Posoborowa zmiana w podejściu Kościoła do feminizmu

0
0
0
/

Jan Paweł II przyjął podstawowy postulat feminizmu, jakim jest uznanie całkowitej równości kobiet i mężczyzn, przy czym nie chodziło tu jedynie o równość w godności.         Zmianę podejścia do feminizmu można zaobserwować u Pawła VI w liście „Octogesima adveniens”: W wielu krajach czyni się starania, a nieraz stawia ostre żądania, aby prawnie określić status kobiety, znieść istniejącą dyskryminację płci i ustanowić równouprawnienie kobiet z zachowaniem należnej im godności osobistej. Nie mówimy tu o jakiejś fałszywej równości, która przekreślałaby różnice ustanowione przez samego Stwórcę i sprzeciwiałaby się wypełnianiu szczególnej, ważnej roli kobiety w intymnym współżyciu domowym i w społecznościach pośrednich. Prawodawstwo z biegiem czasu powinno być tak udoskonalone, by chroniło ową szczególną rolę kobiety, do której z natury jest powołana, a równocześnie przyznawało jej należną wolność osobistą oraz równe prawa do udziału w życiu kulturalnym, gospodarczym, społecznym i politycznym[1]. Papież w tym fragmencie poparł równouprawnienie kobiet i mężczyzn, chociaż zaznaczył, że nie mówi o „fałszywej równości”, co mogło być nawiązaniem do tradycyjnej nauki. Największą zmianę, jaka nastąpiła po Soborze Watykańskim II widać najbardziej na przykładzie nauczania Jana Pawła II. Papież Polak, w przywoływanej już nauce o relacjach małżeńskich, przyjął podstawowy postulat feminizmu, jakim jest uznanie całkowitej równości kobiet i mężczyzn, przy czym nie chodziło tu jedynie o równość w godności. Z całą pewnością Papież był poddany olbrzymiej presji. ONZ nieraz apelowała do niego, aby to zrobił. Warto jednak pamiętać, że ONZ także próbowała wymusić na Kościele, by uznał aborcję za prawo kobiety. Jan Paweł II uznał feminizm za zjawisko „zasadniczo pozytywne”, chociaż nie wolne od błędów: Trzeba przyznać, że w naszych czasach kobiety uczyniły znaczny krok naprzód w tym kierunku, zajmując liczące się miejsce w życiu kulturalnym, społecznym, gospodarczym i politycznym, a także - co oczywiste - w życiu rodzinnym. Był to proces trudny i złożony, czasem nie wolny od błędów, ale zasadniczo pozytywny, choć do dziś nie zakończony z powodu licznych przeszkód, które w różnych częściach świata nie pozwalają na pełne uznanie i docenienie szczególnej godności kobiety oraz na zapewnienie jej należnego szacunku[2]. Tym, co najbardziej uderza, jest uwaga o tym, że kobiety uczyniły znaczny krok naprzód w życiu rodzinnym. Papież uznał to nawet za oczywiste. Stało się natomiast wręcz odwrotnie. W momencie, kiedy upadł tradycyjny model rodziny, nastąpiła plaga rozwodów, upowszechniła się praktyka stosowania antykoncepcji i dokonywania aborcji. Rodziny wielodzietne stały się rzadkością, zjawisko posiadania drugiej bądź trzeciej żony stało się czymś częstym. Pornografia stała się czymś łatwo dostępnym nawet dla dzieci. Nastąpiła erotyzacja całej kultury i wraz z nią sprowadzenie kobiety do rzędu towaru. Skutkowało to utratą wielkiego znaczenia, jakie kobieta miała zawsze w społeczeństwach katolickich. Zewnętrznym tego objawem jest coraz rzadsze okazywanie kobietom szacunku, co dokonywało się niegdyś przez takie praktyki, jak przepuszczanie w drzwiach, ustępowanie miejsca, czy całowanie w rękę. Takie praktyki, jak antykoncepcja czy aborcja stały się jedynie sposobem na bezkarne wykorzystywanie kobiet przez mężczyzn. Także instytucja rozwodów doprowadziła do złej sytuacji kobiet. W tym kontekście owoce ruchu feministycznego, jak prawo głosu wyborczego, czy większy udział w świecie nauki, pracy i sportu jest niewiele znaczący. Tym bardziej, że wraz z tymi zmianami zaczęto przedstawiać w złym świetle macierzyństwo jako coś, co przeszkadza w samorealizacji i karierze. Stanowisko Papieża jest tym bardziej uderzające, że przecież Papież zrobił wiele, by naświetlić i potępić zło aborcji i antykoncepcji, ukazując je jako zjawiska typowe dla cywilizacji śmierci. Jednoznacznie także sprzeciwiał się pornografii i erotyzacji kultury, a także uprzedmiotowieniu kobiet. Jan Paweł II uznając za pozytywne dążenie feministek do całkowitej równości, zarzucał im przede wszystkim „maskulinizm”, a więc traktowanie kobiet, jak mężczyzn. Uczynił tak w swoim „Liście do kobiet”: Za naszych czasów sprawa „praw kobiety” nabrała nowego znaczenia w szerokim kontekście praw osoby ludzkiej. Naświetlając ten stale deklarowany i na różne sposoby przypominany program, orędzie biblijne i ewangeliczne strzeże prawdy o „jedności dwojga”, czyli o tej godności i o tym powołaniu, jakie wynikają ze swoistej odmienności i „oryginalności” osobowej mężczyzny i kobiety. Dlatego też słuszny sprzeciw kobiecy wobec tego, co wyrażają biblijne słowa „on będzie panował nad tobą” (Rdz 3,16), nie może prowadzić pod żadnym warunkiem do „maskulinizacji” kobiet. W imię wyzwolenia się od „panowania” mężczyzny, kobieta nie może dążyć do tego, by — wbrew swojej kobiecej „oryginalności” — przyswajać sobie męskie atrybuty. Zachodzi uzasadniona obawa że na tej drodze kobieta nie „spełni siebie”, może natomiast zatracić i wypaczyć to, co stanowi o jej istotnym bogactwie[3]. To samo spostrzeżenie można zaobserwować w encyklice „Evangelium vitae”, które ewidentnie jest inspirowane personalizmem: W dziele kształtowania nowej kultury sprzyjającej życiu, kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami „nowego feminizmu”, który nie ulega pokusie naśladowania modeli „maskulinizmu”, ale umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku[4]. Papież wezwał w niej katoliczki do promowania „nowego feminizmu”. Z kontekstu przywołanej wypowiedzi wynika, że ma się on różnić od niekatolickiego feminizmu jedynie tym, że nie będzie traktować kobiet jak mężczyzn, ale pokazywać ich pełne bogactwo. Problem jakiejkolwiek nierówności, na co wskazuje nauka o podporządkowaniu żony mężowi, nie został nawet poruszony. Jan Paweł II słusznie dostrzegał, że feministki nie zauważają różnicy między kobietą i mężczyzną. Nie zwrócił jednak uwagi na to, że przez wieki nie był potrzebny żaden katolicki feminizm, ze względu na to, że kultura katolicka zawsze stawiała kobiety na piedestale, a liturgia katolicka wyraźnie uczyła o różnicy między płciami. Dokonywało się to poprzez jasne wskazanie, że kobieta i mężczyzna mają inne role w Kościele. Kobiety nie miały prawa wchodzić do prezbiterium, ani wykonywać funkcji liturgicznych. Zewnętrznie podkreślano fakt odmienności płci poprzez praktykę nakładania przez kobiety chust w kościele i poprzez umiejscowienie, podczas liturgii, kobiet po jednej stronie kościoła, a mężczyzn po drugiej. Po Soborze Watykańskim II zniknął ten wychowawczy walor liturgii w odniesieniu do tej kwestii, co mogło powodować zamieszanie w Kościele. To właśnie ujęcie personalistyczne skłoniło Papieża do odrzucenia nierówności płci i do krytyki nauki katolickiej na ten temat. Znamienne są słowa Jana Pawła II, które zawarł w „Liście do kobiet” na IV Światową Konferencję o Kobiecie w Pekinie w 1995 r. organizowaną przez ONZ: Jesteśmy, niestety, spadkobiercami dziejów pełnych uwarunkowań, które we wszystkich czasach i na każdej szerokości geograficznej utrudniały życiową drogę kobiety, zapoznanej w swej godności, pomijanej i niedocenianej, nierzadko spychanej na margines, a wreszcie sprowadzanej do roli niewolnicy. Nie pozwalało jej to być w pełni sobą i pozbawiało całą ludzkość prawdziwych bogactw duchowych. Z pewnością niełatwo ustalić dokładnie odpowiedzialność za ten stan rzeczy, z uwagi na głęboki wpływ wzorców kulturowych, które w ciągu wieków kształtowały mentalność i instytucje. Ale jeśli, zwłaszcza w określonych kontekstach historycznych, obiektywną odpowiedzialność ponieśli również liczni synowie Kościoła, szczerze nad tym ubolewam. Niech to ubolewanie stanie się w całym Kościele bodźcem do odnowy wierności wobec ducha Ewangelii, która właśnie w odniesieniu do kwestii wyzwolenia kobiet spod wszelkich form ucisku i dominacji, głosi zawsze aktualne orędzie płynące z postawy samego Chrystusa. On bowiem, przezwyciężając obowiązujące w kulturze swej epoki wzory, przyjmował wobec niewiast postawę otwartości, szacunku, zrozumienia i serdeczności. W ten sposób czcił w kobiecie ową godność, którą ma ona od początku w planie i miłości Boga. Gdy u schyłku drugiego tysiąclecia patrzymy na Chrystusa, nasuwa się pytanie: w jakiej mierze Jego orędzie zostało przyjęte i urzeczywistnione?[5]. Wypowiedź ta sugeruje, że przez wieki pozycja kobiety w społeczeństwie była zła i odpowiedzialny jest za to również Kościół. Papież zresztą zręcznie poradził sobie z problemem odpowiedzialności, pisząc o tym, że trudno jest obecnie ją ustalić. W ten jednak sposób zrównał ze sobą odpowiedzialność poszczególnych katolików, którzy jako ludzie grzeszni na pewno często źle traktowali kobiety, z odpowiedzialnością pogan, którzy to czynili rozmyślnie. Nie rozróżnił przy tym nauki katolickiej, która zawsze ceniła kobiety, od postępowania konkretnych katolików, za co Kościół może być odpowiedzialny jedynie w niewielkim stopniu, a w związku z tym, nie musi za to przepraszać. Wskazując na to, że Chrystus cenił kobiety i zadając pytanie o to, czy jego orędzie było urzeczywistniane, a także wzywając do wierności słowom Zbawiciela, przyjął argumentację ruchu feministycznego, która mówi że dopiero w naszych czasach kobiety doczekały się właściwej dla niej pozycji. Jest to niezgodne z faktami i godzi w dobre imię Kościoła. Papież Franciszek potwierdził stanowisko Jana Pawła II i wyraził je wprost: „Doceniam feminizm, gdy nie domaga się uniformizmu lub zanegowania macierzyństwa. Wspaniałość kobiet związana jest ze wszystkimi prawami wynikającymi z ich niezbywalnej godności człowieka, ale również ich geniuszu kobiecego, niezbędnego dla społeczeństwa. Ich zdolności specyficznie kobiece – a zwłaszcza macierzyństwo – przyznają im również obowiązki, gdyż bycie kobietą wiąże się ze szczególną misją na tej ziemi, którą społeczeństwo musi chronić i zachowywać dla dobra wszystkich”[6]. [1]Paweł VI, Octogesima adveniens, I, 13. [2] Jan Paweł II, Kobieta wychowawczynią do życia w pokoju, Orędzie na XXVIII Światowy Dzień Pokoju, 4. [3]Jan Paweł II, Mulieris dignitatem, 10. [4]Jan Paweł II, Evangelium vitae, 99. [5] Jan Paweł II, List do kobiet A ciascuna di voi, 3. [6]Franciszek, Amoris laetitia, 173.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną