Sekrety finansowe europosłów

0
0
0
/

Idealiści angażujący się we wspieranie polityków z środowisk prawicowych, patriotycznych czy wolnorynkowych, liczą, że politycy ci głoszący w czasie kampanii szczytne hasła, po zdobyciu posad europosłów wykorzystają swoją pozycję do budowy lokalnych struktur niezbędnych do wygrywania kolejnych wyborów i dokonywania zmian w Polsce. Niestety tak się nie dzieje.

 

Dlaczego? W niezwykle szczery, zabawny i dokładny sposób wyjaśnia to były europoseł Marek Migalski w swej książce „Parlament Antyeuropejski”, wydanej przez wydawnictwo The Facto.


Zbyt często politycy którzy zostają europarlamentarzystami zapominają o swoich wyborcach i zobowiązaniach dzięki mechanizmowi korzyści z władzy stworzonemu przez Unię Europejską. By czerpać profity z bycia europosłem, polityk musi całkowicie poświęcić swój czas na spełnianiu wymagań Parlamentu Europejskiego. Zabiegi o kasę nie pozostawiają europarlamentarzystom czasu nie tylko na działalność w kraju, ale i na kontrolowanie tego co się dzieje w europarlamencie (na czym korzysta biurokracja UE).


Do pierwszych opisanych przez Migalskiego przywilejów europarlamentarzystów należy bezpłatny transport limuzynami gdy polityk mieszka 20 km od budynku europarlamentu. Kolejnymi przywilejami jest 50 euro na taksówki, i dodatkowe 50 euro na każdy dojazd na lotnisko. Ogromne pieniądze daje zwrot kosztów przejazdu - 0,49 euro za każdy kilometr dojazdu z domu do euro parlamentu (najwięcej zarabiają ci którzy najdalej mieszkają w Europie od Brukseli) - przez 5 lat za dojazdy z Warszawy do Brukseli europarlamentarzysta mógł zarobić 800.000 złotych (teoretycznie codziennie jadąc można zarobić nawet do 1.500.000 euro dodatkowo). Dowodem przejazdu jest rachunek za benzynę lub jedzenie po drodze - więc za niektórych europarlamentarzystów jeżdżą asystenci zbierający paragony, lub kilku sprytnych europarlamentarzystów jedzie razem by później osobno się rozliczać. Jakiś czas temu europarlamentarzysta dostawał 150 euro za nocleg na trasie - nocleg mógł być wielokrotnie tańszy, a sprytny europarlamentarzysta realnie z niego nie korzystał.


Niektórzy europarlamentarzyści, by zdobyć darmowe punkty za przeloty, latają między domem a europarlamentem okrężnymi trasami (za przelot płaci UE a punkty zostają w kieszeni europarlamentarzysty).


Miesięczna dieta europarlamentarzysty wynosi 7500 euro plus 300 euro za każdy dzień pobytu w europarlamencie - miesięcznie może to dać nawet 15.000 euro bez podatku. Dowodem na bytność w europarlamencie jest poranny wpis na listę obecności (czyli z rana wpada się na sekundę do budynku parlamentu by podpisać listę obecności).


Europarlamentarzyści dostają też: diety za swój udział w posiedzeniach parlamentu krajowego, 20.000 euro na asystentów i 4.500 euro na biura. Często asystenci i biura pracują na rzecz partii europosła. Europoseł może zatrudnić jako asystenta byle kogo.


Gdy europoseł przestaje być europosłem, to przez 6 miesięcy ma jeszcze darmowe przeloty z i do Brukseli. Przez pół roku dostaje też dietę w wysokości 7500 euro. Gdy jest to jego druga kadencja to dostaje dietę przez 12 miesięcy. Przez 3 miesiące dostaje kasę na biura. I po osiągnięciu 63 lat emeryturę - za jedną kadencję w wysokości 1300 euro, za dwie kadencje w wysokości 2600 euro.


Innym profitem z bycia europosłem mogą być wyjazdy do atrakcyjnych turystycznie krajów, trzeba być tylko członkiem komisji do spraw danego kraju. Koszty takich wyjazdów są gigantyczne - europosłowie mieszkają w najdroższych hotelach, latają najlepszymi samolotami. Razem z nimi po świecie podróżują asystenci i tłumacze. Na miejscu nie ma obowiązku brania udziału w posiedzeniach komisji, choć wypłacana jest 1/2 diety dziennej.


Europoseł dostaje rocznie 5000 euro na naukę angielskiego plus 150 euro diety za dzień udziału w kursie i zwrot kosztów podróży na kurs i z kursu do domu. Kursy organizowane są więc często w atrakcyjnych turystycznie miejscach


Dodatkową kasę europosłowie dostają na organizację wystaw w europarlamencie. Wystaw tych często nikt nie ogląda, atrakcją jest darmowa wyżerka podczas otwarcia ekspozycji.


Europoseł może rocznie zaprosić do europarlamentu 110 osób ze swojego kraju. Na każdą z tych osób dostaje 300 euro. Nikt nie weryfikuje kogo zaprasza i rachunków za organizację wycieczki. Do europarlamentu zapraszani są na koszt PE dziennikarze mający kreować pozytywny wizerunek UE w mediach.


Marek Migalski w swej książce „Parlament Antyeuropejski” przybliża też czytelnikom tematykę marnotrawstwa pieniędzy w europarlamencie, dominującej tam lewicowej wizji świata, prawa głosu tylko dla przedstawicieli dużych frakcji, zwalczania na forum europarlamentu nielewicowych poglądów, euro przepisów ingerujących we wszystkie dziedziny życia i braku wiedzy europosłów.


Jan Bodakowski

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną