Lewica przerażona zwycięstwem prawicy w Brazylii. Nowy prezydent „za błąd Pinocheta uznał przede wszystkim to, że zabił za mało” komuchów

0
0
0
/

Przerażenie lewicy z powodu zwycięstwa prawicy w Brazylii nie dziwi. Brazylia to jedno z największych państw na świecie, zajmujące połowę terytorium Ameryki Południowej. Populacja Brazylii to 200.000.000 ludzi, w większości katolików i protestantów. Oficjalnie Brazylia zaprzestała prowadzenia prac nad zdobyciem broni jądrowej (realnie oznacza to, że nie miała by z tym problemu, lub, że posiada już broń jądrową). Siły zbrojne Brazylii liczą 330.000. żołnierzy zawodowych oraz 1.800.000 rezerwistów i stanowią 15. siłę militarną na świecie. Jest więc czym powstrzymywać ponowny pochód lewicy przez Amerykę Południową. Wyrazem przerażenia lewicy zwycięstwem prawicy, w tym i zwycięstwem w wyścigu o urząd prezydenta skrajnie prawicowego Jaira Bolsonaro, w Brazylii jest artykuł „Polityczne klauny w Brazylii wcale nie są śmieszne” autorstwa Janiny Petelczyc (związanej fundacją Terra Brasilis). Jak wskazuje publicystka lewicowego portalu „wybory w Brazylii to nie tylko nowy prezydent. 7 października Brazylijczycy głosowali także – między innymi – na swoich reprezentantów w Izbie Deputowanych Kongresu. Na 513 miejsc około 2/3 reprezentują osoby związane z partiami prawicowymi”. Jair Bolsonaro zasiadał w brazylijskim Kongresie od 1991roku z ramienia Partii Progresywnej. W parlamencie dał się poznać, zdaniem publicystki lewicowego portalu, „często w sposób obraźliwy i dyskryminujący wypowiadał się na temat kobiet, mniejszości etnicznych i seksualnych, osób o niebiałym kolorze skóry czy uchodźców”. Według lewicowej publicystki nowy prezydent Brazylii „nie uznaje on praw człowieka i gardzi instytucjami demokratycznego państwa prawa. Jair Bolsonaro stanowi więc realne zagrożenie dla demokracji i dla wielu grup społecznych. Warto dodać, że jest zwolennikiem tortur, a za błąd Pinocheta uznał przede wszystkim to, że zabił za mało ludzi”. W opinii publicystki lewicowego portalu Jair Bolsonaro wygrał bo za aferę korupcyjną w państwowej spółce naftowej Petrobras odpowiedzialna jest lewicowa Partia Pracujących rządząca w Brazylii od 2003 do 2016 („wysokość łapówek przekroczyła zawrotną kwotę 3 miliardów dolarów”), a dotychczasowy lider lewicy Lula da Silva odsiaduje wyrok 12 lat więzienia za korupcje. Lewice szczególnie zabolał fakt, że choć kandydat lewicy „wygrał wśród kobiet, osób ciemnoskórych i biedniejszych, to znaczna część z nich, a także duży odsetek osób LGBT zagłosowało na” kandydata prawicy. Oczywiście publicystka lewicowego portalu tłumaczy zwycięstwo prawicy brakiem wykształcenia Brazylijczyków i ich podatnością na fake newsy (warto przypomnieć, że od czasów trumfów lewicy poziom wykształcenia Brazylijczyków ani ich charakter się nie zmienił), oraz sugerując fałszerstwa wyborcze. Przykładem rzekomego zastraszania lewicy w czasie wyborów miało być też to, że „na uniwersytety wkraczała policja i konfiskowała antyfaszystowskie, prodemokratyczne banery i inne materiały studentów broniących demokracji. Tłumaczono to koniecznością zachowania apolityczności w instytucjach publicznych”. Według lewicowej publicystki przyczyną zwycięstwa prawicy miał być też „brak poczucia bezpieczeństwa. W minionym roku zastrzelonych zostało 60 tysięcy ludzi, najczęściej młodych, czarnoskórych chłopców z faveli. Ponad 5 tysięcy osób zabiła policja. Jest więc zrozumiałe, ze kwestie bezpieczeństwa są w kraju bardzo ważne. Mało kto jednak widzi rozwiązanie w długoterminowej polityce wyrównywania szans, stwarzania możliwości rozwoju i edukacji oraz resocjalizacji. Ludzie chcą się czuć bezpiecznie tu i teraz, a Bolsonaro ze swoimi propozycjami zwiększenia uprawnień policji i powszechnego dostępu do broni, nazywający skazanych bandytami, którzy w więzieniu mają cierpieć za swój grzech (i to od 16. roku życia) trafił do obywateli”. Zdaniem publicystki lewicowego portalu Brazylijczycy wybrali na prezydenta potwora, który „jest wielkim orędownikiem dyktatury wojskowej, tortur, a nawet zabijania przeciwników politycznych. Człowieka, którego wypowiedzi świadczą o tym, że nienawidzi kobiet, osób homoseksualnych, mniejszości etnicznych i rasowych oraz gardzi ideą praw człowieka. Prezydent elekt jest także silnie powiązany z lobby rolniczym, przemysłem zbrojeniowym i ewangelikami. Oznacza to, że za nic będzie miał Amazonię, której wycinka ma być sposobem na rozwój rolnictwa, będzie dążył do upowszechnienia posiadania broni oraz będzie zwolennikiem zaostrzenia – i tak bardzo restrykcyjnego – prawa do aborcji”. Polakom pozostaje żałować, że w Polsce wyborów nie wygrywają tacy politycy jak nowy prezydent Bazyli – homofob, przeciwnik aborcji, gorliwy chrześcijanin, zwolennik liberalizacji prawa do posiadania broni palnej i antykomunista. Jan Bodakowski

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną