, bo cienką czerwoną linię łatwo przekroczyć. „Pokusa Stanów Zjednoczonych i Izraela zmiany reżimu w Teheranie jest ogromna”- komentuje francuska prasa. Tą zmianą zainteresowana jest też Arabia Saudyjska. Chodzi o wywalczenie, kto będzie rozdawał karty na Bliskim Wschodzie, gdy już skończy się wojna w Syrii. Wiadomo, że za Syrią stoją Rosja i Chiny. Oczywiście, Izrael przebiera nogami, żeby doprowadzić do zniszczenia instalacji nuklearnych w Iranie i do zmiany w tym kraju kolejnego „reżimu”. Te „reżimy” w Iranie Stany Zjednoczone w zależności od własnych interesów zmieniały jak rękawiczki. To USA osadziły przecież na tronie szacha Rezę Pahlaviego, a po jego obaleniu ajatollaha Chomeiniego, który przyjechał objąć władzę z Francji. Obecny rząd w Iranie też się Amerykanom już nie podoba. "Minęło prawie czterdzieści lat, odkąd ta dyktatura przejęła władzę i dumny naród jest zakładnikiem" – powiedział Trump, wyraźnie akcentując różnicę interesów „dyktatury” i irańskiego dumnego narodu. O czymś to świadczy. Tym bardziej, że 1 stycznia napisał w sprawie Iranu na twitterze ” To jest czas na zmiany! Z pewnością szykuje się kolejna przewrotka. W Iranie i Syrii, tak jak w Iraku pachnie ropą naftową i te kraje nie zaznają spokoju, bo USA są uzależnione od ropy. A Izrael od USA.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną