Jak werbowało SB, czyli o metodach operacyjnych

0
0
0
/

W poprzednim artykule opowiedziałem o metodach, jakich używała Służba Bezpieczeństwa do werbowania Tajnych Współpracowników. http://prawy.pl/72741-jak-werbowalo-sb/ Dziś dokończę opowieść o metodach operacyjnych Służby Bezpieczeństwa. Formy dokumentacji współpracy Od momentu zainteresowania SB daną osobą jako kandydatem na tajnego współpracownika tworzona była dokumentacja na jej temat. Dokumenty związane z fazą opracowywania kandydata na tajnego współpracownika gromadzono w teczce personalnej kandydata na tajnego współpracownika. Z chwilą zwerbowania tajnego współpracownika materiały zgromadzone we wspomnianej teczce były przekładane do teczki personalnej tajnego współpracownika. W niej gromadzono wszystkie dokumenty związane ze współpracą danej osoby z wyjątkiem doniesień oraz notatek wyjaśniających z odwołanych spotkań. W teczce personalnej znajdowały się dokładne informacje charakteryzujące kandydata na tajnego współpracownika, w razie udanego werbunku, później także tajnego współpracownika. Ważną częścią teczki personalnej był szczegółowy kwestionariusz. Zawierał on dokładne dane osobowe oraz część uzasadniającą starania o pozyskanie do współpracy. Część kwestionariusza poświęcona była omówieniu rezultatów pozyskania, umożliwiała też opisanie okoliczności zawieszenia współpracy z tajnym współpracownikiem bądź jej zerwania. Co się stało z aktami SB po 1989 roku? Jeżeli ktoś jest przekonany, że tańce z teczkami skończyły się po 1989 roku ten zakłamuje rzeczywistość. Ponieważ do dzisiaj trwa walka na teczki, tylko że już od dawna sprywatyzowane. W 1990 roku Michnik wraz z Andrzejem Ajnenkielem, Jerzym Holzerem i Bogdanem Krollem przez kilka miesięcy penetrował archiwa MSW, nie pozostawiając za sobą żadnych śladów. Nie wiadomo, czego tam szukali, co znaleźli, ani jaki i dla kogo z tego zrobili użytek. Nie jest jednak wykluczone, że celem tych poszukiwań było wyłowienie potencjalnych kandydatów do grona autorytetów moralnych i elity politycznej III Rzeczypospolitej spośród konfidentów UB i SB, którzy takie wyróżnienie, połączone z gwarancją zachowania tego wstydliwego zakątka w tajemnicy, przyjęliby (i przyjmowali) z pocałowaniem ręki – również ręki ruskiego razwiedczyka. - Pod koniec maja 1990 r. znajoma niemiecka dziennikarka powiedziała mi, że prof. Jerzy Holzer opowiadał jej podczas przyjęcia, że widział teczkę Leszka Moczulskiego, wynikało z niej, że był agentem SB. Z kolei sekretarka prof. Samsonowicza wygadała się, że istnieje jakaś tajna komisja z udziałem Michnika. Powiedziała też, że minister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski poprosił Samsonowicza, żeby zaprosił na spotkanie czterech wytypowanych ludzi do komisji. Typowa podkładka do działań nielegalnych. W ramach komisji, Michnika dopuszczono (…) do samego jądra archiwów bezpieczeństwa i to w trakcie niszczenia akt. Pracownicy archiwów twierdzili, że miał nielimitowany dostęp do wszystkich materiałów SB. Wiem np. że w Gdańsku zniszczono albo wyprowadzono ponad 90 proc. materiałów. Jednak oni te dokumenty głównie „prywatyzowali”. Najważniejsze materiały do dzisiaj służą szantażowaniu ludzi.- powiedział Krzysztof Wyszkowski. Adam Michnikiem z kolei umoczony w przeglądanie tajnych akt wraz z Holzerem i Samsonowiczem opowiadał, że Kiszczak miał przyznawać się do niszczenia akt, ale rzekomo tylko tych, które dotyczyły kogoś z rządu Mazowieckiego i wyłącznie gdy chodziło o sprawy obyczajowe. - Czesław Kiszczak uważał, że gdy ktoś zostaje na przykład wiceministrem spraw zagranicznych, a był rozpracowywany przez SB to lepiej spalić jego kwity – opowiadał „autorytet moralny” z Czerskiej. Jakie to przyniosło efekty najlepiej widać na sprawie byłego ministra spraw zagranicznych Krzysztofa Skubiszewskiego. Krzysztof Skubiszewski był zarejestrowany przez SB jako kontakt służbowo-informacyjny „K”. Później pojawia się w jej dokumentach jako TW „Kosk”. Bezpieka utrzymywała z nim kontakt operacyjny w latach 1961–1969. Według akt IPN, był cennym źródłem informacji. Do współpracy z wywiadem skusiły go paszport i możliwość kariery dyplomatycznej w ONZ. Starania Skubiszewskiego o stałą pracę w ONZ zakończyły się fiaskiem – jego kandydatura została odrzucona przez Zachód. Po powrocie do kraju sporządzał charakterystyki osób, członków własnej rodziny za granicą, pod kątem możliwości ich pozyskania przez SB. Stąd nie można się dziwić, że polsko – niemiecki traktat graniczny z 14 listopada 1990 roku jest skrajnie niekorzystny dla strony polskiej. Wystarczy porównać prawa mniejszości polskiej i niemieckiej. Czyżby Skubiszewski wtedy w ramach prywatyzacji akt Służby Bezpieczeństwa chodził już z krótkiej smyczy niemieckiej BND? Wcale to nie jest wykluczone. A to był tylko jeden z pół miliona TW.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną