Merkel goni w piętkę

0
0
0
/

Wszyscy szpiegują wszystkich Jest afera. Szpiegowska. Nie wiadomo czy dotyczy sprawy sprzed lat, czy rozpracowywanie operacyjne przez niemiecki wywiad BND w Austrii instytucji państwowych i firm, a także placówek zagranicznych w Wiedniu i filii zagranicznych koncernów ciągnęło się jeszcze do niedawna. Jeśli ruszy śledztwo, dowiemy się więcej, choć nie ma się co łudzić, że wszystkiego. Austriacki dziennik „Der Standard” wraz tygodnikiem „Profil” zdetonowały bombę, która powinna wywołać dyplomatyczne trzęsienie ziemi i wysadzić w powietrze wielu niemieckich polityków, a być może i lobbystów. Chodzi o trwające a latach 1999 - 2006 podsłuchy telefoniczne i elektroniczną inwigilację pond 2000 „obiektów”: numerów telefonów stacjonarnych, komórkowych, faksów i adresów e-maili. W wykazie który posiadają dziennikarze znalazł się nie tylko austriacki urząd kanclerski, ale też najważniejsze resorty w państwie: ministerstwa spraw wewnętrznych, obrony, spraw zagranicznych i finansów, a także przedstawicielstwa ONZ i ambasady wielu państw, m.in: USA, Rosji, Francji, Polski, Ukrainy, Izraela, Japonii, Australii czy Korei Południowej. Kogo jeszcze szpiegował niemiecki wywiad?  Na liście są niemal wszystkie duże austriackie firmy i banki: koncern hutniczy Voest, producent pojazdu Rosenbauer, producent dronów Schiebel, Raifffeisen Zentralbank, Bank Austriacki czy znana z produkcji biżuterii firma Swarovski. BND był szczególnie zainteresowany producentami broni z Austrii. Oprócz gigantów Glock, Steyr Mannlicher i Hirtenberger inwigilacją objęto wielu mniejszych producentów, m.in. dealerów drewna, wyrobów aluminiowych, producentów pomp cieplnych a nawet rusznikarza. I austriackie filie międzynarodowych korporacji, takich jak Ericsson, Bombardier czy grupa UPC. Kanclerz Austrii Sebastian Kurz przyznał, że „skala inwigilacji jest olbrzymia.” I nawet jeśli „incydenty miały miejsce dekadę wcześniej, to „dziesięć lat temu nie było w porządku szpiegować partnerów zaprzyjaźnionego państwa.” Mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy jedno państwo UE, kontrolowało drugie państwo UE z gębą pełną frazesów o solidarności. Prezydent Van der Bellen stwierdził, że takie działania „na dłuższą metę kwestionują zaufanie pomiędzy państwami”, „Przyjaciele nie podglądają siebie nawzajem. To niedopuszczalne" - powiedział, podkreślając, że Austria chce wiedzieć, czy inwigilacja została faktycznie przerwana w 2006 roku, czy trwała dłużej. Trzeba to wyjaśnić. I choć kanclerz Kurz zapewnia, że obecnie nie ma „żadnych dowodów na to, że szpiegostwo było po 2006 roku kontynuowane, bo dzięki zmianie ustawy o BND w 2016 roku nie jest  już prawnie możliwe, to internauci każą mu się puknąć w czoło i radzą by przestał być naiwny. Piszą, że właśnie dlatego, że żyjemy w czasach, gdy każdy może szpiegować każdego, trzeba  stawiać podstawowe pytanie: kto kontroluje służby wywiadowcze? Odpowiedź jest jasna. Nikt - twierdzą w komentarzach czytelnicy austriackich gazet. Zleceniodawcami szpiegowania mogą być przecież także niemieckie koncerny. Sugestie, że niemiecki wywiad pod płaszczykiem antyterrorystycznym, uprawiał szpiegostwo gospodarcze, by pomóc niemieckiemu biznesowi uporać się z konkurencją, nie są odosobnione. Austriacy czytając o tej aferze czują się jak porażeni prądem: „To na co pozwalała sobie w Austrii BND nie ma absolutnie nic wspólnego z demokratycznymi rządami prawa, pilnie potrzebujemy wyraźnych ograniczeń prawnych i pełnej cywilnej kontroli tajnych służb.” Austriackie władze uważają, że Niemcy musza teraz wyjaśnić czy, w jakim celu i na jaką skalę była prowadzona akcja szpiegowska. Domagają się, aby w komisji śledczej zasiadali również ich przedstawiciele jako strony poszkodowanej. „ Jeśli będą działać oddzielnie, my tego nie zaakceptujmy”- oznajmił prezydent Austrii. Takie żądanie nie jest bezzasadne. Pierwsze podejrzenia o szpiegostwo BND, pojawiły się już w 2014 roku. Kanclerz Kurz przypomniał, że w 2014 prokuratura nie mogła przeprowadzić w tej sprawie efektywnego śledztwa, "gdyż Niemcy odmówiły wówczas współpracy". Wyraził nadzieję, że tym razem ich postawa będzie przychylniejsza. Prezydent der Bellen, który określił podejrzenia jako poważne, nie chce jeszcze wytaczać dyplomatycznych armat i budować koalicji poszkodowanych. – Teraz zobaczymy, jak zareagują niemieckie władze i czy są gotowe w pełni wyjaśnić zarzuty. Potem zobaczymy. Dla niemieckiej kanclerz Angeli Merkel szpiegowskie rewelacje były prawdopodobnie najgorszym wydarzeniem  minionego tygodnia, który i tak nie był dla niej łatwy. W lutym 2017 r. kiedy sprawa podsłuchu jej telefonów przez amerykański wywiad była na medialnym topie, Merkel - nawet zanim potwierdziła to komisja  śledcza w Bundestagu - obwiniła USA. Powiedziała wówczas: że "szpiegowanie przyjaciół jest absolutnie niedopuszczalne.” Teraz będzie musiała przeprosić Austrię za to, że Niemcy nie okazali się wiarygodnym przyjacielem. Bo przecież przyjaciół się nie szpieguje…

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną