Konopnicka – rozwydrzona bezbożnica?
Poetka opuszczając męża i wyjeżdżając do Warszawy zabrała ze sobą wszystkie dzieci. Helenę odsyłała jednak często to do ojca to do innych krewnych. Gdy Helena urodziła nieślubne dziecko Konopnicka pisała w liście do najmłodszej córki Laury: „[…] spadł mi na kark ciężar nowych znów opłat za dziecko Hel. i obowiązek dalszego utrzymywania go. Bo kto się nim zajmie? Potem trzeba będzie koniecznie umieścić go na wsi, ale przez parę lat jeszcze płacić wypadnie”. Helena odizolowana od dziecka, matki i rodzeństwa chwytała się różnych sposobów by zwrócić na siebie uwagę: kradła, urządzała publiczne sceny, odwiedzała znajomych matki skarżąc się na rodzinę, która pozbawiła ją i jej dziecko środków do życia prosząc o finansowe wsparcie.
W liście do stryja Maria pisała: „Mogę tylko Stryjeczkowi powiedzieć, że z moich sześciorga dzieci mam teraz tylko moich poczciwych chłopaków tudzież moją dobrą Zośkę i równie zacną Lorkę. A że nie śmierć zabrała mi trzecią, Helenę – nad tym boleję”. Okrutne słowa. Trudno uwierzyć, że napisała je matka. W końcu Helena próbowała popełnić samobójstwo. Informacja o tym dostała się do prasy. Konopnicka użyła wszystkich swoich wpływów aby sprawę zatuszować żałując nie córki, ale tego, że naprawdę nie odebrała sobie życia. Poetka próbowała wyrzec się córki, wszystkie listy od niej darła nie czytając lub odsyłając do nadawcy. Nawet imię Helena zastępowała w korespondencji skrótem (całe nie przechodziło jej przez pióro) pisząc Hel. lub tylko H. Ojciec Heleny, a zwłaszcza jej brat Jan współczuli dziewczynie. Jan chciał nawet by zamieszkała u niego, czemu stanowczo sprzeciwiła się matka.
Za liczne kradzieże Helena stanęła wreszcie przed sądem, który uznał ją za chorą umysłowo i skierował do przytułku dla nieuleczalnie chorych. Później przebywała jeszcze w innych zakładach i instytucjach. Na tym kończą się informacje o jej życiu. Nie wiadomo kiedy zmarła ani co stało się z jej dzieckiem. Iwona Kienzler komentując zachowanie Konopnickiej wobec Heleny pisze: „Być może taka obojętność, okazywana córce przez Marię wynikała także z lekarskich wskazań, bowiem w owych czasach za jedną z metod leczenia histerii, o którą podejrzewano Helenę, było odsunięcie chorego od najbliższej rodziny i jego najbliższych przyjaciół”. Nie przeszkodziło to jednak pozostałym członkom rodziny okazywać Helenie ludzkich uczuć.
Historię Heleny, z pewnością tragiczną, dziś w czasach rozkwitu psychologii, psychoterapii, coachingu itp. można tłumaczyć rozpaczliwym wołaniem córki o miłość matki. Konopnicka, kobieta wyzwolona z więzów małżeńskich, bohatersko starająca się zapewnić utrzymanie i wykształcenie swoim dzieciom, realizowała się jako kobieta (w różnych związkach), a przede wszystkim jako poetka i pisarka. Nie wdając się w ocenę postawy Konopnickiej warto zastanowić się nad skrajnym, jak się wydaje, przykładzie jej relacji z córką nad dzisiejszym modelem takiej relacji. Dzisiaj, najprawdopodobniej odebrano by wszystkie dzieci pisarce choćby z tego powodu, że nie miała stałego miejsca zamieszkania lub z powodu okresowych braków środków finansowych.
Nigdy wcześniej nie troszczono się, przynajmniej w deklaracjach, o potrzeby dzieci. Sprawa stała się na tyle ważna, że zajmują się tym rządy, organizacje pozarządowe, sądy, instytucje międzynarodowe, które doszukują się za wszelką cenę krzywd wyrządzanych dzieciom przez rodziców. Złe warunki finansowe, niedostatecznie dobre warunki mieszkaniowe, a nawet klapsy mogą być wystarczającym powodem do odebrania dzieci rodzicom i oddania nowym, „lepszym” rodzicom. Skazuje się przy tym dzieci na sieroctwo rzekomo dla ich dobra, w imię ochrony ich godności, tak jakby pieniądze, wymuskane mieszkanie, czy cokolwiek innego mogło zastąpić miłość rodziców. A dla mam i ojców przypomnienie, żeby w pogoni za dobrami mającymi uszczęśliwić dzieci nie zapominali o tym, że dziecko gdy dorośnie wybaczy brak różnych rzeczy i atrakcji poza jednym – brakiem miłości.
Źródło: prawy.pl