Kwik wściekłości groteskowej opozycji i lewicy z powodu Marszu Niepodległości

0
0
0
/

Marsz Niepodległości jak co roku wywołuje u lewaków histeryczną reakcje. Przejawem tego jest między innymi artykuł „Neopoganie, nacbole, neofaszyści, czyli kto dostarczy paliwa Marszowi Niepodległości 2018” autorstwa Przemysława Witkowskiego (wykładowcy na Uniwersytecie Wrocławskim i Collegium Civitas, i publicysty Krytyki Politycznej), który okazał się na lewicowym portalu groteskowej opozycji Oko Press. Lewicowy publicysta oburza uczestnictwo w marszu dr. Tomasza Szczepańskiego, działacza opozycji demokratycznej z czasów PRL (związanego wówczas z anarchistami, PPS i KPN), przed laty autora niezwykle popularnych opowiadań SF (antyunijnych i rzekomo antysemickich), lidera neopogańskiego Niklotu (według lewicowego publicysty ugrupowania rzekomo narodowo bolszewickiego). Dla lewicy Szczepański to potwór bo „chwali apartheid, broni Janusza Walusia, Unię Europejską uważa za raj dla przestępczości, narkomanii i korupcji oraz domaga się powrotu kary śmierci i jak mówi z chęcią sam wykonałby wyrok na Adamie Michniku i Jerzym Urbanie, którzy są wrogami Polski i Polaków działającymi wewnątrz naszego organizmu narodowego”. Lewica ma też gigantyczny problem z tym, że dr historii Tomasz Szczepański „pracuje w Muzeum Katyńskim na warszawskiej Cytadeli”. Według lewicowego publicysty „Niklotowcy tymczasem wywodzą się ze środowisk naziskinheadowskich lat 90. i deklarują się jako wrogowie liberalizmu, amerykanizacji, mieszania się ludzi o różnym pochodzeniu etnicznym oraz chrześcijaństwa. Myślą o sobie jak o polskim odpowiedniku Nowej Prawicy. To francuska neopogańska i skrajnie prawicowa formacja intelektualna, o silnie antymodernistcznym oraz antyunijnym charakterze, prowadzona przez filozofa Alaina de Benoita. Była ona szczególnie widoczna we francuskim Froncie Narodowym za czasów Jean Marie Le Pena. Dziś jej sieć obejmuje już całą Europę. Polskim jej okiem jest Niklot”. Zdaniem lewicowego publicysty symbolem Niklotu jest toporzeł „przedwojenny symbol polskich faszystów”. Szkoda, że fantazja lewicowego publicysty nie poszła dalej, przy okazji mógłby napisać, że faszystą i rasistą jest znany amerykański aktor Leonardo DiCaprio. Aktor bowiem jest współproducentem filmu “Struggle: The Life and Lost Art of Szukalski” o polskim artyście Stanisława Szukalskiego twórcy symbolu toporła wyznającym podobne poglądy jak Niklot, którego Leonardo DiCaprio znał i traktował jak własnego dziadka (na emigracji po II wojnie światowej w Kalifornii Stanisław Szukalski zaprzyjaźnił się z ojcem aktora rysownikiem komiksów George’em DiCaprio). Według lewicowego publicysty Niklot ma też być organizatorem festiwalu na którym występują zespoły, których muzycy byli związani z nazi rockiem, i któremu patronuje rasistowska marka odzieżowa. Festiwal ten prócz Niklota mieli też tworzyć autonomiczni nacjonaliści. W opinii lewicowego publicysty „autonomiczni nacjonaliści to w dużej mierze neofaszystowscy kopiści anarchistów. W ostatniej dekadzie ściągnęli już od nich: ubiór (przede wszystkim czarny), skłotowanie budynków, rozdawanie żywności, niegłosowanie w wyborach, świętowanie 1 maja, symbol zaciśniętej pięści, wegetarianizm i prawa zwierząt. Od siebie zaś dodali rasizm i ksenofobię, które nazywają etnopluralizmem, sprzeciw wobec aborcji, afirmację przemocy i neopogaństwo. W przeciwieństwie do wolnorynkowego Ruchu Narodowego stawiają na twardy antykapitalizm. Nie posiadają centralnego kierownictwa. Swoją nazwę zawdzięczają stosowanej w praktyce idei autonomii różnych podmiotów ruchu i decentralizacji”. O potworności autonomicznych nacjonalistów świadczyć ma to, że na organizowanych przez nich turniejach sportowych występują zawodnicy z nazi tatuażami, a ich czasopisma to miks idei nazistów i lewicy rewolucyjnej. Lewicowy publicysta twierdzi, że autonomiczni nacjonaliści „chcąc rozprzestrzeniać swoje koncepcje (…) w całej Europie zakładają kluby sportowe, studenckie, organizacje obrony praw zwierząt, centra społeczne czy wnikają w szeregi bardziej głównonurtowych organizacji” takich jak „Młodzież Wszechpolska, Ruch Narodowy, a przede wszystkim Obóz Narodowo Radykalny. Piszą też do ich gazet takich jak „Polityka Narodowa” czy kierunki.info.pl. Ich znakiem rozpoznawczym jest szeroka sieć kontaktów międzynarodowych. To nie dziwne, biorąc pod uwagę, że popierają idę zjednoczonej białej Europy. Blisko współpracują z neofaszystami włoskiego CasaPound, greckiego Złotego Świtu i ukraińskiego pułku Azov oraz jego politycznej reprezentacji w postaci partii Korpus Narodowy”. W Polsce autonomiczni nacjonaliści mają też mieć swoją organizacje pracowniczą Praca Polska. Lewicowy publicysta uważa, że „dobry design plakatów, stron i gadżetów, młode kadry i szeregi, autonomiczność podmiotów ruchu, kontakty międzynarodowe, uznawanie przemocy za środek walki politycznej, prospołeczne hasła, tatuaże, kolczyki – to wszystko sprawia, że to środowisko rozwija się bardzo szybko w całej Europie. Jeśli więc gdzieś w Polsce istnieje zagrożenie faszystowskie, to nie wśród hajlujących po lasach przebierańców ze swastyką z wafelków, ale właśnie tu – na festiwalach, zawodach sportowych i konferencjach”. Co ciekawe ci sami lewicowcy którzy pomstują na istnienie w środowiskach patriotycznych ekstremistów odwołujących się postulatów socjalnych czy neopoganizmu, nie mają nic przeciwko temu by na lewicy działać razem z komunistami, trockistami, anarchistami, środowiskami współpracującymi z totalitarnymi organizacjami na całym świecie, czy szerzącymi nienawiść do katolicyzmu antyklerykałami. Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną