Czy „biskup odziany w biel” z III Tajemnicy Fatimskiej to Franciszek?

0
0
0
/

Z okazji niedawnej 101 rocznicy objawień fatimskich publikujemy fragment książki Stanisława Krajskiego pt. „Fatima i masoneria” dotyczący „biskupa odzianego w biel”:         Matka Boża przekazując dzieciom Trzecią Tajemnicę Fatimską zrobiła to, chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości, w sposób tak perfekcyjny, że każda informacja w niej zawarta, każdy jej szczegół ma istotne znaczenie i może zostać przez ludzi prawidłowo odczytany (bo przecież Matka Boża wsparta przez swojego Syna nie może popełniać błędów, robić coś byle jak czy bez powodu). Dlaczego zatem, gdy w wizji pojawia się jej główny bohater widzący nie wiedzą kto to jest, mają co do tego poważne wątpliwości, których efektem jest opisanie go jako „Biskupa odzianego w Biel”? Dlaczego Matka Boża nie ukazała tego człowieka w taki sposób, by widzący nie mieli żadnych wątpliwości ani przez moment, że to papież? Przecież była w stanie to zrobić. Dlaczego doprowadziła do tego, że na początku Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej jej czytelnik dowiaduje się, że jej główny bohater to „Biskup odziany w Biel”. Niektórzy mówią, że widzącymi były przecież małe, niewykształcone dzieci z zapadłej wsi, które nie widziały nigdy papieża i nie wiedziały jak się ubiera i jak wygląda. Dlaczego zatem w pewnym momencie dzieci doszły do wniosku, że to jednak papież? Skąd wcześniej były pewne, że to biskup. Widziały zapewne swojego biskupa, ale on przecież nie bywał nigdy „odziany w biel”. To białe odzienie zaskoczyło dzieci, najbardziej rzuciło im się w oczy jako coś nieznanego. Skąd wiedziały, że ten człowiek „odziany w Biel” to biskup? Po czym to poznały? Jeżeli wcześniej widziały biskupa, to widziały fiolet. Rzucał im się w oczy fioletowy strój i fioletowe nakrycie głowy – fioletowa piuska. Czyżby widziały człowieka „odzianego w Biel” z fioletową piuską na głowie i po tej piusce rozpoznały, że to „Biskup”? A może widziały człowieka „odzianego w Biel” z białą (papieską) piuską na głowie i kojarzyły, że piuska to nakrycie głowy biskupa, a zdziwiło ich, że w tym wypadku piuska jest biała? Jeśli człowiek „odziany w Biel” miał fioletową piuskę na głowie to wynikałoby z tego, że to nie jest prawdziwy papież. Dlaczego Matka Boża dopuściła do takiej rozterki widzących, że aż musieli oprzeć się na swoim „przeczuciu”, by założyć, że to jednak jest „Ojciec Święty”? Matka Boża wyraźnie powiedziała do Łucji 3 stycznia 1944 r. nakazując jej spisanie Trzeciej Tajemnicy: „Napisz, co ci każę, jednak nie to, co ci jest dane jako zrozumienie znaczenia”. Dlaczego zatem Łucja spisując tę Tajemnicę, pisze: „...mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty”? Przecież w ten sposób w tekst, w którym zapisuje to, co kazała jej Matka Boża – to, co widziała i słyszała, wpisuje w sposób ewidentny to, co „jest jej dane jako zrozumienie znaczenia”. Matka Boża musiała się na to zgodzić, musiała to planować. Jaki jest tego efekt? Gdy późnej w tekście pojawia się określenie „Ojciec Święty”, my jako jego czytelnicy, wciąż nie mamy stuprocentowej pewności, że to jest faktycznie Ojciec Święty. Kto to jednak może być? To może być taki „Ojciec Święty”, co do którego nie ma stuprocentowej pewności, że jest to Ojciec Święty. Może to być zatem taki papież, którego wybór nie dokonał się zgodnie z procedurami, w sposób ważny. Takie wątpliwości są w stosunku do papieża Franciszka. Pisze o tym Antonio Socci w swojej książce pt. „Czy naprawdę Franciszek? Kościół w czasach zamętu”. W Polsce pisano o tym we „Wprost”, w „Rzeczpospolitej”, a nawet w „Tygodniku Powszechnym. Tak o tym pisze Cenckiewicz w „Rzeczpospolitej”: „Chodzi o wydarzenia z Kaplicy Sykstyńskiej z 13 marca 2013 r. i bezprawne anulowanie czwartego (jest też mowa o anulowaniu piątego) głosowania, w którym kardynał Bergoglio najpewniej nie przeskoczył poprzeczki 77 głosów, a w trzech wcześniejszych głosowaniach prowadził Scola. Pretekstem miało być wrzucenie do urny przez jednego purpurata dwóch kart do głosowania, z których jedna była czysta i przykleiła się do wypełnionej. Głosowano więc dalej, czego skutkiem był wybór Franciszka w szóstym głosowaniu! Jednak artykuł 69 konstytucji Universi Dominici Gregis nie daje możliwości anulowania głosowania w takiej sytuacji! Mało tego, artykuł 63 tej samej konstytucji o wyborze papieża jednoznacznie stanowi, że istnieje możliwość jedynie czterech głosowań w ciągu jednego dnia posiedzenia konklawe! Natomiast w artykule 76 czytamy, że gdyby wybór nastąpił w inny sposób niż jest to ustalone w niniejszej konstytucji lub nie byłyby zachowane warunki tu ustalone, wybór jest przez to samo niebyły i nieważny, bez potrzeby wydawania jakiejkolwiek deklaracji w tym względzie, a więc nie daje on żadnego prawa osobie wybranej! Historia konklawe i decydującej rozgrywki z 13 marca 2013 r. została szczegółowo opisana przez zaprzyjaźnioną z Franciszkiem Elisabettę Piqué w książce poświęconej Bergoglio. Zdaniem Socciego, to sam Franciszek stoi więc za przeciekami związanymi z kulisami konklawe, mimo że grozi za to kara ekskomuniki. W każdym razie misterna gra grupy kardynałów z Walterem Kasperem na czele skupionych wokół zakulisowych spotkań w St. Gallen, która już po śmierci Jana Pawła II forsowała Bergoglio jako papabile, została niejako obnażona fałszerstwem dokonanym na konklawe”. W 2008 r., a zatem jeszcze, podkreślmy to, za pontyfikatu Benedykta XVI ukazuje się książka Antonio Socciego pt. „Czwarta tajemnica Fatimska”. Socci poddaje tam analizie sformułowania „Biskup odziany w Biel” i „...mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty” i zadaje pytanie o to czy te sformułowania nie mogą „odnosić się do kogoś, kto będzie miał na sobie strój papieski, nie będąc jednak papieżem lub nie będąc nim w sposób prawowity”. W następnym akapicie Socci idzie jeszcze dalej i pisze: „Użycie słowa Biskup, ale odziany w Biel nasuwa myśl, że naprawdę może chodzić o nielegalnego papieża, o antypapieża, uzurpatora”. Czy w tekście Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej jest coś co potwierdzałoby taką hipotezę? Są to słowa, które na język polski przetłumaczone są (w oficjalnym tłumaczeniu, z którego korzystamy) w sposób następujący: „...na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł...”. Ze słów tych niewiele, przynajmniej na pierwszy rzut oka, wynika i możemy przejść nad nimi szybko do porządku dziennego stwierdzając, że sygnalizują one stan, który należy uznać za normalny dla tej sytuacji: ból, cierpienie, skrajne zmęczenie. Skąd jednak i dlaczego się one wzięły w tym tekście? Jaki jest ich cel? Czy jest tu jakiś cel? Przypomnijmy słowa, które Matka Boża wypowiedziała do Łucji 3 stycznia 1944 r. nakazując jej spisanie Trzeciej Tajemnicy: „Napisz, co ci każę, jednak nie to, co ci jest dane jako zrozumienie znaczenia”. Musimy założyć, że Łucja podporządkowała się temu zaleceniu. Jeżeli widziała całą opisaną w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej sytuację bardzo wyraźnie i przez dłuższy czas mogła spostrzec, że „Biskup odziany w Biel” drży (ale: dlaczego na poły?) i idzie „chwiejnym krokiem”. Nie mogła jednak widzieć, że jest udręczony (to jest już interpretacja – hipoteza) i wiedzieć, że źródłem tego udręczenia jest „ból i cierpienie”. Matka Boża mogła jednak kazać jej tak napisać. Powtórzmy: Matka Boża przekazując dzieciom Trzecią Tajemnicę Fatimską zrobiła to, chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości, w sposób tak perfekcyjny, że każda informacja w niej zawarta każdy jej szczegół ma istotne znaczenie i może zostać przez ludzi prawidłowo odczytany. Dlaczego Matka Boża kazała Łucji opisywać stan fizyczny i psychiczny „Biskupa odzianego w Biel”? Czy na pewno to były takie właśnie słowa, jakie pojawiają się w polskim tłumaczeniu? Pamiętajmy o tym, że oryginalny tekst orędzia fatimskiego, w tym oczywiście Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, jest sformułowany w potocznym języku portugalskim z początku XX w. Każde tłumaczenie, dokonane nawet w najlepszej intencji i w sposób najbardziej profesjonalny, może zmieniać wymowę tłumaczonego tekstu. W cytowanej wyżej książce Socciego znajduje się suplement autorstwa Mariagrazia Russo, profesora literatury portugalskiej i filologii romańskiej, pt. „Trzecia część Tajemnicy Fatimskiej: badania paleograficzne, analiza wydania watykańskiego, aspekty lingwistyczne i translatorskie”. W tekście tym Russo, analizuje, między innymi, wybrane słowa z tekstu tej Tajemnicy i określa precyzyjnie ich znaczenia. Jednym ze słów, któremu poświęca uwagę jest przymiotnik „acabrunhado” odnoszący się do „Biskupa odzianego w Biel”, którego znaczenie we włoskim oficjalnym tłumaczeniu zostało zaprezentowane przez termin „afflitto” (czyli: „zgnębiony”), a w polskim oficjalnym tłumaczeniu przez słowa „udręczony bólem i cierpieniem”. Termin ten, jak twierdzi Russo, niełatwo jest przetłumaczyć na inne języki. Pisze: „Aby czytelnik do końca zrozumiał znaczenie tej przydawki można w tym miejscu wziąć pod uwagę inne włoskie synonimy, które mogłyby być pomocne: poniżony (wł. avvilito), uciemiężony (wł. oppresso), upokorzony (wł. umiliato), zadręczony (włoskie mortificato), niektóre z nich może lepiej ukazują stan duszy papieża widzianego przez pasterkę Łucję”. Socci zwraca uwagę na to, że są to „przymiotniki, które mogą wyrażać ogromne poczucie winy i bolesną skruchę”. Dlaczego Matce Bożej zależałoby na tym, by w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej była zawarta informacja, że „Biskup odziany w Biel” - papież, który zbliża się do miejsca swojej męczeńskiej śmierci, bezpośrednio przed nią jest opanowany przez „ogromne poczucie winy i bolesną skruchę”? Czyżby chciała zasygnalizować, że ten „Biskup odziany w Biel”, ten papież dopiero właśnie się nawrócił w tym momencie? Tak można podejrzewać, ale nie mamy całkowitej pewności. Czy Matka Boża chce, abyśmy nie mieli tej pewności do końca? Moglibyśmy mieć taką pewność, gdyby w orędziu fatimskim były jakieś dodatkowe informacje. A może one tam są, ale nie zostały dotąd ujawnione? Tak ujmuje ten problem Socci: „Istnieją dwa epizody rzucające pewne światło na tę zagadkę, a dotyczą dwóch spośród kilku świadków, którzy czytali tekst Trzeciej Tajemnicy. Pierwszym z nich jest biskup Capovilla. Ojciec Alonso, który przeprowadził z nim wywiad w 1978 roku ( wywiad został opublikowany w czasopiśmie „Rosarium”, nr 4-5/1978 – dop. S. K.) przyjmuje trzy możliwe powody, dla których, najprawdopodobniej, Trzecia Tajemnica nie została ujawniona (w 1978 r. jeszcze nie była ujawniona, a przecież miała być ujawniona w 1960 r. - dop. S. K.): a) ponieważ w Tajemnicy zostało wyraźnie wymienionych kilka narodów lub hierarchów (kardynałowie, biskupi?); b) ponieważ były w niej odniesienia do kryzysu religijnego w Kościele; c) ponieważ były tam odniesienia – kolejne – do Rosji i do jej wpływów na całym świecie. Odpowiedź biskupa Capovilli jest znamienna: Nie wydaje mi się, aby chodziło o powściągliwość z powodu konkretnych osób lub narodów albo o odniesienia natury politycznej. Czyli zaprzecza hipotezom a) i c), ale nic nie mówi o hipotezie b). Gdyby także hipoteza b) była błędna, to biskup pewnie by ją wykluczył, podobnie jak to uczynił z hipotezami a) i c). Jeśli jednak była zgodna z prawdą, to biskup Capovilla nie mógłby powiedzieć, że tak właśnie jest, z powodu tajemnicy, która go obowiązywała. Dlatego właśnie, nic nie mówiąc, wyraźnie dał do zrozumienia, że tą hipotezą ojciec Alonso trafił w sedno. Wygląda więc na to, że w Trzeciej Tajemnicy znajdują się „odniesienia do religijnego kryzysu w Kościele i tylko z ich powodu została utajniona”. Wielu innych z tych, którzy zapoznali się wcześniej z Trzecią Tajemnicą Fatimską oraz wielu z jej badaczy idzie jeszcze dalej, ale o tym napiszemy już w dalszej części książki. Kim jest papież Franciszek? Jacy będą jego następcy? Czy będą to papieże, których będzie można określić jako tradycyjnych? Czy będą to kontynuatorzy linii Franciszka, jakiś Franciszek II, Franciszek III itd.? Dokumenty wydane przez papieża Franciszka, jego gesty, słowa, zachowania budzą coraz większy niepokój w Kościele, i wywołują negatywne reakcje. Niektórzy oskarżają papieża o herezję, o apostazję (porzucenie wiary), przynależność do masonerii. Są tacy, którzy wprost mówią, że jest antychrystem. Takie opinie są już tak głośne, że ustosunkowuje się do tego sam papież Franciszek. Udzielił między innymi w 2015 r., w związku z tym, wywiadu dla „Corriere della Sera”. Przeprowadzający ten wywiad Gian Guido Vecchi zapytał papieża: „Przed tą podróżą (chodzi o pielgrzymkę do USA) odbyło się kilka przedziwnych manifestacji, które pokazywano w większości ważnych, światowych mediów, a część amerykańskiego społeczeństwa wprost zadawała pytanie: czy papież wciąż jest katolikiem? Jakiś czas temu dyskutowano, czy papież jest komunistą, a teraz podważa się jego katolickość. Co Wasza Świętobliwość myśli o tych głosach?”.
Papież Franciszek odpowiedział: Jeden z moich przyjaciół, kardynał, opowiedział mi kiedyś o pewnej pobożnej kobiecie, która przyszła do niego bardzo zaniepokojona. Trochę sztywna, ale katoliczka. Zapytała go, czy to prawda, że w Biblii, w księdze Apokalipsy jest mowa o antychryście, który będzie antypapieżem. Nie rozumiał, dlaczego pyta go akurat o to. W odpowiedzi usłyszał: ponieważ jestem pewna, że Franciszek nim jest. (…) Odnośnie uznawania, czy ktoś jest komunistą, czy nim nie jest, jestem przekonany, że nigdy nie powiedziałem nic ponad to, co głosi Katolicka Nauka Społeczna. W czasie innego lotu jeden z dziennikarzy zapytał mnie, czy jeżeli wyciągnę rękę do różnych popularnych ruchów społecznych, to Kościół wciąż będzie za mną podążał? Odpowiedziałem mu, że to ja jestem tym, który podąża za Kościołem. W tym kontekście myślę, że się nie mylę. Wierzę, że nigdy nie powiedziałem czegoś, co nie jest częścią Katolickiej Nauki Społecznej. Różne sprawy domagają się wyjaśnienia. Być może te zaproponowane przeze mnie, sprawiają wrażenie nieco lewicowych, jednak nie należy tego tak interpretować. To, co zawarłem w Laudato si`, kwestie chociażby imperializmu ekonomicznego, to są elementy Katolickiej Nauki Społecznej. A jeżeli będzie to konieczne, jestem gotów publicznie złożyć wyznanie wiary.
Wielu publicystów mówi o wzrastających w Watykanie wpływach jednego z najbardziej znanych masonów, zwanego żołnierzem Rothschilda, George Sorosa. Tekst na ten temat znajdujemy np. na portalu telewizji Republika:
Z dokumentów platformy Wikileaks wynika, że lewicowy miliarder George Soros – jeden z najważniejszych sponsorów Hillary Clinton w wyborach o fotel prezydenta USA – wyłożył wiele pieniędzy, aby papież Franciszek podczas swej zeszłorocznej pielgrzymki do Stanów Zjednoczonych nie mówił o aborcji czy małżeństwach homoseksualnych, lecz skupił się na nierówności w zarobkach oraz ociepleniu klimatu. Sorosowi udało się zinfiltrować najbliższe otoczenie Ojca Świętego (do niego samego oczywiście nie dotarł, w tym dwóch biskupów z USA oraz jednego kardynała z Ameryki Południowej - pisze Adam Sosnowski z miesięcznika Wpis. (…) Czy Sorosowi udało się osiągnąć swój cel? Wikileaks przechwyciło także dokument fundacji Sorosa podsumowujący ich wysiłki. Byli zadowoleni i szczególnie podkreślali, że „udało się kupić niektórych biskupów wspierających tematykę ekonomii i sprawiedliwości rasowej, tak, aby zacząć tworzyć krytyczną grupę biskupów powiązanych z papieżem”. Wg tego dokumentu udało im się także spenetrować amerykańskie media poprzez stworzenie zaawansowanej kampanii medialnej z udziałem katolickiego dyrektora FPA jako czołowego komentatora w prestiżowych środkach społecznego przekazu takich jak USA Today, Newsweek, CNN, NBC, Boston Globe, Washington Post i Guardian. Po tych szokujących informacjach pojawiają się pytania co do encykliki papieża Franciszka „Laudato Si”, która w głównej mierze była poświęcona ekologii i zagrożeniom globalnego ocieplenia. Możliwe, że środowisko Sorosa miało na to wpływ. Z tego powodu martwi także bliski związek Jeffreya Sachsa z Watykanem, ekonomisty i bankiera o zabarwieniu ekologicznym, który walczył o to, aby wprowadzenie aborcji zapisać jako jeden z Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ, co zresztą się udało. Wg ONZ do 2030 r. kobiety wszędzie powinny mieć dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji. Do Narodów Zjednoczonych Sachsa zaprosił abp Marcelo Sanchez Sorondo, bliski doradca papieża Franciszka. Zaś papieski nuncjusz abp Bernardito Auza stwierdził, że Kościół i papież te cele wspierają. Papieżowi Franciszkowi coraz głośniej zarzuca się też popełnianie błędów doktrynalnych. Nasiliło się to w drugiej połowie 2016 r.
„Dziewiętnastego września – czytamy na portalu Pch24.pl – kardynałowie: Walter Brandmüller, Raymond Burke, Carlo Caffarra i Joachim Meissner zwrócili się do papieża z prośbą o wyjaśnienie sformułowań zawartych w adhortacji apostolskiej „Amoris laetitia”, a budzących poważne zaniepokojenie i wprowadzających zamieszanie zarówno wśród duchownych, jak i samych wiernych. Ponieważ nie otrzymali odpowiedzi blisko przez dwa miesiące, w poniedziałek zdecydowali się upublicznić treść swojego listu wiernym. Dzień później na stronie internetowej gazety National Catholic Register ukazał się wywiad z kard. Burkem, w którym hierarcha oznajmił, że wraz z innymi duchownymi rozważa skorygowanie błędów zawartych w adhortacji papieskiej, by nie wprowadzać zamieszania i nie dawać pretekstu do jej błędnej interpretacji. Edward Pentin pytał byłego wysokiego urzędnika Kurii Rzymskiej, co się stanie, jeśli Ojciec Święty nie odpowie na akt sprawiedliwości i miłości (odniesienie do listu) i nie wyjaśni wątpliwości dotyczących adhortacji. Kardynał odrzekł, że wtedy trzeba będzie rozwiązać sytuację odwołując się do starej praktyki korygowania błędów Biskupa Rzymskiego. - Jest w Tradycji Kościoła praktyka korygowania błędów Biskupa Rzymskiego. Jest to oczywiście dość rzadko stosowane. Jeśli jednak nie otrzymamy odpowiedzi na te pytania, to chciałbym powiedzieć, że będzie to kwestia podjęcia formalnego aktu korekty poważnego błędu – tłumaczył. Amerykański duchowny dodał, że w przypadku konfliktu między nauczaniem papieża a Tradycją Kościoła, Tradycja jest wiążąca. Władza kościelna istnieje tylko w służbie Tradycji – dodał. Duchowny przywołał fragment listu św. Pawła skierowany do Galatów (1: 8).: „Ale gdybyśmy nawet my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty! Już to przedtem powiedzieliśmy, a teraz jeszcze mówię: Gdyby wam kto głosił Ewangelię różną o tej, którą (od nas) otrzymaliście – niech będzie przeklęty!". – Historycznie rzecz biorąc – wyjaśniał dalej – w rzadkich przypadkach, gdy papieże głoszą herezje jest obowiązkiem (...) i historycznie tak się działo – kardynałów i biskupów, by wyjaśnić, że papież naucza błędu i poprosić go o naprawienie tego błędu”. Czyżby zatem w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej chodziło o papieża Franciszka (albo o któregoś z jego następców-kontynuatorów)? W związku z podejrzeniem, że istnieje nieujawniona dotąd część Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej pojawiają się wypowiedzi o tym, że dotyczy ona apostazji w Kościele, która „rozpoczyna się na samym jej szczycie” (kard. Ciappi), że mówi ona o papieżu „pozostającym pod kontrolą Szatana” (ks. Malachi). W pewnym momencie odzywa się z więzienia w Turcji Ali Agcca wysyłając do gazety „La Reppublica” tekst o nazwie „List otwarty do Watykanu”, w którym pisze, że „trzecia tajemnica fatimska powinna zostać ujawniona w całości, chodzi zwłaszcza o część, która nawiązuje do Antychrysta”. Reaguje na to, wypytywany o Antychrysta przez dziennikarza „La Republica”, kard. Jose Saraiva Martins, Prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Oto fragment artykułu: „Nie wierzę i nigdy w niego nie wierzyłem – mówi stanowczo”. Następnie wyjaśnia: „Nie wierzę z tego prostego powodu, że nie ma żadnej obiektywnej przesłanki, która mogłaby dowieść istnienia tej postaci (…) Może słuszniej byłoby mówić o Antyczłowieku”. Do tej wypowiedzi Kardynała odnosi się Sandro Magister, watykanista z pisma „Espresso” zwracając uwagę na to, że Nowy Testament wielokrotnie mówi o Antychryście. Przytacza, między innymi następujące jego fragmenty: „Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem”. (2 Jana, 7); „Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem” (2 Tes 2, 3-5). Tekst Magistra natychmiast powoduje reakcję Kardynała. Publikuje on list otwarty do dziennikarza, w którym deklaruje wiarę w istnienie Antychrysta, ale zarazem twierdzi, że Antychryst „wcielił się” w ideologie komunizmu i nazizmu. Socci zwraca uwagę na to, że w refleksji Kardynała nie ma mowy o właściwym Antychryście o jakim mówi Nowy Testament, czyli o „zwodzicielu religijnym”. Według Socciego najlepszego opisu Antychrysta dokonał kard. Ratzinger w swojej książce z 2004 r. pt. „In cammino verso Gesu Cisto”. Pisze on tam: „Oświecające jest jedno zdanie Sołowiowa. Antychryst wierzył w Boga, ale w głębi swojego serca pierwszeństwo przyznawał samemu sobie”. Socci stwierdza w 2008 roku, za pontyfikatu Benedykta XVI, że Trzecia Tajemnica Fatimska mówi o tak rozumianym Antychryście. Przypomina, przy okazji wydarzenie, którego świadkiem był w 1917 r. św. Maksymilian Maria Kobe, wydarzenie, które miało wpływ na całe życie Świętego. Zobaczył on manifestację masonów przed Watykanem i niesiony przez nich transparent z napisem: „Szatan będzie panował w Watykanie, a papież będzie jego niewolnikiem”.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną