Ach, co to był za despekt

0
0
0
/

Opozycja i sprzyjające jej media po wizycie prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie woła w jednym chórze: jakie to było wielkie poniżenie  głowy polskiego państwa. Na zdjęciu, na którym uwieczniono podpis deklaracji, widać siedzącego za biurkiem Donalda Trumpa, a obok niego stoi zgięty w podpisie nasz prezydent.  Niefortunne zdjęcie obiegło cały świat. Wszyscy się z nas śmieją – dowodzono. Oczywiście była to niezręczność Trumpa, który znany jest ze swojego zachowania naturszczyka, nieprzestrzegającego często form i konwenansów. Nikt Polski nie chciał poniżyć. Warto prześledzić całość wizyty, serdeczny charakter, który ją cechował, wspólne wystąpienia obu prezydentów.  Oprócz niefortunnego zdjęcia, nie było tam cienia jakiegokolwiek despektu. Ale opozycja tylko czyha, aby ośmieszyć zdeprecjonować cel wizyty. I kto to mówi! Do tej pory Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak nigdy nie zwracali uwagi na jakiekolwiek uchylenia wobec Polski. Są wyznawcami polityki wstydu, zginania karku i cichego płynięcia z głównym prądem . Aż tu nagle taki krzyk w obronie honoru Polski. I na dodatek wpadka Agaty Dudy, której spadł bucik podczas wsiadania do samochodu. Też o tym „wydarzeniu” pisały wszystkie media społecznościowe. Ach, jaka wpadka, jaki wstyd. Czyżby zapomniano o głośnych wpadkach dawnego prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego sławetnej wizycie w Stanach Zjednoczonych, o jego rubasznym zachowaniu wobec Baraka Obamy, ględzeniu, jak po udanych łowach na dzikiego zwierza przy ognisku, o wspólnym bigosowaniu i pilnowaniu podczas łowieckich nieobecności własnej żony. Co wówczas wyniknęło pozytywnego z tej wizyty? Komorowski dostarczał nam porcji wstydu podczas niemal każdej wizyty dyplomatycznej. Któż nie pamięta jego wchodzeniu na krzesła w japońskim parlamencie, rozsiadaniu się w fotelu, gdy gość stoi, rozkładaniu parasola nad swoją głową, gdy obok moknie osoba zaproszona. Ówczesna partia rządząca milczała, uważając widocznie, że te „drobne” uchybienia przystoją panu hrabiemu. A teraz podnoszą takie larum… Skupiając się na tego rodzaju bzdurach, umknął cel wizyty, podpisanie ważnej deklaracji bezpieczeństwa i obronności. Mówi się, że Andrzej Duda niczego ważnego nie przywiózł ze Stanów Zjednoczonych, że to są puste słowa, brak konkretów. Każdy wie, że tak ważne decyzje strategiczne nie podejmuje się z dnia na dzień. Są one przez obie strony długo przygotowywane. Dotyczy to utworzenia stałej bazy dla wojsk amerykańskich na naszym terenie. Oponenci już narzekają, że utopimy w tym interesie duże pieniądze. Strona polska przyznaje się do 2mld. dolarów. Zapomina się tylko, że tu chodzi o nasze bezpieczeństwo, ciągle zagrożone ze wschodu. Stała baza amerykańska to najnowocześniejsza broń, jaką dysponuje świat i która może powstrzymać zapędy mocarstwowe Rosji. Na wspólnej waszyngtońskiej konferencji Trump przyznał, że stałe bazy byłyby „przydatne” dla zwiększenia bezpieczeństwa Polski i USA. Mówi się o sprytnym zagraniu Andrzeja Dudy, który określił powstanie bazy wojskowej mianem „Ford Trump”, co bardzo podbechtało wielkie ego amerykańskiego prezydenta.  I bardzo dobrze, że się tak stało. Zagranie było niezwykle celne i do tego stopnia nośne, że mówi się o tym w świecie. Jedna z niemieckich publicystek powiedziała, że „chłopska przebiegłość Dudy pokazuje, jak radzić sobie z Trumpem”. W ogóle niemieckie media od Hamburga, przez Berlin, aż do Monachium pisały obszernie o tej wizycie. Są zaniepokojone tym, że Polska na arenie międzynarodowej staje się coraz ważniejszym partnerem. Dlatego niepokój budzi idea Międzymorza, dobre kontakty z USA, które podczas prezydentury Trumpa w wypadku Niemiec nie układają się najlepiej.  Teraz prasa niemiecka znów obszernie pisała o projekcie  Nord Stream 2, krytykowanym w Waszyngtonie, zamieszczając kłamliwe dane o małej zależności Niemiec od gazu rosyjskiego. Trump określił, że 70 proc. gazu dostępnego na rynku niemieckim, pochodzi od koncernu rosyjskiego. Media niemieckie przyznają się do23proc. Jedynie bulwarowy „Bild” przez nieuwagę przyznał się do 60 proc. Niemcom bardzo nie podobają się nasze dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Do tej pory przyzwyczajeni byli do sąsiada, z którym nie warto się liczyć i który jest popychadłem na arenie międzynarodowej. Teraz powoli zaczyna się to zmieniać. Krytykę wizyty najlepiej skomentował na Twitterze prezydent Duda: „Szyderstwa i napad lewackich mediów oraz niektórych polityków i komentatorów pokazują sukces wizyty w Waszyngtonie; gdyby tak nie było, to by ją przemilczeli; dziękuję za te wyrazy uznania”.  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną