Kruszenie muru koreańskiego

0
0
0
/

W Singapurze doszło w końcu do historycznego spotkania Donalda Trumpa i Kim Dżong Una. Niemal do ostatniej chwili spotkanie to wisiało na włosku. Korea Północna od długiego już czasu straszy świat bronią nuklearną. Początkowo demonstrowała swoją potęgę za pomocą prób rakietowych, aby w końcu pochwalić się bronią nuklearną. Co pewien czas słyszymy o nowych próbach nuklearnych dokonywanych na tamtejszych poligonach. Kim Dżong Un jest władcą nieprzewidywalnym i w imię pokazania światu swej potęgi może użyć swego potencjału atomowego. Już w poprzednich latach – w 2000 -2007 dochodziło do spotkań przywódców reżimowego państwa z jego południowymi partnerami. Zapewniano o ociepleniu stosunków, o ułożeniu sobie przyjaznych relacji. Wszystko to już wkrótce spaliło na panewce , a reżim w KRLD jeszcze bardziej się umacniał. Co pewien czas przywódca Korei Płn. straszył użyciem broni nuklearnej, a Donald Trump obiecywał zgotowanie mu prawdziwego piekła. Tylko, że w tym piekle znalazłby się cały świat. Dlatego niesłychanie ważne było doprowadzenie do rozpoczęcia rozmów denukleryzacyjnych. Od czasu tegorocznych zimowych Igrzysk Olimpijskich stosunki znów się ociepliły. Doszło do spotkania przywódców obu Korei, złożenia wspólnych deklaracji, łącznie z tą dotyczącą Kima Dżong Una, który do końca tego roku zobowiązał się podpisać traktat pokojowy z Południem. Od 1953 roku obowiązuje jedynie zawieszenie broni i formalnie oba państwa są w stanie wojny. Na szczęście we wtorek rano doszło do rozmów obu przywódców: prezydenta Stanów Zjednoczonych z wodzem KRLR na singapurskiej wyspie Senatosa. Początkowo rozmowa toczyła się w cztery oczy, a potem dołączyli do niej doradcy. Podpisano historyczny dokument, na mocy którego Korea Płn. zobowiązuje się do likwidacji broni atomowej. Zdaniem Trumpa proces ten trzeba przeprowadzić szybko i skutecznie. Do jego zakończenia sankcje nałożone na Koreę zostaną utrzymane. Wszystko to odbywało się w atmosferze wzajemnych uśmiechów i uścisków dłoni. Najbliższy czas pokaże, czy Kim Dżong Un wywiąże się z obietnic, czy po raz kolejny zagra całemu światu na nosie. Może Donaldowi Trumpowi uda się to, co dla jego poprzedników było nieosiągalne. Obecny prezydent USA postrzegany jest przez wielu jako nieobliczalny polityk i może dlatego reżim koreański nie będzie z nim igrał. Może sankcje międzynarodowe okazały się tak bolesne, a katastrofa geologiczna w miejscu niedawnych testów nuklearnych tak znacząca, że Kim Dżong Un będzie zmuszony dotrzymać obietnic. Dla świata to bardzo ważne, ale czy to zmieni sytuację mieszkańców Korei Płn., którzy żyją w niewyobrażalnej nędzy, nękani ciągłymi represjami. Czy nie pora upomnieć się o respektowanie praw człowieka w tym totalitarnym państwie. Wprawdzie prezydent USA po zakończeniu spotkania mówił o rozmowie na ten temat, ale zabrzmiało to bardzo enigmatycznie. Jakie jest codzienne życie mieszkańców Korei Północnej nikt właściwie nie wie. Wiadomości o tym rzadko przedostają się poza druty kolczaste. Wiadomo tylko, że więzienia przepełnione są więźniami politycznymi, a do obozów pracy można trafić z byle błahego powodu. Zbyt nieprzekonujący płacz po śmierci Kim Dżong Ila, lub nie dość entuzjastyczna radość na paradach narodowych mogą być powodem osadzenia winnego w więzieniu czy w obozie pracy. Ktoś, kto nie dość dokładnie czyścił w swoim domu portrety Kim Ir Sena i Kim Dżong Ila został uznany za wroga politycznego, a gdy przed laty portrecista Kim Ir Sena przez nieuwagę usiadł na malowanym wizerunku, został za to skazany na 5 lat więzienia. Kelnera za wzięcie napiwku skazano na 4 lata obozu. Północni Koreańczycy na co dzień doświadczają głodu, który wyniszcza ich organizmy. Jedzą zupę z trawy, żywią się złowionymi żabami. Wszystko co się rusza, jest do zjedzenia. Koreańczycy z Północy są o 7cm. niżsi od tych żyjących w Południowym regionie półwyspu. Nie wiadomo nawet, czy ci ludzie zdają sobie sprawę, w jakim ponurym i zbrodniczym państwie muszą mieszkać. Tragiczny jest los tamtejszych chrześcijan. Rok temu mówił o tym na Światowym Szczycie w Obronie Prześladowanych Chrześcijan w Waszyngtonie koreański misjonarz Kim Chung-Seong. „Rząd bezlitośnie prześladuje i karze wierzących obywateli aresztowaniami, torturami, więzieniem, a nawet egzekucją. Ci, którzy raz trafili do więzienia, zazwyczaj są zsyłani do politycznych obozów pracy, gdzie traktuje się ludzi z niezwykłym okrucieństwem”. Jak na razie pierwszy bardzo ważny krok w kruszeniu muru koreańskiego został zrobiony. Zobaczymy, na ile ważne są deklaracje Kima. Ważne, aby w porę upomnieć się o los obywateli reżimowego państwa i by ta kwestia nie umknęła uwadze negocjatorów.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną