Z sentymentem o czasopismach edukacyjnych dla dzieci

0
0
0
/

Niedawno przywołałem najważniejszego wątki edukacyjne ze znanego czasopisma dla dzieci ,,Scooby Doo poznaje tajemnice świata". Połączenie lubianych bohaterów i informacji z dziedziny historii oraz geografii zdały egzamin. Nie była to jednak jedyna tego typu inicjatywa. Kilka lat wcześniej, na przełomie lat 90 i 2000 ukazywały się dwa czasopisma: ,,Wally zwiedza świat" oraz ,,Wally poznaje historię świata". Pierwsze było czasopismem o tematyce geograficznej, drugie historycznej. Zacznijmy jednak od tego kim jest ów Wally. Jest to bohater książek dla dzieci, w których należy znaleźć bohatera w tłumie narysowanych postaci. Twórcą Wally'ego jest Anglik, Martin Handford. Co ciekawe w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie Wally zwie się Waldo. W porównaniu do Scooby'ego Doo Wally nie jest w Polsce postacią znaną - wątpię, by osoba, której dzieciństwo nie przypadło na przełom stuleci znała tego bohatera. ,,Wally poznaje historię świata" było czasopismem na kartach którego Wally i jego przyjaciele: Wenda, czarodziej Białobrody oraz psiak Szczek podróżują po przeszłości. Jednocześnie krok w krok za nimi podąża Lewus, osobnik złośliwy ale w gruncie rzeczy nieszkodliwy i budzący raczej uśmiech niż przerażenie. Formuła czasopisma wyglądała następująco: każdy numer był poświęcony pewnemu okresowi w pewnej części świata - od prehistorii po początek XXI wieku. Były więc numery o Majach, Mnichach i klasztorach, starożytnej Grecji, cesarstwie rzymskim i innych ludach, krajach, wydarzeniach czy epokach. Tutaj również edukację łączoną z atrakcyjną dla dziecka formą, na kartach czasopisma pojawiały się łamigłówki, nieśmieszne żarty, szukanie Wally'ego i jego przyjaciół w tłumie, opowiadanie o nim. Nie brakowało też komiksu o tematyce historycznej na przykład legendy o Beowulfie czy opowieści o hiszpańskich konkwistadorach. Tematyka była różnorodna, pismo bogato ilustrowane, sposób przedstawiania informacji ciekawy. Za wielką zaletę należy uznać quiz na końcu każdego numeru w którym młody czytelnik mógł sprawdzić ile zapamiętał z lektury numeru. Czy dzisiejsze dziecko będzie czerpało radość z lektury dotyczącej podróży Wally'ego w przeszłość? Tego nie wiem, choć dzieci pod koniec lat 90 również go nie znały, a mimo to czasopisma doprowadzano do ostatniego numeru - wygląda więc na to, że sprzedaż była co najmniej zadowalająca. Archiwalne numery czasopisma zasługują na uwagę i lekturę. W końcu historia to również temat do rozmowy z dzieckiem na przykład o tym, co porabiali jego rówieśnicy w dawnych czasach oraz o tym, jak zmieniał się świat w przeciągu stuleci. Może i Wally jest już w Polsce postacią zapomnianą, ale czynienie nauki historii ciekawą powinno być realizowane w czasach nadmiaru informacyjnego ze szczególną starannością. Jeżeli posiadają gdzieś państwo numery czasopisma warto je wykorzystać nie tylko jako pomoc dla dziecka w szkole ale też jako punkt wyjścia do refleksji nad tym w jaki sposób można ciekawie pokazać historię. Nie tylko świata, ale i Polski. Zamykając cykl artykułów poświęconych edukacyjnym czasopismom dla dzieci, które w jakiś sposób dotykają historii, przyjrzyjmy się kolejnemu magazynowi dla najmłodszych pokazującym otaczający nas świat. Na początku XXI wieku w Polsce ukazywało się czasopismo w formie cienkich książek w twardej oprawie pod tytułem ,,Miki Geo". Przewodnikiem dzieci po otaczającym nas świecie był znany na całym świecie bohater, Myszka Miki oraz jego przyjaciele. W tej interpretacji Miki pracuje w Instytucie Geografii Mikiego skąd wyrusza na kolejne przygody, w których przeszkadzają mu różne czarne charaktery. Każdy numer zaczynał się od dwustronicowego komiksu w którym Miki lub któryś z jego przyjaciół rozpoczynał swoją podróż, na następnych stronach pojawiały się krótkie wstawki komiksowe w których " brylowała"  zagadka, rozwiązanie do niej pojawiało się w przeczytanym właśnie rozdziale, na końcu znajdował się kolejny dwustronicowy komiks będący zakończeniem opowieści. Prócz tego nie brakowało eksperymentów i pomysłów na makiety oraz quizu ,a także  gry planszowej. Podobnie jak czasopismo o Scoobym Doo ,,Miki Geo" choć z założenia o tematyce geograficznej siłą rzeczy dotykało też tematyki historycznej. Tak naprawdę nie ma się tu o czym rozpisywać. Historia przeplatała się tu z geografią, gdy była mowa o jakimś miejscu mogliśmy przeczytać notatkę na temat jego historii, pojawiały się też notki historyczne dotyczące całego kraju. Choć informacji historycznych nie było dużo to jako punkt wyjścia do pogłębienia swojej wiedzy ,,Miki Geo" spełniało swoje zadanie. Nie wiem, czy odniosło sukces rynkowy, cena była bowiem - w porównaniu z konkurencją - zaporowa. Jednak jest pewien aspekt ,,Miki Geo" zasługuje na szczególną uwagę. Włochom poświęcono trzy numery, Brazylii dwa, Stanom Zjednoczonym trzy, Australii dwa. Ile numerów poświęcono Polsce? Dwie strony. Choć niektóre kraje potraktowano jeszcze bardziej po macoszemu, to dwie strony o Polsce mówią same za siebie na temat tego, jak zapomniany jest nasz kraj w świadomości mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Ba, w świadomości Zachodu rozpoznawalnymi miejscami są egipskie piramidy, Tadż Mahal, opera w Sydney, Wieża Eiffel'a. ,,Miki Geo" jest oczywiście warte polecenia, jednak szczególnej uwadze polecam owe dwie strony opisujące Polskę w zestawieniu z trzema numerami o Stanach Zjednoczonych i Włochach. Czy niemal 20 lat po powstaniu ,,Miki Geo" Polska też ,,zmieściłaby się" na dwóch stronach czy też stała się miejscem bardziej nęcącym dla zachodniego czytelnika i poświęcono by jej więcej miejsca? Tą kwestię zostawiam Państwa refleksji i ponownemu odkrywaniu czasopisma, które nie "trąci myszką".

Poradnia Zdrowego Rodzicielstwa zaprasza >>

Źródło: prawy.pl

Najnowsze

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną