PiS może przegrać tylko ze sobą samym

0
0
0
/

Fidesz na Węgrzech zdobył większość konstytucyjną i możliwość skutecznych reform w kraju otwierając się na wszystkie środowiska patriotyczne, pozostające poza starym Fideszem. W nowym Fideszu 70% działaczy pochodziło z nowej rekrutacji, 30% z pierwotnych kadr partii – taka zmiana nie spodobała się starym działaczom ale była korzystna dla kraju, bo dzięki takiej akcji rekrutacyjnej i otwarciu partii na nowe środowiska skutecznie odebrano władze postkomunistom i pseudo-liberałom.
Odnoszę wrażenie, że w Polsce PiS poszedł inną droga. Od lat piszę, że PiS powinien zachęcić młodych aktywnych ludzi z środowisk narodowych i wolnościowych do działalności pod szyldem PiS. Realia polskiej polityki są takie, że młodzi ludzie (konieczni do sprawnej działalności politycznej, bo zaangażowani, aktywni, przedsiębiorczy, żywotni fizycznie i intelektualnie mający wykształcenie i doświadczenie) nie garną się do PiS, tylko zazwyczaj angażują się w środowiska narodowe i wolnościowe. Dobitnie pokazują to wszelkie patriotyczne manifestacje, gdy narodowe i wolnościowe manifestacje zdominowane przez młodych, i to manifestacje związane z PiS zdominowane są przez osoby starsze. Realia są też takie, że działalność w szeregach narodowców czy wolnościowców nie przynosi efektów, gdyż tym środowiskom brak poparcia wyborców, a co gorsza ich liderzy nie potrafią działać wspólnie co dało by możliwość zdobycia kilkunastu procent i przyczółków w polityce (dobitnie pokazują to też te wybory samorządowe, liderzy narodowi i wolnościowi kolejny raz postanowili doprowadzić do spektakularnej klęski swoich podzielonych ugrupowań i środowisk). Niestety PiS, jak się zdaje, nie wykazał zainteresowania przyjęciem w swe szeregi narodowców czy wolnościowców. Co smutniejsze, PiS nie dopuścił do tego by z jego list startowali narodowcy i wolnościowcy, który w imię realizmu byli gotowi reprezentować swoje środowiska na listach PiS. Skutek tego pewnie będzie taki, że te kilkanaście procent głosów, które co wybory są marnowane na podzielone listy narodowców i wolnościowców, zmarnują się i w tym roku. PiS mógł te kilkanaście procent zyskać, i za cenę wprowadzenia radnych o poglądach narodowych i wolnościowych (reprezentujących elektorat prawicowy, wolnościowy, narodowy, antykomunistyczny i katolicki), zyskać dodatkowe miejsca w radach i większość niezbędną do rządzenia – taka według ekspertów była by premia za danie wyborcom wolnościowym i narodowym możliwości zagłosowania na kandydatów bliskich im ideowo, gdyby tacy kandydaci startowali z list PiS. PiS się jednak na taką współpracę z młodymi nie zdecydował. Widać, że konsekwentnie buduje partie lewicową, gospodarczo i społecznie (co ewidentnie podoba się Polakom, którzy byli wyzyskiwani przez okres PRL i III RP, i pragną socjalnego bezpieczeństwa znanego z państw opiekuńczych na zachodzie), ale też niestety ideowo (pewne pomruki niezadowalanie z tego stanu rzeczy słychać z ust publicystów katolickich, działaczy antyaborcyjnych, przeciwników imigracji i osób realistycznie patrzących na antypolską agresje Żydów, czy zwolenników upowszechnienia prawa do posiadania broni). PiS niewątpliwie sprzyja to, że nie ma konkurencji ze strony prawicy. PiS (sam prawicą nie jest, wbrew nazwie „Zjednoczona Prawica”) jest partią lewicową – choć trzeba przyznać, że odmiennie od ugrupowań jawnie lewicowych i pseudo-liberalnych, które są antypolskie, służą korporacjom, zbudowały system wyzysku i sztucznego utrzymywania Polaków w biedzie, PiS wykazuje oznaki patriotyzmu i jako pierwszy buduje zręby państwa opiekuńczego w Polsce. Taka lewicowa tożsamość PiS niewątpliwie jest doskonałą okazją do zbudowania partii prawicowej, przez osoby świadome szkodliwości lewicowości i państwa opiekuńczego. Niestety polska prawica, której jako siły politycznej nie ma, a która funkcjonuje jako niezorganizowana masa jednostek i liderów podzielonych organizacji, z tej okazji nie chce skorzystać. Choć kolejne wybory pokazują, że wspólna lista dała by pewną reprezentacje polityczną, to liderzy środowisk wolnościowych, narodowych, katolickich nie potrafią się porozumieć, i wystawić jednej listy. Tak też się stało w zbliżających się wyborach samorządowych. Co sprawia, że prawicowi wyborcy mają do wyboru jak co roku zmarnować swoje głosy na podzielone listy wolnościowców i narodowców (zmarnować bo wiadomo, że i tak podzieleni nie przekroczą progów, właśnie dlatego, że są podzieleni) albo zagłosować na lewicowy PiS by odebrać władze groteskowej opozycji. Największym sojusznikiem PiS jest groteskowa opozycja. Faktyczna koalicja PO, Nowoczesnej, chuliganów wszczynających awantury na ulicach, antyklerykalnych ateistów robiących wrażenie osób pragnących mordować księży i palić kościoły, byłych funkcjonariuszy SB, obrońców sędziów kradnących w sklepach, komunistów, gejów, i ich sponsorów z zagranicy. Wszystkich tych, którzy negują patologie III RP i uznają system wyzysku oraz sztucznej pauperyzacji za coś wspaniałego. Rzekomych obrońców „konstytucji”, którzy histeryczną nienawiści i agresją reagują na wszystko co Polskie i katolickie. To właśnie oni najbardziej skłaniają do głosowania na PiS. Perspektywa ich terroru najbardziej przekonuje do wsparcia PiS. Bo niewątpliwie PiS, pomimo swej lewicowości, jest jedyną formacją zdolną do niepodpuszczenia groteskowej opozycji do władzy. Jakby nie nie było groteskowej opozycji, to PiS musiał ja wymyślić, by na jej tle wypadać pozytywnie. Polska scena polityczna to owoc 125 lat zaborów, 13 lat sanacyjnego niszczenia demokracji i parlamentaryzmu, 5 lat okupacji, 40 lat komunistycznej niewoli, czasów gdy Polakom odebrano wolność polityczną i 30 lat III RP kiedy tą wolność tłumiono. Takie są przyczyny tego, że nie potrafimy się zorganizować, tego, że nie jesteśmy podmiotem ale przedmiotem polityki, tego, że to nie my, tylko nami, robią politykę. Tego, że dziś w Polsce katolicy nic nie znaczą, i są traktowani przez polityków jak śmieci. Oczywiście istnieje ryzyko, że PiS dokona takich zmian, które nic nie zmienią, i wszystko pozostanie po staremu. Jednak z drugiej strony musimy wyzwolić Polskę z łap groteskowej opozycji, która odpowiada za to, że w Warszawie, na moim osiedlu nie ma kanalizacji, utwardzonych dróg, sypie się gazociąg i wodociąg, i marnuje się ponad 18 milionów złotych na nikomu nie potrzebny nowy bazar (choć stary doskonale funkcjonował). AUTOR TEKSTU: JAN BODAKOWSKI  

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną