Czy grozi nam powrót epidemii?

0
0
0
/

Media podają o wypadkach zachorowania na odrę w trzech miejscowościach pod Warszawą.  Do tej pory zarejestrowano 11 przypadków. W tej grupie są i dorośli. Wszystkie osoby nie były szczepione. Aby ta groźna choroba zakaźna zadomowiła się ponownie u nas potrzeba tylko czasu. W krajach Europy Zachodniej systematycznie powiększa się liczba zachorowań na tę chorobę, a w ubiegłym roku przybrała poziom nienotowany od 2010 roku.  Większość chorych była we Francji (86 proc.), Grecji, we Włoszech, Wielkiej Brytanii, Rumunii. Rośnie także zachorowalność na inne choroby zakaźne: polio, koklusz, błonica. Dzieje się tak w krajach, w których ruch antyszczepionkowy jest bardzo prężny. W Polsce podobnie. Problem obowiązkowego szczepienia stał się niestety elementem walki politycznej. Na początku października Prawo i Sprawiedliwość zagłosowało za przyjęciem do prac w Sejmie obywatelskiego projektu ruchu STOP NOP, znoszącego obowiązek szczepień. Ruch antyszczepionkowy stał się popularny wśród młodych (18-24 lata) ludzi, którzy należą do populacji społeczeństwa nie pamiętającego epidemii tych chorób. Dzięki szczepionkom stały się tak odległe, jak zarazy, które nawiedzały nas w XIX wieku.  Upłynie jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt lat, w których nie będzie obowiązku szczepienia i mamy swobodne pole do rozwoju groźnych chorób wirusowych i bakteryjnych. Odra, która jest już u nas chorobą zapomnianą, znów będzie groźna dla dzieci i osób dorosłych. Zwłaszcza jest bardzo niebezpieczna dla osób dorosłych, może nawet doprowadzić do śmierci.Wszystko przed nami za sprawą nierozumnych ruchów antyszczepionkowych. Skąd wziął się ten lęk przed szczepieniami? Racjonalnych argumentów nie ma. Powoływanie się na wypadki autyzmu występujące po tej szczepionce nie mają podstaw naukowych. Przeciwnicy szczepień będą się nadal powoływać na jedno badanie o rzekomym autyzmie. Tylko że zostało ono już dawno odrzucone i wycofane z pism naukowych.  Dla ludzi, którzy są za dowolnymi szczepieniami nie są ważne słowa naukowych autorytetów, które jasno i dobitnie stwierdzają całkowite bezpieczeństwo szczepionek MMR ( przeciw odrze, różyczce, śwince). Oddajmy głos wybitnemu  polskiemu immunologowi prof. Januszowi Marcinkiewiczowi, którego prace znane są i cenione na całym świecie.  Twierdzi on o całkowitym bezpieczeństwie szczepionek. Dziecko jednak przed szczepieniem powinno być gruntownie zbadane. Obawy rodziców mogą  wynikać z kilku przyczyn: dziecko może dostać nie taką dawkę jak należy. Ale to się praktycznie nie zdarza. Dziecko może być alergiczne. I najczęstsza przyczyna – dziecko w chwili szczepienia może być chore, o czym nikt nie wie. To może być banalne zakażenie wirusowe i układ odpornościowy nie jest w stanie zająć się jednocześnie dwoma zagrożeniami. Są dzieci o zaburzonych systemach immunologicznych, które trzeba wyregulować, aby podać szczepionkę. I są dzieci z poważnymi niedoborami immunologicznymi, które nie mogą być szczepione, ale które dotąd były chronione dzięki odporności zbiorowej społeczeństwa. Na tą odporność zapracowaliśmy sobie przez kilkadziesiąt lat, od lat 50-tych kiedy to wchodziły obowiązkowe szczepienia. Dzięki nim osiągnęliśmy  wysoką granicę  wyszczepialności, która chroni nas przed swobodnym rozprzestrzenianiem się chorób zakaźnych aż do skali epidemii. W Polsce, tak jak i w innych  krajach Europy Zachodniej wynosi ona ok. 95 proc.  Dzięki temu groźne choroby zakaźne zostały wyeliminowane z naszego życia. Ostatni zarejestrowany przypadek czarnej ospy zanotowano na świecie w 1978 roku i dziś wirusy tej choroby są jedynie w laboratoriach. Tak też się dzieje z chorobą Heinego-Medina, która była postrachem rodziców w latach pięćdziesiątych, a skutki jej były straszne. Podobnie sprawa ma się z kokluszem, odrą, błonicą chorobą śmiertelną. Przeciwnicy szczepień uważają, że dzieci muszą przyjmować za dużo szczepionek. Rzeczywistość jest taka, że w ciągu naszego życia występuje kilka milionów przypadków stykania się z przeróżnymi chorobami zakaźnymi i tym samym z odpowiednią, ustawiczną produkcją przeciwciał.  Szczepionki natomiast zawierają  zaledwie kilkaset cząsteczek potrzebnych do uodpornienia na daną chorobę, a nie miliony, które nas atakują. Miedzy bajki można włożyć zarzuty, jakoby szczepionki zawierały rtęć. Do konserwacji szczepionek używano kiedyś związków rtęci. Dziś się tego nie stosuje, bo nowoczesne szczepionki nie wymagają konserwowania.  Tak samo bezpodstawne jest twierdzenie, że niektóre szczepionki powstają z ludzkich płodów. „Nie ma takiej potrzeby, żeby przy obecnej technologii biologii molekularnej hodować na ludzkich płodach wirusy potrzebne do szczepionek. Nie ma takiej potrzeby naukowej” – mówi prof. Marcinkiewicz. Ostatnio opublikowany został przez Komisje Europejską raport w sprawie szczepionek. Mówi on o wpływie na ruchy antyszczepionkowe internetowych informacji, opartych na manipulacjach. W raporcie Polska znalazła się w czołówce krajów, w  których odsetek zaszczepionych gwałtownie spada. Podobnie jest ze Szwecją. Z danych Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w Polsce w roku 2010 było niewiele ponad 3,4 tys.  przypadków odmowy szczepień. A już w ubiegłym roku odnotowano blisko 31 tys. takich odmów. Warto może sięgnąć do rozwiązań  z zakresu szczepień w innych krajach Zachodu. Po prostu nie przyjmować do publicznych przedszkoli i szkół dzieci, których rodzice odmówili szczepień. Powinni wiedzieć, że nie mogą bezkarnie narażać osoby, które z powodów zdrowotnych nie mogą się szczepić.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną