Papież Franciszek i prawo stopniowości

0
0
0
/

  [caption id="attachment_51347" align="alignleft" width="300"] fot. flickr.com/ercolemarchi[/caption] Jan Paweł II zwrócił uwagę, że istnieje prawo stopniowości, które polega na tym, że człowiek wciąż się rozwija, uczy się bardziej kochać i być wiernym zasadom moralnym:           Człowiek jednakże, powołany do świadomego wypełnienia mądrego i pełnego miłości zamysłu Bożego, jest istotą historyczną, która się formuje dzień po dniu, podejmując liczne i dobrowolne decyzje: dlatego poznaje, miłuje i czyni dobro moralne, odpowiednio do etapów swego rozwoju. Także i małżonkowie, w zakresie swego życia moralnego, są powołani do ustawicznego postępu, wiedzeni szczerym i czynnym pragnieniem coraz lepszego poznawania wartości, które prawo Boże chroni i rozwija, oraz prostą i szlachetną wolą kierowania się nimi w konkretnych decyzjach[1]. Papież Polak podkreślił, że nie wolno mylić prawa stopniowości ze stopniowalnością prawa. Rozumiał przez nią sytuacje, kiedy uważa się, że na różnym stopniu rozwoju człowieka należy proponować mu różne wymagania moralne:
Nie mogą jednak patrzeć na prawo tylko jako na czysty ideał osiągalny w przyszłości, lecz powinni traktować je jako nakaz Chrystusa do wytrwałego przezwyciężania trudności. A zatem „tego, co nazywa się «prawem stopniowości» nie można utożsamiać ze «stopniowością prawa», jak gdyby w prawie Bożym miały istnieć różne stopnie i formy nakazu dla różnych osób i sytuacji. Wszyscy małżonkowie są powołani do świętości w małżeństwie według woli Boga, a to powołanie realizuje się w miarę, jak osoba ludzka potrafi odpowiedzieć na przykazanie Boże, ożywiona spokojną ufnością w łaskę Bożą i we własną wolę”. Tak samo sprawą pedagogii Kościoła jest, by małżonkowie przede wszystkim jasno uznali naukę zawartą w Encyklice Humanae vitae, jako normatywną dla ich życia płciowego i szczerze usiłowali stworzyć warunki konieczne dla zachowania tych zasad[2].
Papież Franciszek w swojej adhortacji o rodzinie powoływał się na te fragmenty. Pokazuje to, że znał rozróżnienie na prawo stopniowości i stopniowalność prawa i deklarował, że ta druga jest nie do przyjęcia. Jednocześnie w tym samym dokumencie poczynił wiele uwag, które wskazują na coś przeciwnego. Na początku swoich rozważań o „związkach nieregularnych” Papież podkreślił, że Kościół zwraca się także do tych, którzy w sposób niepełny uczestniczą w życiu Boga. Już tutaj pojawia się pewna stopniowalność. Nauczanie Kościoła głosiło zawsze, że albo człowiek znajduje się w stanie łaski uświęcającej i wówczas uczestniczy w życiu Boga, albo nie. Stąd posługiwano się określeniem „grzech śmiertelny”, chcąc zwrócić uwagę, że jest to taki grzech, który zabija Boże życie w nas. W adhortacji Franciszka okazuje się, że istnieją co najmniej dwa stopnie życia Bożego w nas: niepełne i pełne. Na tej zasadzie można zresztą wyróżnić dowolną liczbę stopni posługując się np. skalą procentową. Wówczas można by mówić, że ktoś ma w sobie życie Boże na poziomie 38%, a ktoś inny 67%[3]. W następnym paragrafie Papież precyzuje, że „Małżeństwo chrześcijańskie, będące odzwierciedleniem jedności między Chrystusem a Jego Kościołem, realizuje się w pełni w jedności mężczyzny i kobiety, którzy oddają się sobie nawzajem w wyłącznej miłości i dobrowolnej wierności, należą do siebie aż do śmierci i są otwarci na przekazywanie życia, uświęceni sakramentem, który udziela im łaski, aby stawali się Kościołem domowym i zaczynem nowego życia dla społeczeństwa. Inne formy związków są radykalnie sprzeczne z tym ideałem, chociaż niektóre z nich realizują go przynajmniej częściowo i analogicznie. Ojcowie synodalni stwierdzili, że Kościół nie zapomina o docenieniu konstruktywnych elementów w sytuacjach, które nie są jeszcze lub już nie odpowiadają” jego nauczaniu o małżeństwie”[4]. Opis zwykłego, katolickiego małżeństwa jest tutaj potraktowany jako opis ideału. To słowo nie pada w tym paragrafie, ale później kilkakrotnie mowa jest o „obiektywnym ideale”, „chrześcijańskim ideale”, „katolickim ideale”. Eufemistyczne sformułowanie „inne formy związków”, które może obejmować wszelkie relacje, jak choćby relację homoseksualną, są docenione ze względu na „częściową realizację” ideału małżeństwa. Można sobie wyobrazić osobę, która nie porzuca swojego współmałżonka, ale zdradza go i wykorzystuje. Mimo to, w ramach tej logiki, należałoby docenić, że przynajmniej nie opuszcza swojej drugiej połówki. W ten sposób jakoś realizuje, częściowo i „analogicznie”, ideał małżeństwa choćby w 5%. Sam termin „analogiczny” jest tu użyty w sposób zupełnie nieuprawniony. Zawsze odnoszono go do Boga. „Analogiczny” znaczy, że ktoś jest lub działa w sposób, który jest zarazem do czegoś podobny i niepodobny, równoznaczny i wieloznaczny. Mówimy, że Bóg jest miłością, ale czynimy to w sposób analogiczny. Bóg nie ma uczuć, a miłość nie jest u Niego aktem woli, jak u nas, ale utożsamia się z Jego istotą. Miłość jest więc w Nim czymś innym, ale jednocześnie i w Nim miłość wiąże się z troską o dobro ukochanego. Odnosząc termin „analogiczny” do ludzkich relacji wprowadza się zamieszanie pojęciowe. Na tej zasadzie każda relacja międzyludzka, choćby najbardziej patologiczna, przypomina w jakimś stopniu małżeństwo i przez to jest warta docenienia. Mówienie o ideale małżeństwa i o częściowej jego realizacji jest wprowadzeniem do małżeństwa stopniowalności, czego dotąd nigdy nie czyniono. Albo mamy do czynienia z małżeństwem albo nie. Czym innym jest przy tym fakt, czy dane małżeństwo żyje po katolicku, czy nie. Franciszek podkreślił, że „Kościół w żadnym przypadku nie może wyrzec się proponowania pełnego ideału małżeństwa, planu Bożego w całej swej okazałości” i „Zrozumienie sytuacji wyjątkowych nigdy nie oznacza ukrywania światła pełniejszego ideału ani proponowania mniej, niż to, co Jezus oferuje człowiekowi”[5]. Wypowiedzi te wskazują, że Kościół powinien przedstawiać pełen ideał małżeństwa, czyli integralną naukę katolicką na ten temat. Jednocześnie jednak Papież uznał, że w danej chwili, pośród konkretnych okoliczności nawet tylko częściowe zrealizowanie ideału może być po myśli Bożej. Mówiąc inaczej na danym etapie życia może okazać się, że ktoś nie musi realizować w pełni nauki katolickiej. Potwierdza to uwaga Papieża, który zalecił duszpasterstwo pozytywne, w którym stopniowo pogłębia się wymagania Ewangelii. Mamy w tym wypadku do czynienia ze stopniowalnością prawa, którą odrzucił Jan Paweł II, gdzie wymagania Ewangelii różnicuje się ze względu na etap rozwoju, jaki ktoś osiągnął[6]. [1]Jan Paweł II, Familiaris consortio, 34. [2]Tamże. [3]Franciszek, Laetitia amoris, 291. [4]Tamże, 292. [5]Tamże, 307. [6]Tamże, 38, 303.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną