Islamizacja Europy zagrożeniem dla jej tożsamości - I

0
0
0
/

Krwawe zamachy dokonywane w ostatnich latach w Europie przez bojowników Państwa Islamskiego ukazują kolejną odsłonę nieuchronnego zderzenia cywilizacji islamskiej z chrześcijańską. Giną niewinni ludzie, w tym Polacy, jak w Manchesterze. Wśród ofiar są dzieci. Brutalne sceny, to kolejne ogniwo w długim łańcuchu przemocy, którego doświadczamy i niestety doświadczać będziemy w dobie kolejnej już w historii próby islamizacji Europy. Manchester, Berlin, Paryż, Petersburg, Dortmund, Londyn, Bruksela, Nicea, Ansbach…to tylko kilka miast z długiej listy zamachów terrorystycznych dokonanych w ostatnim czasie w Europie przez skrajnych islamistów. O ile dawniej Europejczycy borykali się ze sporadycznym terroryzmem, głównie o charakterze ideologicznym i niepodległościowym (Czerwone Brygady, IRA, ETA, Grupa Baader-Meinhof), o tyle od 2004 roku są to prawie wyłącznie islamskie zamachy, regularne i w dużej liczbie. Ich celem nie jest polityczny protest lecz sianie radykalnej formy islamu i walka z europejskim modelem społecznym, religijnym i państwowym. Dzisiejsza Europa ponosi w ten sposób konsekwencje błędnej polityki państw zachodnich wobec tzw. problemu arabskiego, polegającego na naiwnym otwarciu na świat islamu, niekontrolowanym napływie uchodźców, czy jak mówią inni „nachodźców”, przez wprowadzenie atrakcyjnej dla imigrantów polityki socjalnej (sowite zasiłki) oraz promowanie nihilizmu moralnego i odejście od chrześcijańskich korzeni Starego Kontynentu. Wszystkie te czynniki razem, stworzyły podatny grunt dla kolejnego podboju Europy przez wyznawców Mahometa. Na początku przy użyciu broni demograficznej, wszak przyrost naturalny w rodzinach muzułmańskich jest kilka razy wyższy niż w rodzinach rdzennych Europejczyków, a następnie, gdy przekroczono ilościową masę krytyczną i muzułmanie stali się liczną i liczącą się częścią zachodnich społeczeństw, rozpoczęto wariant siłowy, którego ostrzem i znakiem rozpoznawczym stał się terroryzm. W tej fazie konfliktu chodzi przede wszystkim o zastraszenie, pokazanie siły i w konsekwencji wymuszenie korzystnych dla wspólnot muzułmańskich decyzji politycznych i prawnych w krajach ich rezydowania. Przykładem są choćby wysuwane przez imamów żądania akceptacji dla stosowania prawa szariatu (Szwecja, Francja, Niemcy), a nie prawa państwowego, w relacjach pomiędzy muzułmanami, czy żądania budowy jeszcze większej liczby meczetów (Belgia, Holandia, Szwajcaria), chociaż w samej tylko Brukseli jest ich aż 80, a w całej Belgii ponad 330. Z wyłączeniem muzułmańskiej Bośni, Kosowa czy części Turcji, meczetów w Europie jest ponad 9 tysięcy. I ciągle przybywa. Kolejnym krokiem będzie zapewne żądanie powstawania kalifatów na terenie Europy. Zresztą dwa lata temu z takim apelem wystąpiły już organizacje islamskie w Belgii. Obrazu tej rzeczywistości dopełnia Państwo Islamskie, które stało się ideologicznym oraz infrastrukturalnym zapleczem dla rozwoju europejskiego islamizmu przy dość nieudolnej postawie służb specjalnych. Europa ma wielki islamski problem, czy sobie z nim poradzi zależeć będzie od tego, czy dobrze zdiagnozuje rzeczywistość i zrozumie popełnione w przeszłości błędy.   Arabskie problemy Europy Dzisiejsze „arabskie” problemy Unii Europejskiej, ale też szerzej całej Europy, rozpoczęły się od Kongresu Parlamentarnego Stowarzyszenia ds. Współpracy Europejsko-Arabskiej w Kairze w 1975 roku. Zatrute owoce tego kongresu znajdziemy w zapisach przyjętej w tym samym roku Rezolucji Strasburskiej, a brzmią one następująco: „wymaga się od rządów europejskich przygotowania specjalnych środków, aby zabezpieczyć swobodny przepływ pracowników arabskich, którzy będą imigrować do Europy, jak również poszanowania dla ich podstawowych praw (…) promowanie za pośrednictwem mediów atmosfery korzystnej dla imigrantów (…) promowanie wkładu kultury arabskiej w rozwój Europy (…) zapewnić niezbywalne prawo do praktykowania ich religii i do utrzymywania bliskich związków z ich rodzinnymi krajami (…) powinni mieć prawo do promowania i upowszechniania w Europie swojej kultury”. Na efekty tych zobowiązań nie trzeba było długo czekać, drzwi do Europy zostały dla świata islamu otwarte, dzisiaj na naszym kontynencie mieszka już około 40 milionów muzułmanów, w krajach unijnych najwięcej mieszka w Niemczech i Francji. A promowanie swojej kultury rozumieją w znany już nam sposób, najczęściej poprzez zamachy samobójcze i wysadzanie się w powietrze w grupie „niewiernych”. I nie chciałbym tu generalizować. To prawda, że nie każdy muzułmanin jest terrorystą, ale prawda ostatnimi czasy jest też taka, że każdy terrorysta jest muzułmaninem. Aby Europejczycy mogli być bezpieczni, potrzebne jest wprowadzenie zdecydowanych środków ograniczających działalność skrajnych islamistów, w tym radykalnych imamów nawołujących do „świętej wojny” w Europie, powinni oni być po prostu wydaleni poza Unię. Należy również odejść od szkodliwej polityki przyjmowania i relokacji tzw. „uchodźców”, gdyż jest to idealny sposób na przenikanie na nasze terytorium przeszkolonych bojowników, co pokazał skład grup dokonujących zamachów, zwłaszcza w ostatnich dwóch latach. Przecież w całej tej wędrówce ludów chodzi bardziej o kolonizację Europy, niż tylko o ucieczkę od wojny. Gdyby rzeczywiście chodziło o prawdziwą pomoc humanitarną, to państwa arabskie powinny przyjąć wszystkich swoich braci w wierze nie oglądając się na innych, zwłaszcza, że ociekające petrodolarami kraje arabskie po prosu na to stać. Sama tylko Arabia Saudyjska mogłaby przy użyciu swoich rezerw budżetowych zapewnić utrzymanie wszystkim muzułmańskim uchodźcom przez 70 lat, ale tego nie robi. Jest wręcz przeciwnie, wspiera europejski kierunek migracji. I nie stoją za tym żadne pobudki ekonomiczne, lecz ideologiczne. Aby to zrozumieć, trzeba cofnąć się do historii, bo ofensywa islamu wpisana jest w istotę tej religii, a jej antychrześcijański wymiar jest aż nadto oczywisty.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną