Nie popieram zasadniczo przemocy fizycznej ani odpowiadaniem przemocą na przemoc.
Są jednak takie sytuacje, kiedy uczciwy człowiek musi zareagować i dać wyraz swojemu słusznemu oburzeniu. Tak zrobiła urzędniczka, która co ważne, była w momencie popełnienia czynu, pełnomocniczką wojewody dolnośląskiego ds. obchodów stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości.
Kiedy obserwowała jak w Dniu Weterana, na Placu Piłsudskiego, podczas oficjalnych uroczystości państwowych, jakaś kobieta swoim zachowaniem uwłaczała szacunkowi dla poległych, zareagowała w najlepszy możliwy sposób. Tym bardziej, że uderzona kobieta jest znaną prowokatorką, która po raz kolejny zakłócała tego typu uroczystości.
Sąd, jeśli miałby być sprawiedliwy, powinien krytycznie wypowiedzieć się o używaniu agresji, ale jednocześnie umorzyć sprawę ze względu na ciągłe stosowanie prowokacji przez pokrzywdzoną. Gdyby miał być to w dodatku polski sędzia, z krwi i kości, powinien uznać, że czyn w tych okolicznościach był słuszny. Urzędniczka natomiast, która podała się do dymisji, i tak z nawiązką zapłaciła za to, co zrobiła, jeśli już doszukiwać się winy.